Rzecznik praw obywatelskich chce, by czynności wykonywane przez notariusza były nagrywane tak jak posiedzenia sądowe. Adam Bodnar próbuje się w ten sposób zmierzyć z problemem lichwy, czyli pożyczek-pułapek pod zastaw nieruchomości – pisze "Gazeta Wyborcza".

Rzecznik chce chronić interesy osób, które szukają pomocy finansowej u tak zwanych prywatnych pożyczkodawców. Lichwiarze polują na klientów w internecie i poprzez biura doradztwa finansowego. Najłatwiejszym łupem są dla nich ci w pętli zadłużenia, uzależnieni od hazardu, chorzy psychicznie, bezrobotni albo szukający pieniędzy na leczenie. Pod zastaw idą najczęściej mieszkania.

"W całym procederze uczestniczą nieuczciwi notariusze" – pisze autorka artykułu. "Umowy są tak spreparowane, że dłużnik zawsze traci. Prokuratury umarzają postępowania, bo ofiara podpisała akt notarialny. Notariusz zaś zapewnia, że wszystko robił lege artis. Sądy z reguły wierzą notariuszom, a nie dłużnikom" – podkreśla.

O udziale notariuszy w tym procederze Rzecznik Praw Obywatelskich dowiedział się ze skarg i z tekstów dziennikarskich pisanych dla "Gazety Wyborczej".

Czytaj więcej w "Gazecie Wyborczej"

Reklama