Ekspert ten uważa rejon Morza Bałtyckiego za jedno z potencjalnych ognisk możliwego konfliktu pomiędzy Rosją i Zachodem, wojny w Europie. Jej prawdopodobieństwo Felgenhauer ocenia na 10 proc. w ciągu najbliższych dwóch lat, ale uważa, że jest to całkiem znaczne ryzyko.

Komentator niezależnej “Nowej Gaziety” wypowiadał się dla PAP po czerwcowym spotkaniu ministrów obrony państw NATO w Brukseli, a przed szczytem Sojuszu w Warszawie. Zauważył, że w stolicy Polski zapadnie już tylko formalna decyzja w sprawie czterech wielonarodowych batalionów NATO w Polsce i krajach bałtyckich. Bataliony te, jak ocenił, „są raczej siłą polityczną niż czysto wojskową”, dlatego przewidziano w nich choćby częściowy udział niemal wszystkich krajów Sojuszu.

"Gdzie one będą? Słyszę, że amerykański (batalion) będzie w Polsce. Spytałem w zeszłym tygodniu (przedstawiciela USA przy NATO) Douglasa Lute’a, czy ten batalion będzie w Suwałkach, on odpowiedział, że na pewno może powiedzieć, że batalion będzie w Polsce. Nie potwierdził, ale i nie zaprzeczył, że może być w Suwałkach” – powiedział analityk.

Na wschodniej flance NATO, zdaniem Felgenhauera, odbywa się „zapełnienie próżni sił, jaka tam istniała”; NATO uznało, że jest poważne ognisko napięcia w rejonie bałtyckim i tam należy zbierać siły. „W zasadzie zapełnienie próżni jest dobre” – zauważył ekspert.

Reklama

Zwrócił uwagę, że w razie zaostrzenia sytuacji, gdy zacznie się z obu stron przerzucanie sił i środków, dodatkiem do czterech batalionów w Polsce i krajach bałtyckich byłyby łącznie cztery brygady, jakimi USA będą dysponować w Europie. Cztery bataliony, jak zauważył Felgenhauer, "mogą trochę powalczyć".

Analityk przytoczył ocenę wojskowych, w tym amerykańskich, że kraje bałtyckie i Polska “powinny wzmocnić własne możliwości, przygotowywać infrastrukturę, naprawiać drogi, umacniać mosty, żeby mogły po nich poruszać się ciężkie niemieckie i amerykańskie czołgi (...), w sensie inżynieryjnym, przygotowywać przyszły teatr działań wojennych”.

Pytany o reakcję Rosji na rozmieszczenie batalionów Felgenhauer wskazał, że Moskwa już ją zapowiadała. “Rozmieścimy trzy dywizje, będziemy ćwiczyć; teraz przeprowadzamy manewry (...) będziemy ćwiczyć mobilizację, ulepszać infrastrukturę” – powiedział.

Rosyjski ekspert charakteryzuje rozmieszczenie batalionów jako “pewnego rodzaju instytucjonalizację realnej konfrontacji” między Rosją i Zachodem. “Może to przyczynić się do ustabilizowania ogólnej sytuacji i do zapobieżenia ogólnoeuropejskiej wojnie, której ogółem nikt – ani na Zachodzie, ani na Wschodzie - nie chce, ale która tym niemniej może wybuchnąć” – ocenił analityk.

Zdaniem Felgenhauera do potencjalnej wojny może doprowadzić eskalacja konfliktu w różnych regionach: w rejonie Bałtyku, Morza Czarnego, w Donbasie, na Kaukazie, czy w Syrii. “Jest wiele możliwości i każda niesie ze sobą pewne zagrożenie; instytucjonalizacja tych zagrożeń to ruch w dobrym kierunku” – powiedział ekspert. Ale ryzyko wojny sprawia, że “spać spokojnie nie może nikt”.

Felgenhauer przywołał przypadki z czasów zimnej wojny – m.in. kryzys kubański - kiedy strony stawały na granicy wojny i umiały się wycofać. “W zasadzie sytuacja jest niebezpieczna, żyliśmy w takiej sytuacji dość długo i jakoś przeżyliśmy. Mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej” – powiedział.

Zdaniem analityka trudno przewidzieć, jak długo utrzyma się konfrontacja między Rosją a Zachodem. Jak tłumaczy, instytucjonalizacja konfrontacji nie prowadzi do zakończenia konfliktu, w tym ideologicznego, tylko do “reżimu pokojowego współistnienia”. Teraz obie strony powinny “dogadywać się w sprawie reżimu pokojowego współistnienia”, “uzgadniać +rules of engagement+ (zasady podejmowania działań przy użyciu siły w czasie konfliktów zbrojnych - PAP)", porozumiewać się, “gdzie kto stoi, bardzo uważnie określać, jakie kto ma wzgórze i jaką kępę” – ocenił Felgenhauer. Jego zdaniem, Rosja i NATO powinny prowadzić “dialog w ramach realpolitik”.

Ekspert ocenił, że utrzymany zostanie Akt Stanowiący NATO-Rosja z 1997 roku. “Polski rząd uważa, że (akt) trzeba formalnie wypowiedzieć, ale myślę, że nikt nie jest teraz tym zainteresowany. A de facto on praktycznie nie działa. Może formalnie się utrzymać, ponieważ nie jest umową, nie jest ratyfikowany, jest to pewna deklaracja (...), umowa niższego szczebla” – powiedział Felgenhauer.

Zdaniem eksperta obecne problemy w stosunkach między Rosją i Zachodem teraz są niemożliwe do rozwiązania. Według Felgenhauera mają one “zasadniczą, ideologiczną naturę”. Rosja, w jego ocenie, “zgodzi się tylko na publiczne porozumienie, na podpisaną i ratyfikowaną umowę o podziale Europy na różne sfery – tu taki reżim, a tu taki”. Pożądane dla Rosji byłoby - jego zdaniem - również rozwiązanie NATO, a być może nawet Unii Europejskiej. “Rosyjskie żądania wychodzą poza możliwość tego, na co politycy zachodni, wybrani demokratycznie, publicznie mogą się zgodzić” – powiedział Felgenhauer.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)