Wiceminister finansów Hanna Majszczyk pogratulowała wygranej pani Beacie spod Serocka, podkreślając jednocześnie, że biorąc paragony przyczynia się ona do rozwoju gospodarczego i wzrostu dochodów budżetu, finansowania szkół, czy szpitali.

Z danych resortu finansów wynika, że liczba rejestrowanych do losowania paragonów z miesiąca ma miesiąc spada. Do końca maja było ich w sumie ponad 90 mln, w samym maju zarejestrowano prawie 7 mln dokumentów, w kwietniu 8 mln sztuk. Tymczasem w październiku ubiegłego roku, kiedy loteria ruszała, konsumenci zarejestrowali 17 mln paragonów, a miesiąc później 15 mln. Dla porównania na Słowacji w ciągu całego roku obowiązywania podobnej loterii zgłoszono ok. 85 mln paragonów.

Zdaniem wiceminister Majszczyk to naturalna tendencja, którą obserwuje się także w innych krajach organizujących podobne loterie. "Nas to nie niepokoi" - zapewniła Majszczyk.

Dodała, że każde losowanie nagrody głównej, czyli samochodu, zachęca do uczestnictwa w loterii. Porównała to do Lotto, gdzie zainteresowanie grą wzrasta, gdy jest kumulacja.

Reklama

"Nawet jeżeli ludzie nie grają to rośnie świadomość, że dzięki temu pilnują podatków, że ten, kto sprzedaje towary i usługi wywiązuje się ze swoich obowiązków, odprowadza podatki do budżetu, a nie zatrzymuje ich dla siebie" - powiedziała.

Podkreśliła, że w przypadku Narodowej Loterii Paragonowej każdy z nas kupuje los na co dzień, nie potrzeba dodatkowo wydawać pieniędzy. Jej zdaniem na razie trudno jest oszacować efekt loterii na wpływy z VAT, ale ministerstwo taką analizę przeprowadzi, zwłaszcza w przypadku tzw. branż premiowanych, z których biorą udział w losowaniach nagrody specjalnej - Opla Insignia. Chodzi np. o dokumenty z salonów kosmetycznych, czy fryzjerskich, gabinetów lekarskich, czy warsztatów samochodowych.

Pytana, czy loteria zostanie przedłużona (ma trwać do października br.) wiceminister poinformowała, że decyzja zostanie podjęta po ewaluacji jej funkcjonowania. (PAP)