Borysow tłumaczył w parlamencie powody, dla których Bułgaria odmówiła udziału w proponowanym przez Rumunię utworzeniu wspólnej floty na Morzu Czarnym, mającej zneutralizować rosnącą przewagę rosyjską w tym regionie. Przypomniał, że Rumunia dwukrotnie w ostatnich tygodni ponawiała tę propozycję, lecz zgody Bułgarii nie uzyskała. „Tematu floty nie będzie na warszawskim szczycie NATO” – podkreślił premier.

Flotę miałyby utworzyć Rumunia, Turcja, Ukraina i Bułgaria.

Premier powiedział, że na piątkowym posiedzeniu rządu, na którym uzgodniono stanowisko Bułgarii na lipcowy szczyt NATO w Warszawie, decyzja ta została powtórzona i poprosił ministrów obrony i spraw zagranicznych, by wytłumaczyli ją partnerom.

Według Borysowa Bułgaria "powinna być ostrożniejsza i oprócz lojalności sojuszniczej pilnować własnych interesów". „Nieraz udowadnialiśmy, że jesteśmy absolutnie lojalnym członkiem NATO, spełniamy wszystkie swoje zobowiązania. Gdzie było NATO, gdy w jedną noc podczas wizyty prezydenta Władimira Putina w Ankarze (w grudniu 2014 r. - PAP) South Stream (gazociąg z udziałem Rosji, który miał przechodzić pod Morzem Czarnym do Bułgarii) stał się Turkish Stream?” - pytał bułgarski premier.

Reklama

Powtórzył, że chce, by Bułgaria prowadziła politykę normalizacji w stosunkach z Rosją, zwłaszcza w dziedzinie turystyki, i dlatego "woli widzieć na Morzu Czarnym jachty, a nie okręty". "Z Rumunią możemy przeprowadzać manewry morskie w każdej chwili" – dodał.

Po posiedzeniu rządu szef dyplomacji Daniel Mitow wyraził opinię, że "NATO powinno pokazać, iż broni jednakowo wszystkich swoich członków". "Rosja gromadzi broń na Morzu Czarnym po aneksji Krymu, co prowadzi do braku równowagi, dlatego NATO powinno zwiększyć swoją zdolność odstraszania w regionie. Można tego dokonać poprzez wspólne ćwiczenia pod flagą NATO" – podkreślił. Według niego Sojusz powinien traktować jednakowo północno-wschodnią i południowo-wschodnią flankę i umacniać je w jednakowym stopniu.

Dodał, że częścią tej polityki jest powstanie wielonarodowej brygady NATO w Rumunii, do której Bułgaria wyśle 400-osobowy batalion. Decyzja o powołaniu brygady ma być zaaprobowana na warszawskim szczycie Sojuszu.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)