"Podjęto taką decyzję, bo wideo ujawniało pozycje ukraińskich żołnierzy na linii frontu" - powiedziała agencji AFP we wtorek rzeczniczka Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Ołena Hitlanska.

SBU zarzuciła dziennikarce Julii Połuchinej, że jej materiał ujawnia "zarówno pozycje ukraińskich żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych, jak i ich twarze, broń i przedmioty, które mogą się stać punktami orientacyjnymi dla wroga". Według SBU oznacza "poważne naruszenie zasad pracy dziennikarzy" w strefie operacji przeciwko prorosyjskim separatystom, którą władze ukraińskie nazywają operacją antyterrorystyczną (ATO).

Ośmiominutowe wideo, które w miniony piątek trafiło na stronę internetową "Nowej Gaziety", przedstawia walki w miejscowości Awdijiwka, m.in. ukraińskich snajperów. Połuchina sfilmowała też ciężko rannego żołnierza, który zmarł, nim pokazano wideo.

Bez akredytacji SBU korespondentka nie może już się udać na wschód Ukrainy, by relacjonować, co się dzieje w strefie konfliktu. Niemniej z Ukrainy jej nie wydalono.

Reklama

"Nowaja Gazieta" oświadczyła, że jej wysłanniczka nie filmowała pozycji armii ukraińskiej, lecz kręciła materiał wewnątrz tymczasowego schronu żołnierzy ukraińskich i robiła to za zgodą oficerów. Podkreślono, że zarzuty pod adresem Połuchinej są bezpodstawne.

Kwestia uregulowania sytuacji w Donbasie jest omawiana od wielu miesięcy, w tym przez czwórkę normandzką, a także na spotkaniach trójstronnej grupy kontaktowej w stolicy Białorusi Mińsku, gdzie od września roku 2014 przyjęto kilka dokumentów, w których wymieniono posunięcia, mające doprowadzić do zakończenia konfliktu. Porozumienia mińskie zostały jednak wprowadzone w życie tylko częściowo. Rozejm jest kruchy. Moskwa i Kijów oskarżają się nawzajem o jego naruszanie.(PAP)

mmp/ kar/