- Kiedy Wielka Brytania opuści UE, widzimy możliwość współpracy państw północnych, które obejmują dużą część świata: Grenlandia, Islandia, Wyspy Owcze, Norwegia – powiedział Olaf Ragnar Grimsson, prezydent Islandii w wywiadzie dla „Iceland Monitor”.

Te kraje nie należą do Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) ani żadnej części UE.

Grimsson sugeruje, że po Brexit kraje północy mogą potencjalnie odegrać dużą rolę.

- Rozwój handlu, dyplomacji i kilku innych dziedzin byłby możliwy dzięki takiemu sojuszowi – dodał Grimsson. Podkreślił też znaczenie gospodarcze i strategiczne obszaru Arktyki, do której roszczą sobie też pretensje kraje północy.

Reklama

Europejskie Stowarzyszenie Wolnego Handlu (EFTA), do którego należą: Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria, będzie miało o wiele większe znaczenie, jeśli dołączy do niego Wielka Brytania. - Byłaby to też szansa dla Norwegii i Islandii – dodał prezydent Islandii.

>>>Czytaj więcej: Nowy mroźny Jedwabny Szlak. Sojusz smoka i niedźwiedzia

Jednak norweska premier Erna Solberg nie podziela entuzjazmu Islandii. - Czy chcemy, aby Wielka Brytania dyktowała nam, co EFTA będzie negocjowała z krajami trzecimi? Czy nasze narodowe interesy nie ucierpią na przyjęciu Londynu? Na te i inne pytanie należy odpowiedzieć zanim zaprosi się nowych członków do organizacji – powiedziała Solberg. Dodała też, że EFTA może mieć dobre stosunki z Wielką Brytania także za pośrednictwem dwustronnych umów.

Na razie jednak, aby stać się członkiem EFTA, Londyn musiałby uzyskać wszystkich 27 krajów UE, bo wciąż jest jej członkiem. Islandzki pomysł musi poczekać.