W środę prezes Energi otrzymał z rąk wiceministra środowiska Mariusza Gajdy oraz Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska Krzysztofa Lissowskiego certyfikat EMAS.

EMAS (Eco Managment and Audit Scheme) to promowany przez Komisję Europejską system certyfikacji środowiskowej, który ma pomagać w zarządzaniu firmą tak, by miała jak najmniej negatywny wpływ na środowisko.

Kaśków podkreślił, że zdobycie certyfikatu przez firmę trwało ponad 5 lat. "Będzie na pewno potrzebny w przypadku podjęcia dwóch inwestycji: czyli elektrowni Ostrołęka i kolejnego progu na Wiśle w Siarzewie, które to inwestycje w ogromnym przypadku wpływają na środowisko" - dodał na konferencji zorganizowanej w środę przez Ministerstwo Środowiska.

Prezes wyjaśnił, że posiadając EMAS przedsiębiorstwo spełni bardziej wyśrubowane regulacje środowiskowe, które towarzyszą inwestycjom. Wyjaśnił, że chodzi m.in. o większą ochronę siedlisk, czy budowę szerszych przepławek dla ryb niż wynikałoby to obowiązujących regulacji. "Są to dodatkowe koszty z naszej strony, ale zwiększają one ochronę środowiska" - podkreślił Kaśków.

Reklama

Dodał, że certyfikat będzie mógł pomóc m.in. w przyspieszeniu budowy drugiego progu na Wiśle w Siarzewie, a inwestycja mogłaby ruszyć w 2018/2019 r.

Nowy stopień z elektrownią wodną o mocy ok. 80 MW, miałby powstać poniżej zapory we Włocławku (675 km Wisły) w Siarzewie k. Nieszawy (708 km Wisły). Szacowany koszt inwestycji wraz z towarzyszącą infrastrukturą ma wynieść 3,5 mld zł, z czego część energetyczna to ok. 25 proc.

Wiceminister środowiska Mariusz Gajda dodał, że Energa jest największym w Polsce posiadaczem tego certyfikatu. Dotyczy to 10 spółek firmy prowadzących działalnośc w 159 obiektach w ośmiu województwach. Pod względem rejestracji w EMAS Polak zajmuje 6 miejsce w UE.

Na początku br. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska (RDOŚ) odmówił wydania zgody na realizację inwestycji w Siarzewie, o co w 2015 r. wystąpił prezydent Włocławka. Głównym powodem odmowy było nieuwzględnienie tego przedsięwzięcia w dokumentach planistycznych Dorzecza Wisły.

Wiceminister Gajda mówił na początku br. w Sejmie, że decyzja RDOŚ "jest kontrowersyjna i wymaga szczegółowej analizy". Dodawał, że budowa drugiego stopnia na Wiśle jest niezbędna chociażby ze względów bezpieczeństwa energetycznego.

"To, że poniżej Włocławka musi powstać stopień wodny nie ulega najmniejszej wątpliwości. Analizy wykonywane ponad 20 lat temu wskazują, że dla trwałego bezpieczeństwa wodnego we Włocławku konieczna jest budowa drugiego stopnia poniżej. Najbardziej optymalną lokalizacją jest rejon Nieszawy" - mówił wtedy wiceminister. (PAP)