Jak mówi PAP główny ekonomista Instytutu Szazadveg dr Gyorgy Laszlo, jeśli chodzi o udział PKB w programach prorodzinnych, to Węgry już teraz znajdują się w czołówce państw OECD. "Ale jest to opłacalne. Wydając pieniądze, które otrzymujesz na dzieci, pobudzasz konsumpcję, to także wspiera wzrost gospodarczy. W ten właśnie sposób węgierski rząd, poprzez inwestycje w rodziny, pobudza krótkoterminowy wzrost gospodarczy" - podkreśla.

"W 2017 roku na politykę rodzinną będziemy wydawać około 4,75 proc. PKB" - powiedział ekspert. Jak zaznaczył, wskaźnik dzietności na Węgrzech wynosi obecnie mniej niż 1,4, podczas gdy Węgrzy deklarują, że chcieliby mieć więcej dzieci. Dodał, że jak wynika z badań, Węgrzy nie decydują się na więcej dzieci z powodów finansowych, a także ze względu na problemy mieszkaniowe.

>>> Czytaj też: Orban i rząd Polski chcą razem kierować Europą Środkową. "PiS kopiuje model węgierski"

Reklama

Dlatego, jak powiedział Laszlo, filary węgierskiej polityki rodzinnej to m.in. dodatki na dzieci, analogiczne do programu 500 plus w Polsce, ulgi podatkowe, dopłaty do kredytów mieszkaniowych.

"Dwie najważniejsze kwestie, jakie rząd może podnieść, to spróbować rozwiązać problemy ekonomiczne rodzin, a także problemy mieszkaniowe. Dlatego węgierski rząd w końcu 2015 r. i na początku 2016 r. rozpoczął bardzo hojny program budownictwa mieszkaniowego dla rodzin. Te rodziny, które wychowują przynajmniej troje dzieci, mogą otrzymać 10 milionów forintów (ok. 140 tys. zł) i następne 10 milionów dopłaty do kredytu hipotecznego, dzięki temu płacą małe odsetki. Ponadto VAT na nowe budynki mieszkalne został obniżony z 27 proc. do 5 proc." - zaznaczył ekspert.

Jak powiedział Laszlo, węgierski rząd wdrożył też "bardzo hojny program dodatków rodzinnych - rodziny wychowujące dzieci otrzymują ponad 200 miliardów forintów rocznie poprzez zwolnienia od podatku. To około 0,7-0,8 proc. PKB".

"Rząd węgierski, jeśli mamy wybierać między przyjmowaniem migrantów (by wypełnić lukę demograficzną), a zwiększeniem wskaźnika urodzin wśród Węgrów, stoi na stanowisku, że zwiększania tego wskaźnika jest mniej kosztowne, bardziej (społecznie) przewidywalne niż przyciąganie uchodźców" - powiedział Laszlo.

>>> Czytaj też: Bershidsky: Referendum w sprawie imigrantów, czyli jak Orban manipuluje Węgrami