To pierwsza oficjalna wizyta Obamy w Hiszpanii, w której od 200 dni siły polityczne nie są w stanie porozumieć się w sprawie utworzenia rządu. Prezydent planował spędzić tam dwa dni, ale po czwartkowym zabójstwie pięciu policjantów w Dallas wizyta została skrócona. Obama udał się do Hiszpanii z Warszawy, gdzie uczestniczył w szczycie NATO.

Na konferencji prasowej po spotkaniu z konserwatywnym premierem Mariano Rajoyem prezydent oświadczył, że bardzo ważne jest, by w Hiszpanii powstał "stabilny i dobrze działający rząd". W kraju przedterminowe wybory, które odbyły się 26 czerwca, były potrzebne, ponieważ od poprzednich, grudniowych, czterem głównym formacjom nie udało się porozumieć w sprawie koalicji rządzącej.

Rajoy zapewnił, że podejmuje "wszelkie wysiłki na rzecz utworzenia rządu tak szybko jak to możliwe", ponieważ - jak oznajmił - trzecie wybory w razie fiaska negocjacji byłyby "żartem w bardzo złym stylu". Jego Partia Ludowa umocniła swą pozycję, zdobywając o 14 mandatów więcej niż w poprzednim głosowaniu, nie dysponuje jednak większością bezwzględną w izbie niższej.

Obama pogratulował także Hiszpanii podjęcia skutecznych działań ratujących gospodarkę, które "zaczynają przynosić owoce".

Reklama

Spotkanie w oficjalnej rezydencji premiera trwało ok. 40 minut. Wcześniej Obama spotkał się z królem Filipem VI.

Barack Obama odwiedził także współużytkowaną przez amerykańską i hiszpańską marynarkę wojenną bazę Rota w pobliżu Kadyksu, jako pierwszy amerykański prezydent od jej ustanowienia 60 lat temu. Zwiedził tam amerykański niszczyciel USS Ross, jeden z czterech stacjonujących w bazie.

Wizycie Obamy towarzyszyła licząca ok. 100 osób demonstracja przed ambasadą USA w Madrycie. Zebrani protestowali przeciwko "amerykańskiemu imperializmowi", bazom NATO i umowie o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym TTIP. Organizacja Greenpeace umieściło na jednym z budynków w centrum miasta wielki żółty transparent z wizerunkiem Obamy i zaczerpniętym z jego kampanii hasłem "Yes we can stop TTIP".(PAP)