ZNACZENIE REFERENDUM

Od 1973 roku brytyjski rząd zorganizował 12 referendów, ale w większości dotyczyły one przekazania części kompetencji parlamentom krajów wchodzących w skład królestwa: Szkocji, Walii i Irlandii Północnej. Zaledwie dwa obejmowały swoim zasięgiem całą Wielką Brytanię: referendum w sprawie wejścia kraju do Unii Europejskiej w 1975 roku i w sprawie zmiany ordynacji wyborczej w 2011 roku.

Zgodnie z istniejącym prawem referenda w Wielkiej Brytanii nie są wiążące. Media informowały w ostatnich dniach, że rozważany jest scenariusz, w którym zwolennicy pozostania kraju w Unii Europejskiej mogliby wykorzystać większość parlamentarną i przegłosować wyjście ze wspólnoty w formie, która jednocześnie pozwoliłaby na pozostanie w Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG).

W efekcie Wielka Brytania wyłączona byłaby z unii politycznej, ale pozostałaby członkiem wspólnego rynku; musiałaby też zachować pełną swobodę przepływu osób.

Reklama

Eksperci uważają jednak, że podjęcie takiej decyzji jest mało prawdopodobne, a ponadto wzbudziłaby ona poważne kontrowersje. Premier David Cameron również wielokrotnie ostrzegał, że "głos za wyjściem to głos za wyjściem - nie ma drogi powrotnej".

Prawo głosu mają wszyscy obywatele Wielkiej Brytanii, Irlandii i Wspólnoty Narodów powyżej 18 lat, którzy są rezydentami Wielkiej Brytanii, a także ci, którzy mieszkają za granicą przez mniej niż 15 lat. Obywatele innych państw Unii Europejskiej, w tym 850 tys. Polaków, nie mają prawa głosu.

Około 48 milionów wyborców odpowie w czwartek na pytanie: "Czy Wielka Brytania powinna pozostać członkiem Unii Europejskiej czy opuścić Unię Europejską?". Jego brzmienie zostało zmienione po tym, gdy niezależna od rządu Komisja Wyborcza uznała, iż wcześniej proponowane - "Czy Wielka Brytania powinna pozostać członkiem Unii Europejskiej?" - było naprowadzające i premiowało pozytywną odpowiedź. Dokładna liczba uprawnionych do głosowania obywateli nie jest znana, bo rejestracja wyborców - zakończona 9 czerwca - była przeprowadzana na poziomie lokalnym.

Referendum jest realizacją złożonej w trakcie ubiegłorocznej kampanii przed wyborami parlamentarnymi obietnicy premiera Camerona, który zapowiedział, że "nadszedł czas, aby Brytyjczycy się wypowiedzieli i rozwiązali europejską kwestię w brytyjskiej polityce".

Zdaniem wielu ekspertów jednym z głównych powodów, dla których Cameron złożył taką obietnicę, był nasilający się rozłam wewnątrz Partii Konserwatywnej. Według mediów część posłów rozważała nawet przejście do eurosceptycznej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), gdyby do referendum nie doszło.

Głosowanie poprzedził kilkumiesięczny proces renegocjacji warunków członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Premier Cameron zdołał wynegocjować m.in. możliwość uruchomienia na okres siedmiu lat tzw. mechanizmu hamulca ręcznego, ograniczającego przez cztery lata wypłatę świadczeń socjalnych dla nowych migrantów do kraju z państw członkowskich wspólnoty, zakaz pobierania zasiłku dla dzieci mieszkających w innych państwach Unii Europejskiej, a także wprost wyrażone wyłączenie Wielkiej Brytanii z "coraz ściślejszej Unii" oraz zabezpieczenia dla państw pozostających poza strefą euro.

Głosowanie rozpocznie się w czwartek, 23 czerwca, o 7 rano i potrwa do 22 czasu lokalnego. Wyborcy będą mogli głosować w ponad 41 tys. komisji wyborczych; głosy będą następnie liczone w 382 lokalnych ośrodkach, a potem przewożone do 12 centrów regionalnych.

Ogłoszenie ostatecznego wyniku spodziewane jest w piątkowy poranek w Manchesterze, ale przez całą noc będą ogłaszane wyniki w poszczególnych regionach kraju. Ze względu na skomplikowaną strukturę głosowania w referendum media nie planują publikacji exit polls.

Aż do czwartku wszystkie sondaże pokazywały powiększającą się przewagę zwolenników wyjścia ze wspólnoty. Wielu ekspertów spodziewa się jednak, że zamordowanie posłanki Jo Cox przez ultraprawicowego radykała może zmienić losy kampanii. Według pierwszego sondażu przeprowadzonego po morderstwie, kampania za pozostaniem w Unii Europejskiej jest na prowadzeniu o trzy punkty procentowe (45 proc. do 42 proc.).

>>> Coraz bliżej do referendum ws. Brexitu. Sprawdź, co cię czeka. Pobierz darmowy raport Forsal

NIEDZIELNE SONDAŻE

Według dwu sondaży przeprowadzonych przez YouGov różnica między zwolennikami Brexitu i stronnikami pozostania w UE wynosi od 2 do 1 pkt. proc. na korzyść pierwszych. Sondaż "The Survation" wskazuje zaś, że stronników niewychodzenia z Unii jest o 3 pkt. proc. więcej.

