- W XIX w. Kościół zauważył groźbę zwycięstwa kapitalizmu. A wraz z nim budowanie postawy łapczywości, rozrywanie więzów rodzinnych, utożsamianie moralności ze skutecznością, opieranie rozwoju gospodarczego na konfliktach itd. - pisze w felietonie dla DGP Jan Wróbel.
ikona lupy />
Jan Wróbel dziennikarz i publicysta / Dziennik Gazeta Prawna
W 1891 r. papież Leon XIII wydał encyklikę „Rerum novarum”, w której wzywał do ograniczenia swobody kapitalistów „względami moralnymi”, których pilnować miało państwo. W późniejszych latach katolicka nauka społeczna posługiwała się pojęciami „pomocniczości państwa” (jak najwięcej problemów niech rozwiązują wspólnota rodzinna, sąsiedzka, zawodowa, lokalna, dopiero kiedy nie dają one rady – państwo) oraz samorządu zawodowego, harmonizującego potrzeby pracodawców i pracobiorców.
Czasów Leona XIII, mimo zaawansowanego wieku, nie pamiętam, za to transformację po 1989 r. – coraz lepiej. Centroprawica od Unii Demokratycznej przez partię braci Kaczyńskich, stronnictwa ludowe oraz plankton „chrześcijańsko-demokratyczny” odruchowo wpisywała zasadę pomocniczości do politycznych programów. W pewnym sensie idea subsydiarności była idealną odpowiedzią na brak myślenia społecznego, na syndrom wyuczonej w latach PRL-u bezradności oraz na żądzę indywidualnego sukcesu bez oglądania się na szansę sukcesu innych. Ani bezradny niezguła, ani egoistyczny wilczek kapitalizmu, tylko Polak „do tańca i do różańca” zapisany jest w mądrości Kościoła.
Reklama
Jednym z nielicznych przykładów zastosowania w wolnej Polsce zasady pomocniczości są szkoły społeczne. Państwowy system nie otwiera wielu ścieżek rozwoju? To tworzymy własne szkoły, wprowadzamy w obieg edukacji własne pieniądze oraz własne pomysły na własne ryzyko. Państwo, gdyby potrafiło dobrze obracać energią ludzi, którym się chce, doprowadziłoby szkolnictwo społeczne do rangi naszego dobra narodowego powszechnie dostępnego dla młodzieży z niezamożnych domów. Zawsze jednak to zadanie przerastało horyzonty liberałów i „liberałów” rządzących Polską. Podobnie jak budownictwo komunalne, mieszkania na wynajem, praca na etat i pomoc rodzinom. Teraz, jak słyszę, wszystko to już „można”. Każda złotówka zainwestowana w zasadę pomocniczości zwróci się poczwórnie, dlaczego skąpić wsparcia szkołom utrzymywanym przez rodziców? ©

>>> Czytaj też: W XIX w. Kościół zauważył groźbę zwycięstwa kapitalizmu. A wraz z nim budowanie postawy łapczywości, rozrywanie więzów rodzinnych, utożsamianie moralności ze skutecznością, opieranie rozwoju gospodarczego na konfliktach itd.