Uważam, że Polska, a zwłaszcza Warszawa, "wskoczyła" do ligi metropolii decydujących o rozwoju Europy. Oczywiście w tej lidze grają silniejsi od nas i nie ma co tego ukrywać. Ale już sama nasza obecność i możliwość konkurowania z nimi daje nam ogromne szanse na sukces - mówi w wywiadzie Rafał Szczepański, wiceprezes BBI Development, firmy będącej współinwestorem projektu Złota 44.

Najbardziej prestiżowy wysokościowiec w Polsce - Złota 44 w Warszawie, znana jako „żagiel” projektanta Daniela Libeskinda - pozyskał nowego klienta. Niemiecki fundusz Catella w ramach jednej transakcji wykupił niemal 1/4 wszystkich luksusowych apartamentów w budynku (72 mieszkania). Wcześniej apartament kupił tam dla siebie najsłynniejszy polski piłkarz Robert Lewandowski. Czy to znaczy, że fatum ciążące nad tą inwestycją wreszcie minęło? Jak rozwija się polski rynek nieruchomości luksusowych? Czy możemy konkurować z takimi miastami jak Berlin, Paryż czy Londyn, zwłaszcza w świetle Brexitu? O tym rozmawiamy z Rafałem Szczepańskim, wiceprezesem BBI Development, firmy będącej współinwestorem projektu Złota 44.

Warszawski „żagiel”, najwyższy budynek mieszkalny w Europie, do niedawna kojarzył się z problemami poprzedniego inwestora, który nie mógł dokończyć budowy, wskutek czego projekt wart ponad 160 mln euro sprzedał wam i waszemu partnerowi, amerykańskiemu funduszowi AmStar, za nieco ponad 60 mln euro. Teraz mieszkania schodzą jak ciepłe bułeczki, a jak widać średnia cena za metr - 28 tys. zł brutto - nie wydaje się dla wielu klientów odstraszająca. Co takiego się stało?

Złota 44 zawsze była świetnym produktem, od momentu przygotowania projektu przez Daniela Libeskinda. Niestety kilka lat temu inwestycja musiała zmierzyć się z zawirowaniami rynkowymi, które zaczęły się od upadku Banku Lehman Brothers. Projekt świetnie się sprzedawał, był znakomicie odbierany i stawał się ikoną Warszawy. Potem świat się zmienił. Ale to nie budynek stworzył problemy, lecz różne zewnętrzne uwarunkowania wpłynęły na jego losy. My tego budynku nie stworzyliśmy, tylko przejęliśmy po naszych poprzednikach, którzy natrafili na swojej drodze na gigantyczne zawirowania rynkowe. Tego typu projekt, szczególnie w początkowej fazie, jest bardzo wrażliwy na takie sytuacje, a w Polsce dodatkowo można latami oprotestowywać tego rodzaju inwestycje. Bo przecież Złota 44 doświadczyła na sobie te wieloletnie procedury odwoławcze, które ostatecznie zakończyły się niczym, ale skutecznie wybijały dziurę w łodzi. Przejmując projekt, wnieśliśmy nowe idee i pomysły, jednocześnie nie negując wszystkiego, co założył poprzedni inwestor. Przede wszystkim przedstawiliśmy dużo bardziej elastyczną ofertę wyboru i dostosowania mieszkań do potrzeb klienta. Skorzystaliśmy też na tym, że projekt odkupiliśmy za atrakcyjną cenę, dzięki czemu możemy sobie pozwolić, by ceny mieszkań - choć wysokie - mieściły się w realiach rynkowych.

Czy w takim razie polski rynek nieruchomości luksusowych może już konkurować z takimi graczami jak Berlin, Paryż czy Londyn?

Reklama

Uważam, że Polska, a zwłaszcza Warszawa, "wskoczyła" do ligi metropolii decydujących o rozwoju Europy. Oczywiście w tej lidze grają silniejsi od nas i nie ma co tego ukrywać. Ale już sama nasza obecność i możliwość konkurowania z nimi daje nam ogromne szanse na sukces. Uważam, że Warszawa ma potencjał wzrostowy. W dodatku to rynek bezpieczny. Jeśli rynek jest bezpieczny i ma perspektywy na wzrost, jest atrakcyjny. Inwestorzy oczekują zysków, po to inwestują swój kapitał. Dlatego Warszawa będzie przyciągać inwestorów zagranicznych. Widać to po inwestycji funduszu Catella w Złotą 44. Inwestor liczy na przychody bieżące z luksusowego, długoterminowego wynajmu apartamentów. To oznacza, że widzi tu klienta, który będzie płacił, dzięki czemu inwestycja się zwróci, a jej wartość dodatkowo będzie rosła w czasie. Zwłaszcza, że ceny nieruchomości w Warszawie są wciąż istotnie niższe niż na zachodzie Europy. Jest więc miejsce na premię i to przyciąga kapitał.