Wszystkie sondaże – w tym obie ankiety pracowni YouGov – zostały przeprowadzone w czwartek i piątek, już po zabójstwie deputowanej Partii Pracy Jo Cox – zwolenniczki pozostania w Unii, która zginęła w czwartek 16 czerwca. Opublikowano je w sobotę.

Sondaże przygotowane przez pracownię YouGov na zlecenie popularnego programu "Good Morning Britain" w telewizji ITV oraz gazety "The Sunday Times" wskazują na tendencję do umacniania się obozu zwolenników kontynuacji członkostwa w UE.

O ile w pierwszym badaniu stosunek zwolenników Brexitu do stronników pozostania w UE wynosił 44 do 42 proc., o tyle w przeprowadzonym nieco później badaniu dla "The Sunday Times" – wyniósł on już 44 do 43 proc.

"Wchodzimy w ostatni tydzień przed referendum i powrót do status quo, czyli do nieznacznej różnicy między zwolennikami obu opcji z korzyścią dla obozu opowiadającego się za pozostaniem w Unii, jest czymś naturalnym" – powiedział Anthony Wells, dyrektor wykonawczy YouGov.

"Nieznaczny wzrost zwolenników dalszego uczestnictwa w integracji europejskiej nie ma bezpośredniego związku z zabójstwem deputowanej Jo Cox, ale wynika raczej z rosnących obaw o konsekwencje gospodarcze opuszczenia wspólnoty" – czytamy w komentarzu "The Sunday Times" do wyników badania YouGov (44-43 proc.).

Na wzrost liczby zwolenników pozostania w UE wskazuje też badanie przygotowane dla dziennika "Mail on Sunday" przez sondażownię "The Survation". Zgodnie z wynikami tego sondażu 45 proc. ankietowanych opowiada się za pozostaniem w Unii, a 42 proc. życzyłoby sobie wyjścia z UE.

W poprzednim badaniu pracowni "The Survation" – zamówionym przez konsorcjum IG operujące na rynkach finansowych – proporcje były dokładnie odwrotne. 42 proc. chciało, aby Wielka Brytania pozostała w Unii, a 45 proc., by z niej wyszła.

Według innego, opublikowanego również w sobotę, sondażu agencji Opinium dla tygodnika "Observer" 44 proc. respondentów opowiada się za Brexitem, czyli wyjściem kraju z UE; tyle samo Brytyjczyków chce głosować za pozostaniem w Unii. Ankietę przeprowadzono w dniach od 14 do 17 czerwca - w znacznej części przed zamachem na deputowaną Cox.

W czwartek z comiesięcznego badania Ipsos Mori wynikało, że 51 proc. wszystkich ankietowanych jest za wyjściem kraju z UE, a 49 proc. za pozostaniem we Wspólnocie.

BREXIT MOŻE PODBIĆ KURS FRANKA SZWAJCARSKIEGO

Ze względu na negatywną presję na funta oraz euro wyjście Wielkiej Brytanii z UE może poważnie podbić kurs franka szwajcarskiego, który jest tradycyjnym bezpiecznym schronieniem dla inwestorów - powiedział w niedzielę prezes banku UBS Axel Weber.

"Jeżeli Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej, to ważnym pytaniem będzie, jakie będą konsekwencje (tej decyzji) dla rozwoju UE" - powiedział prezes UBS w wywiadzie dla szwajcarskiego kanału telewizyjnego SRF 1.

Weber, który jest też profesorem ekonomii i byłym prezesem Bundesbanku, uważa, że konieczne jest wypracowanie nowej strategii dla Europy, również dlatego, że Brexit "zaciąży na euro"; a jeśli brytyjska i europejska waluta będą tracić, to kurs franka wzrośnie.

POLACY ZANIEPOKOJENI BREXITEM, ALE NIE CHCĄ WRACAĆ

Aż 62 procent Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii jest zaniepokojonych ryzykiem wyjścia tego kraju z UE - wynika z sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS. Zdecydowana większość liczy jednak na to, że nie będą musieli wrócić do Polski.

Sondaż IBRiS to największe jak dotąd studium opinii Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Jego wyniki zostały przekazane na wyłączność PAP, ukazującemu się w niedzielę tygodnikowi "The Observer" oraz portalowi Onet.pl.

Sondaż pokazał, że zdecydowana większość Polaków popiera dalsze członkostwo Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Gdyby mogli oddać swój głos w czwartkowym referendum, aż 79,4 proc. opowiedziałoby się za pozostaniem we Wspólnocie; przeciwnego zdania jest zaledwie 16,5 proc.

Opisując swoje uczucia przed decydującym głosowaniem, polscy emigranci najczęściej wskazują na niepewność (61,7 proc.) i lęk (10,5 proc.), dodając również, że w większości czują się niewystarczająco poinformowani o tym, jakie byłyby konsekwencje Brexitu (56 proc.).

