Jak wyjaśnił, ta reforma ma trzy cele: "Po pierwsze zlikwidować degresywność. Po drugie wprowadzić kwotę wolną od podatku - 8 tys. zł, przynajmniej dla najmniej zarabiających - żeby dotrzymać słowa. Po trzecie ujednolicić, uprościć podatek, równocześnie obniżając obciążenia działalności gospodarczej".

"W tej chwili składka na ZUS w wysokości 1,2 tys. zł dla drobnych przedsiębiorców jest zabójcza. To zresztą bardzo dobrze pokazuje zachowanie przedsiębiorców po dwóch pierwszych latach działalności, w których przysługuje im ulga - po tym czasie likwidują albo zawieszają działalność. Tak nie powinno być, tę składkę trzeba urealnić. Jest dyskusja na temat tego, jaki poziom składki byłby adekwatny. Osobiście uważam, że składka powinna być płacona, jeżeli ktoś osiąga przynajmniej minimalny dochód i zawsze powinna być płacona składka emerytalna. To jest kwota ok. 400 zł - więc trzy razy mniej niż obecnie. A potem - w zależności od dochodu - to obciążenie by rosło" - tłumaczył.

Na pytanie, skąd wzięła się koncepcja nowej daniny, skoro obecny de facto liniowy PIT (dwie stawki 18 proc. i 32 proc., którą jednak objęty jest minimalny procent podatników) wprowadziły poprzednie rządy PiS, a konkretnie Zyta Gilowska, Kowalczyk odpowiedział: "W Polsce de facto mamy nawet nie podatek liniowy, a degresywny, czyli bardziej obciążający ubogich niż zamożnych. To była reforma Zyty Gilowskiej. Ja się z nią nie zgadzałem, na klubach parlamentarnych wielokrotnie wskazywałem, że nie jest to dobry kierunek, ale tak jak to w polityce - decyduje większość, więc potem głosowałem już lojalnie, razem z całym klubem, za. Nie jest to rozwiązanie dobre, ponieważ ono do podatków podchodzi wybiórczo. Degresywności nie widać, jeśli się weźmie pod uwagę tylko PIT, ale jeśli się połączy wszystkie daniny, to się robi podatek degresywny i to jest złe. To należy poprawić i stąd ta reforma".

Na pytanie, ile może być progów podatkowych w tej koncepcji, odpowiedział: "Jak najwięcej. Ale o tym będziemy decydować na końcu".

Reklama

Zapytany, czy takie przywileje jak wspólne rozliczanie się małżonków czy ulgi na dzieci będą zachowane, odparł: "Ulgi na dzieci chcemy zostawić te, które są. Wspólne rozliczanie się małżonków oczywiście też".

"Pod koniec lipca opublikujemy założenia projektu. Później będą konsultacje, Rada Dialogu Społecznego itd., potem projekt ustawy, a do końca roku chcemy ustawę uchwalić. Rok 2017 przeznaczymy na jej wdrożenie, tak by nowy podatek mógł obowiązywać od 1 stycznia 2018 roku. Według informacji ZUS-u, skarbówki itd. na dobre wdrożenie nowego systemu informatycznego - a taki będzie niezbędny - potrzeba 9 miesięcy" - zapowiedział Kowalczyk, dodając, że szefem zespołu eksperckiego pracującego nad reformą jest były minister finansów, główny ekonomista ZUS Paweł Wojciechowski.(PAP)