Czy Brexit jest szansą, czy zagrożeniem dla polskiego rynku prestiżowych nieruchomości?

Dobry biznesmen wykorzystuje potknięcia swoich konkurentów. W Europie jednocześnie ze sobą współpracujemy, ale też konkurujemy. Niewątpliwie zamieszanie związane z Brexitem powoduje ogromne osłabienie tamtejszego rynku, zwłaszcza londyńskiego. Tamtejsze rynki były specyficzne, bo na swój sposób trochę były i trochę nie były w zjednoczonej Europie, a to przyciągało kapitały z całego świata. Utopią byłoby dzisiaj stwierdzenie, że teraz wszyscy inwestorzy się stamtąd wyprowadzą. Ale niech wyprowadzi się choćby 10 proc. z nich, np. do Frankfurtu czy innych centrów europejskich, a z tych 10 proc. niech chociaż 1 proc. przyjdzie do nas. Taka skala napływu inwestycji wpłynęłaby fundamentalnie na nasz rynek. I to jest realne.

Wiele komentarzy wzbudził zakup jednego z apartamentów na Złotej 44 przez Roberta Lewandowskiego. Ponoć jego mieszkanie będzie miało 70 metrów. Spekuluje się też, że wcale go nie kupił, lecz dostał w prezencie. Taka gwiazda jako sąsiad to przecież magnes na innych klientów.

Mogę tylko potwierdzić, że pan Robert kupił w naszym budynku mieszkanie. Portale plotkarskie próbują szukać w tym jakiegoś drugiego dna, ale to nieprawda, że je dostał. Warunki tego zakupu są objęte tajemnicą handlową. Nie mogę też informować o wielkości zakupionego apartamentu, ani na którym piętrze się znajduje. Przyznaję też, że negocjacje z panem Robertem Lewandowskim nie były łatwe. Pan Robert umiał ocenić produkt i porównać go z ofertą konkurencji. Pamiętajmy, że to sportowiec, więc fakt, że w październiku otwieramy na 8. poziomie piętro rekreacyjno-sportowe wyposażone m.in. w 25-metrowy basen, zaplecze SPA czy siłownię, pomogło mu podjąć decyzję.

Kto, poza Robertem Lewandowskim, kupuje mieszkania na Złotej 44?

Mamy klientów indywidualnych zarówno z Polski, jak i zagranicy. Kiedyś przewidywaliśmy, że 20-25 proc. transakcji będzie dokonywanych z osobami i podmiotami zagranicznymi. Zainteresowanie wykazują też klienci instytucjonalni, tacy jak fundusz Catella. Wśród klientów indywidualnych są menadżerowie i właściciele firm, którzy potrzebują stałego miejsca w stolicy, by skorzystać z niego raz na jakiś czas, by np. podpisać intratny kontrakt. Nie zawsze są to „krezusi”, lecz osoby np. mające jakieś nieruchomości w Warszawie, które wolą sprzedać i kupić coś ponadczasowego. W bliskiej przyszłości takich budynków jak nasz „żagiel” nie będzie się budować zbyt wiele. Polski system bankowy nie umie ich zdiagnozować.

Banki przyzwyczajone są, że wieżowiec równa się biurowiec?

Tak. I że alternatywą jest tania mieszkaniówka. Luksusowe wieżowce to są wyjątkowe projekty a w bankach brakuje specjalistów. Dlatego takie inwestycje finansowane są raczej przez fundusze, w których są ludzie działający na międzynarodowych rynkach nieruchomości luksusowych. Być może to się kiedyś zmieni. Pamiętajmy, że nasz rynek rośnie, a dla dóbr rzadkich, takich jak luksusowe apartamenty, znajdują się w Polsce klienci.

>>> Czytaj też: Robert Lewandowski będzie miał sąsiadów z Niemiec. Hurtowe zakupy apartamentów w Warszawie