Główni partnerzy gospodarczy UE wprowadzają coraz więcej barier handlowych, by bronić dostępu do swojego rynku - wynika z opublikowanego we wtorek raportu Komisji Europejskiej obrazującego wzrost protekcjonizmu na świecie.

W badanym okresie od lipca 2014 roku do końca 2015 roku 31 partnerów handlowych UE, w tym kraje takie jak Brazylia, Kanada, Chiny, Japonia, Meksyk, Rosja, Arabia Saudyjska, Szwajcaria, Ukraina i Stany Zjednoczone, wprowadziły ponad 200 nowych barier. Ogólnie od początku światowego kryzysu finansowego kraje objęte unijnym monitoringiem przyjęły ponad 1000 środków protekcjonistycznych.

"Protekcjonizm handlowy na świecie rośnie. Choć otwarte rynki przynoszą więcej innowacji, poprawiają produktywność, wzrost gospodarczy i dobrobyt, niewiele barier zostało zniesionych, podczas gdy w tym samym czasie wprowadzono kolejne" - zauważyła we wtorek unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmstroem.

Obrona rodzimego przemysłu czy sektora usług ma w założeniu pozwolić rozwinąć się krajowej gospodarce i wypracować przewagi konkurencyjne nad zagranicznymi konkurentami. Działania takie ograniczają jednak wymianę gospodarczą i prowadzą do spadku konkurencyjności, za co na końcu płacą konsumenci.

Z dokumentu Komisji wynika, że najpopularniejszymi barierami wprowadzanymi na świecie są: zakaz importu konkretnych produktów, dodatkowe cła na określone dobra czy wymaganie od importerów (lub eksporterów) specjalnych licencji. Protekcjonizm obejmuje zwłaszcza rzadkie surowce, produkty energetyczne, ale pokrzywdzone są też np. firmy usługowe, którym ogranicza się dostęp do rynku.

Reklama

Dla przykładu Chiny - tłumacząc się względami bezpieczeństwa narodowego, zwłaszcza na gruncie cyberbezpieczeństwa - ograniczają dostęp do rynku zamówień publicznych i bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Rosja - czego doświadczyli polscy producenci rolni - wprowadza z kolei techniczne wymogi sanitarne i fitosanitarne, przez które dostęp do tamtejszego rynku jest utrudniony bądź niemożliwy.

KE zwróciła uwagę na zwiększanie taryf celnych na określone produkty przez Indie (łącznie z produktami sektora teleinformatycznego, które formalnie są objęte sektorowym porozumieniem o wolnym handlu).

Dla przemysłu w UE szczególnie bolesne są wprowadzone przez kilka krajów restrykcje dotyczące importu stali, unijne huty przeżywają bowiem trudności w związku ze światową nadpodażą.

Z raportu wynika, że w badanym 18-miesięcznym okresie za mniej więcej połowę działań protekcjonistycznych odpowiadają gospodarki wschodzące. Kraje rozwinięte, również te z grona G20, również kontynuują politykę wprowadzania barier handlowych, mimo wielokrotnych obietnic walki z protekcjonizmem.

Same państwa UE, choć funkcjonują w ramach jednolitego rynku unijnego, też nie są wolne od grzechu protekcjonizmu. W marcu Europejski Trybunał Obrachunkowy skrytykował kraje unijne za to, że nie otworzyły rynku usług dla konkurentów z UE. Bariery w gronie "28" to np. konieczność potwierdzenia umiejętności certyfikatem czy konieczność posiadania biura w państwie, w którym chce się świadczyć usługi.

>>> Czytaj też: Stratfor: Nadchodzi koniec ery globalizacji. Oto technologie, które zrewolucjonizują światową gospodarkę [ANALIZA]