"Rada Bezpieczeństwa jest gotowa rozważyć wzmocnienie misji pokojowej ONZ w Sudanie Południowym i liczy na wsparcie państw regionu" - powiedział w niedzielę wieczorem czasu lokalnego, po posiedzeniu Rady jej obecny przewodniczący, japoński dyplomata Koro Bessho.

Wcześniej tego dnia wybuch walk w Sudanie Południowym ostro potępił sekretarz generalny ONZ. "Jestem zszokowany ciężkimi walkami, które toczą się teraz w Dżubie" - oświadczył Ban Ki Mun.

"Ta bezsensowna przemoc jest nie do przyjęcia. Może tylko zniweczyć dotychczasowe postępy procesu pokojowego" - podkreślił sekretarz generalny ONZ.

Zapowiedział, że misja ONZ pozostanie w Sudanie Południowym, by chronić uchodźców i ludność cywilną.

Reklama

O przerwanie walk zaapelowały także USA. "Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają nowe walki w Dżubie między siłami lojalnymi wobec prezydenta i wiceprezydenta Sudanu Południowego" - oświadczył w niedzielę rzecznik Departamentu Stanu John Kirby. Poinformował też, że USA zarządziły ewakuację swego personelu dyplomatycznego z Dżuby.

Walki w stolicy Sudanu Południowego wybuchły w piątek, w przeddzień obchodzonej w sobotę piątej rocznicy niepodległości kraju, w pobliżu pałacu prezydenckiego, gdzie prezydent Salva Kiir prowadził rozmowy ze swoim zastępcą i byłym rebeliantem Riekiem Macharem.

Dzień wcześniej doszło do strzelaniny między żołnierzami obu frakcji, którzy zgodnie z porozumieniem pokojowym podpisanym w zeszłym roku powinni tworzyć wspólne patrole. Incydent był podobny do tego, jaki w grudniu 2013 roku rozpoczął wojnę domową, w której zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Kiir i Machar oświadczyli, że nie wiedzą, co doprowadziło do wybuchu walk, i zaapelowali o spokój.

Według źródeł rządowych od piątku do niedzieli zginęły w Dżubie co najmniej 272 osoby.

Sudan Południowy ogłosił niepodległość 9 lipca 2011 roku, na mocy porozumień pokojowych, które zakończyły 22-letnią wojnę domową pomiędzy Północą i Południem; zginęło w niej ponad 2 mln ludzi, a 4 miliony uciekły ze swoich domów.

Pokój w niepodległym Sudanie Południowym trwał jednak krótko. W grudniu 2013 roku prezydent Salva Kiir z grupy etnicznej Dinka, rozpoczął walkę o władzę ze swoim zastępcą Riekiem Macharem z grupy Nuer. W wyniku tej wojny zginęło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a 2 mln opuściły swe domy.

W sierpniu zeszłego roku podpisano porozumienia pokojowe, jednak prezydentowi i jego zastępcy nie udało się w pełni zintegrować swoich oddziałów. (PAP)