Aż 45,4 proc. obawia się negatywnych konsekwencji gospodarczych dla W. Brytanii, a 43 proc. - dodatkowych procedur administracyjnych, ponownego wprowadzenia wiz lub pozwoleń na pracę. Blisko 40 proc. wskazuje również na ryzyko negatywnych postaw wobec imigrantów w brytyjskim społeczeństwie.

Większość badanych przez IBRiS Polaków pozytywnie ocenia reformy brytyjskiego premiera Davida Camerona dotyczące ograniczenia imigrantom dostępu do zasiłków socjalnych w pierwszych latach pobytu w Wielkiej Brytanii. Ponad 29 proc. ankietowanych powiedziało, że to "zdecydowanie dobre" rozwiązanie, a 39,4 proc. - że "raczej dobre". 10,5 proc. nie zna założeń projektu zmian, pomimo wielomiesięcznej dyskusji nad nim w brytyjskich mediach. Zaledwie 12 proc. powiedziało, że ewentualne ograniczenie zasiłków po Brexicie jest dla nich powodem do obaw.

„Wszystkie dostępne dane wskazują, że migranci z państw Unii Europejskiej przyjeżdżają tutaj do pracy, a nie w celu pobierania świadczeń socjalnych” – powiedziała w rozmowie z PAP prof. Catherine Barnard z University of Cambridge. Jak dodała, zrozumiały jest wysoki poziom niepewności, bo deklaracje zwolenników wyjścia z UE w sprawie przyszłych regulacji dotyczących migrantów są mgliste.

„Jeśli w czwartek Brytyjczycy zagłosują za wyjściem z Unii Europejskiej, konieczne będą skomplikowane negocjacje, które rozwiążą wszystkie kwestie dotyczące statusu migrantów mieszkających w Wielkiej Brytanii, jak i Brytyjczyków w kontynentalnej Europie” – zaznaczyła Barnard. Jak dodała, według zapowiedzi eurosceptyków ci migranci, którzy już mieszkają na Wyspach, mają otrzymać prawo stałego pobytu.

Większość pytanych o swoje plany po ewentualnym Brexicie Polaków podkreśla, że nie planują powrotu do kraju. Blisko 50 proc. zamierza pozostać w Wielkiej Brytanii niezależnie od rozwoju sytuacji, a kolejne 26 proc. mówi, że powrót do Polski jest dla nich wyłącznie "planem B", gdyby funkcjonowanie w nowej rzeczywistości po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej okazało się zbyt trudne. Z kolei 10 proc. ankietowanych mówi, że przeprowadziłoby się do innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej, a ledwie 3 proc. bezwarunkowo chciałoby wrócić do Polski.

"Gdy wielu akademików zaczęło robić swoje badania dotyczące polskiej emigracji po akcesji Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku, wspominali o czymś, co socjolog Michał Garapich nazwał +intencyjną nieprzewidywalnością+ - że wiele osób pozostawiało sobie wiele możliwości wyboru, np. powrotu do kraju. Teraz widzimy, że coraz więcej rodzin osiedla się w Wielkiej Brytanii, zakłada rodziny i stabilizuje swoje życie" – podkreśliła w rozmowie z PAP prof. Anne White z University College London.

W odpowiedzi na pytanie, w którym kraju widzą swoją przyszłość, ankietowani wybrali zdecydowanie Wielką Brytanię (83 proc.). Na Polskę wskazało ledwie 6 proc., a ponad 7 proc. było jeszcze niezdecydowanych. Przywiązanie do Wielkiej Brytanii podkreśla też wysoki odsetek ankietowanych rozważających przyjęcie brytyjskiego obywatelstwa. Aż 32 proc. zamierza to zrobić niezależnie od wyniku głosowania 23 czerwca, a kolejne 21 proc. w przypadku wyjścia kraju z Unii Europejskiej.

O ile badani czują się osobiście akceptowani w Wielkiej Brytanii (72,7 proc.) to jednocześnie mają poczucie, że Polacy jako grupa narodowościowa cieszą się dużo niższą akceptacją (34,6 proc.). Jak oceniła White, w dużej mierze wynika to krytyki imigracji w tabloidowych mediach i przez niektórych eurosceptycznych polityków.

"Bez względu na wynik czwartkowego referendum polscy imigranci będą starali się pozostać na Wyspach i dalej układać sobie życie poza Polską. To bardzo istotny wniosek z badania – do Polski prawie nikt z Wielkiej Brytanii nie chce wracać, co należy rozpatrywać jako stratę. Większość emigrantów to osoby dobrze wykształcone (32 proc. z wyższym, a 58 proc. ze średnim wykształceniem) w wieku od 25 do 44 lat (69 proc.)" - napisał w komentarzu do wyników badania Marcin Duma, prezes IBRiS.

Badanie zostało przeprowadzone pomiędzy 15 a 17 czerwca; wzięło w nim udział 5878 osób powyżej 18. roku życia.

>>> Czytaj też: Brexit wywoła "efekt domina" w Europie Wschodniej?