„To jest samookaleczenie się Europy, niepewność co do jej losów, mnożenie kolejnych włączeń i zamknięć rynków europejskich, które mogą być niezwykle niekorzystne dla Polski. Nie widzę żadnych dobrych stron tej decyzji” – powiedział PAP w Brukseli Ujazdowski.

Jego zdaniem niewykluczone, że w przyszłości sami Brytyjczycy będą rewidować swoje stanowisko, ale na tym etapie werdykt tamtejszych wyborców jest oczywisty i otwiera proces rozchodzenia się Wielkiej Brytanii z UE.

„Konieczna jest aktywna i racjonalna reakcja Polski, polskiej dyplomacji, bo bardzo wiele zależeć będzie od tego, czy Europa +zatamuje to krwawienie+, czy będzie potrafiła przeciwstawić mu racjonalną politykę. Polska może tu wnieść bardzo wiele, jeśli będzie miała większą zdolność do wiązania naszych narodowych celów z umiejętnością współpracy z UE” – oświadczył Ujazdowski.

Jak zauważył, część zaplecza ideowego prawicy lansowała tezę, że Polsce wystarczą stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, które niejako pozwolą ominąć Europę. „To z pewnością była teza błędna. Nie przypisuję jej polskiej dyplomacji, ale na pewno część tych, którzy chcieli wpływać z pozycji prawicowych na politykę rządu, taką fałszywą tezę lansowało. To są idee, które wielki polski publicysta Stanisław Cat Mackiewicz nazywał sojuszami egzotycznymi. Wielka Brytania, ani żadne inne państwo nie może być gwarantem polskich interesów, bo świat jest zbyt skomplikowany i złożony, by móc opierać swoją przyszłość na kooperacji z jednym państwem” – wskazał polityk PiS.

Reklama

Jego zdaniem po decyzji Brytyjczyków o wyjściu z UE Polska traci dobrego partnera przynajmniej w sferze ochrony interesów tych, którzy są poza strefą euro oraz tych, którzy dbają o wolność gospodarczą i likwidowanie barier biurokratycznych.

Jak zaznaczył, proces wychodzenia Brytyjczyków z „28” potrwa, ale już teraz ich kraj będzie odgrywał dużo mniejszą rolę w UE. „To potrwa nie kilka tygodni czy miesięcy, ale pewno dwa lata, a traktaty dają możliwość przedłużenia tego procesu. Dopóki polityka brytyjska nie ulegnie rewizji, – czego nie wykluczam – wpływ Wielkiej Brytanii na Europę będzie topniał. Nie można się rozwodzić, żegnać z domem i jednocześnie mieć na niego wpływ” – oświadczył europoseł.

Ujazdowski uważa, że Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR), w skład których wchodzą brytyjscy europosłowie oraz politycy PiS, nie rozsypią się z tygodnia na tydzień - jak sugerują niektórzy komentatorzy. Jak zapewnił, nie jest wielkim zmartwieniem polskiej polityki, w jakim kształcie EKR będzie w następnej kadencji europarlamentu. „Niemniej jednak z pewnością musimy szukać nowej formuły grupy konserwatystów w PE i nowej konfiguracji. Z torysami się żegnamy” – zaznaczył.

Ujazdowski nie spodziewa się zmian na czołowych stanowiskach w UE wskutek wyniku referendum. Jak podkreślił, wszyscy liderzy instytucji unijnych, łącznie z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, działali w dobrej wierze w interesie Europy i interesie Polski. „To był punkt, w którym działalność przewodniczącego Rady Europejskiej zbiegała się z wysiłkami polskiej dyplomacji. Prawo cywilne zna kategorię należytej staranności. Nikt nie powinien karać za działanie będące należycie staranne” – ocenił.

Do kwestii Brexitu Ujazdowski odniósł się także na konferencji prasowej w Warszawie. Jak ocenił, mamy do czynienia "na pewno ze złym wydarzeniem, które oznacza ryzyko życia w niepewności i ryzyko zamykania się, dzielenia się, wyłączeń, zamknięć, które są niekorzystne z punktu widzenia konkurencyjności całej Europy i z punktu widzenia naszych interesów".

Europoseł przypomniał, że "to, co się stało, jest z punktu widzenia UE niezobowiązujące do momentu notyfikacji woli wystąpienia z UE". "Także w tym sensie, że jeśli kiedykolwiek w przyszłości - na co mamy prawo liczyć, choć dziś jest to właściwie poza polityczną agendą - brytyjskie stanowisko uległoby zmianie, to proces rozwodowy zostanie też wstrzymany" - tłumaczył.

"Ważny nie jest wynik referendum brytyjskiego. Ważna jest notyfikacja" - podkreślił Ujazdowski. Notyfikacja "jest kwestią najbliższego czasu, najbliższych tygodni" - powiedział. "Ona rozpoczyna proces negocjowania +umowy rozwodowej+, która jednocześnie określi relacje między Wielką Brytanią a UE" - przypomniał wiceszef Komisji Konstytucyjnej PE.

Ujazdowski "jest głęboko przekonany", że to jest moment, w którym polska polityka może odegrać bardzo pożyteczną rolę. "Są dwie wrogie siły, które psują Europę i psują polskie perspektywy. Egoizm tych, którzy liczą na rozpad UE i dogmatyzm federalistów, którzy narzucają gorset nie do zniesienia dla społeczeństw europejskich" - wymienił. "My możemy zaproponować trzecią drogę" - ocenił Ujazdowski, mówiąc o Polsce.

Jak tłumaczył, byłaby to droga "rzeczywistej integracji, racjonalnej integracji, odbudowy zaufania między państwami i instytucjami europejskimi", wizja "Unii dużej, elastycznej, solidarnej, takiej, która pozwala na rozmaite ścieżki rozwoju krajom, które pozostały na walutach narodowych".

"To jest moment, w którym polska polityka może po pierwsze uspokoić sytuację, bo trzeba zatamować krwawienie, trzeba ten samochód unijny, który wypadł z trasy zawrócić na bezpieczny tor. Więc polski głos - spokojny, racjonalny - mógłby z pewnością przyczyniać się do wyjścia z kryzysu" - przekonywał Ujazdowski.

"Potrzebna jest nowa orientacja polskiej polityki, która w większym stopniu niż dotychczas powinna wiązać (...) narodowe cele ze zdolnością do współpracy w Europie" - mówił.

"Racjonalny polski głos jest potrzebny w Europie" - podkreślał Ujazdowski. "Głos Polski powinien być głosem wyraźnie za integracją" - powiedział.

>>> Czytaj też: Centrum finansowe Europy znajdzie się poza UE. Co to oznacza dla Polski?