"Nowaja Gazieta" zauważa, że wobec Czatajewa pojawiały się w przeszłości oskarżenia o współpracę z FSB. Jednak nikt z rozmówców gazety znających go osobiście nie uważał go za współpracownika jakichkolwiek służb, a "wszyscy zgadzają się, że Czatajew to konsekwentny zwolennik radykalnego islamizmu, któremu już od dawna absolutnie obojętne są idee nacjonalizmu czeczeńskiego i separatyzmu".

W sylwetce Czatajewa opublikowanej w poniedziałek gazeta wskazuje, że kilkakrotnie interesowały się nim służby specjalne krajów europejskich: Bułgarii, Ukrainy, Gruzji. Od roku 2003 Czatajew jest poszukiwany listem gończym w Rosji i według rosyjskich mediów państwowych pojawiała się kwestia przekazania go Rosji. Jednak według "Nowej Gaziety" Rosja nie miała prawa żądać jego wydania tylko na podstawie umieszczenia go w swej bazie poszukiwanych.

Według dziennika nie potwierdza się informacja o tym, że Czatajew znajdował się w bazie osób poszukiwanych przez Interpol międzynarodowym listem gończym. Jednak w minionym tygodniu Bułgaria informowała, że Czatajew został tam zatrzymany w 2011 roku na podstawie międzynarodowego listu gończego wydanego przez Interpol na wniosek Rosji.

Zdaniem "Nowej Gaziety" status uchodźcy politycznego automatycznie chroniłby Czatajewa przed przekazaniem go Rosji. W 2010 roku Czatajewa zatrzymano na Ukrainie, a wydania go Rosji zakazał Europejski Trybunał Praw Człowieka, powołując się na jego status. Wówczas władze ukraińskie wydały go Gruzji, gdzie prawdopodobnie był poszukiwany w sprawie karnej.

Reklama

O wydarzeniach w Gruzji dotyczących Czatajewa napisał na swoim Facebooku były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. W 2012 roku służby specjalne przeprowadziły operację w wąwozie Lopota, a Czatajewa zaangażowano tam jako negocjatora. Jak twierdziło wówczas MSW, zamiast negocjować Czatajew dołączył do bojowników. Po ich rozbiciu został zatrzymany, ale w roku 2013 sąd w Tbilisi go uniewinnił. Według Saakaszwilego nastąpiło to dlatego, że w Gruzji doszedł do władzy "prorosyjski oligarcha" (były premier Bidzina Iwaniszwili). "Nowaja Gazieta" ocenia, że Czatajew po prostu miał szczęście, ponieważ nowe władze Gruzji popierały uwalnianie więźniów, "masowo uznając ich za więźniów politycznych" rządów Saakaszwilego.

W 2013 roku Czatajew zadeklarował lojalność wobec Państwa Islamskiego i brał udział w werbunku obywateli krajów byłego ZSRR. Według nieoficjalnych szacunków przedstawicieli diaspory czeczeńskiej "tylko z Europy do Syrii wyjechało kilka tysięcy Czeczenów, ponad tysiąc z nich zginęło". "Dla diaspory ta statystyka jest prawdziwą tragedią" - pisze "Nowaja Gazieta".

Dziennik zauważa, że udział emigrantów z krajów b. ZSRR w zamachu na lotnisku w Stambule "stał się pożywką dla rozmaitych spiskowych oskarżeń", jednak media tureckie przedstawiły "bardziej prozaiczne" wyjaśnienie. Służby tureckie bacznie obserwują zwolenników Państwa Islamskiego pochodzących z Bliskiego Wschodu, a słabiej do tej pory kontrolowały emigrantów z b. ZSRR. Właśnie z tego powodu zleceniodawcy zamachu "nakazali jego organizację i realizację tym, którzy mieli większe szanse, by przeprowadzić atak" - pisze "Nowaja Gazieta".

Czatajew stał się zwolennikiem radykalnego islamizmu, gdy w Czeczenii szkolił się w obozie Jordańczyka Chattaba. W czasie drugiej wojny czeczeńskiej stracił rękę. Uciekł do Europy i w 2003 roku otrzymał w Austrii status uchodźcy. W 2007 roku poparł Doku Umarowa, który ogłosił się emirem "Kaukaskiego Emiratu", i został jego przedstawicielem w Europie. Komentując przyznanie mu statusu uchodźcy "Nowaja Gazieta" zauważa, że w tym czasie UE prowadziła "nadzwyczaj lojalną politykę migracyjną wobec uczestników czeczeńskiego oporu, przede wszystkim ze względu na ostre działania wojenne Rosji w Czeczenii, w których ucierpiała wielka liczba cywilnych mieszkańców".

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)