"Corriere della Sera" pisze, że najważniejszym rezultatem zakończonych w sobotę obrad jest to, że mimo sprzeczności i różnic "po raz pierwszy Sojusz szukał i jakoś znalazł globalną postawę strategiczną".

Dziennik zwraca uwagę na słowa prezydenta USA Baracka Obamy, że nigdy wcześniej w swej 70-letniej historii Pakt Północnoatlantycki nie musiał stawiać czoła tak wielu wyzwaniom i zagrożeniom jednocześnie.

Następnie odnotowuje decyzję o militarnym wzmocnieniu wschodniej flanki, by dać gwarancje Polakom i mieszkańcom republik bałtyckich. Gazeta przypomina, że premier Włoch Matteo Renzi zadeklarował gotowość wysłania 150 żołnierzy na wschodnie granice Sojuszu. A następnie wyjaśnia, że obecnie zadaniem minister obrony Roberty Pinotti będzie ustalenie szczegółów włoskiego udziału w tej misji. Ale wszystko wskazuje na to, że włoski kontyngent będzie stacjonował na Łotwie pod kanadyjskim dowództwem - dodaje "Corriere della Sera".

>>> Czytaj też: Amerykańskie media o szczycie NATO: Polska sama figuruje na liście wyzwań

Reklama

Renzi - pisze mediolańska gazeta - zastrzegł, że "ta mocna odpowiedź" w ramach strategii odstraszania wobec Rosji nie oznacza woli powrotu do zimnej wojny; według niego jest to "dalekie od rzeczywistości".

Dziennik wskazuje, że NATO skierowało swą uwagę na niebezpieczeństwo ze strony terroryzmu, zagrożenie hybrydowe, kryzys migracyjny. Według gazety bardzo istotne znaczenie ma też wzmocnione wsparcie dla krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, zagrożonych przez dżihadystyczny ekstremizm.

Jednak - jak zauważa "Corriere della Sera" w relacji z Warszawy - prawdopodobnie najbardziej znaczącą decyzją szczytu jest przedłużenie misji w Afganistanie. Włochy będą w niej odkrywać pierwszorzędną rolę wraz z Niemcami i Turcją - przypomina mediolański dziennik.

Także "La Repubblica" na pierwszym miejscu wśród rezultatów warszawskiego szczytu wymienia przedłużenie misji afgańskiej.

Zwraca uwagę , że z obrad kierowano zarówno "mocne, jak i pojednawcze" komunikaty.

Gazeta pisze, że Sojusz nazwał działania Moskwy na Ukrainie "zamachem na porządek europejski, oparty na praworządności". Jednocześnie stwierdza, że Rosja nie stanowi "bezpośredniego zagrożenia" dla bezpieczeństwa NATO.

"Mocna obrona, konstruktywne poszukiwanie dialogu - oto dwa tory w relacjach z (prezydentem Rosji Władimirem) Putinem" - podsumowuje "La Repubblica". Wskazuje również, że zapowiedź rozlokowania 4 tysięcy żołnierzy na wschodzie Polski i w krajach bałtyckich przedstawiono jako "historyczną nowość, decyzję bez precedensu od czasów zimnej wojny".

Decyzję te tłumaczy z kolei czytelnikom dziennika "La Stampa" jego redaktor naczelny Maurizio Molinari podkreślając, że w ten sposób uwzględniono obawy państw Europy Wschodniej przed Moskwą. "To są kraje, które przez prawie pół wieku żyły w komunizmie, a teraz boją się, że Rosja Władimira Putina zamierza stworzyć własną strefę wpływów ze szkodą dla nich" - wyjaśnia.

"Musimy interpretować zaniepokojenie Wschodu jako dzwonek alarmowy przed obudzeniem się rywalizacji z Moskwą. A Putin przyczynił się do tego procesu" – dodał Molinari, nawiązując do aneksji Krymu i konfliktu na Ukrainie.

"U źródeł wstrząsów NATO-Rosja leży rana Krymu. To rosyjskie czołgi w Odessie i Sewastopolu zakłóciły sen mieszkańców Rygi, Warszawy i Pragi" - podkreśla redaktor naczelny turyńskiej gazety.

>>> Czytaj też: Żyjemy w czasach „chłodnej wojny”. „NATO nie powstrzyma potencjalnego ataku Rosji”