"Mieliśmy otwartą, szczerą dyskusję, atmosfera spotkania była dobra, ale się nie zgadzamy. Oczywiście wciąż dostrzegamy brak porozumienia między Rosją i NATO, jeśli chodzi o ocenę tego, dlaczego znajdujemy się w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy" - powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów w Brukseli.

Spotkanie, które obyło się w Kwaterze Głównej Sojuszu, trwało blisko trzy godziny. Było pierwszą okazją do przedyskutowania ustaleń szczytu NATO w Warszawie, gdzie sojusznicy zdecydowali o wysłaniu ok. 4 tys. żołnierzy do Polski i krajów bałtyckich.

Stoltenberg podkreślał, że dla NATO jest oczywiste, że zwiększenie obecności żołnierzy Sojuszu na jego wschodniej flance jest bezpośrednią odpowiedzią na działania Rosji na Ukrainie, w tym nielegalnej aneksji Krymu. "Przed Krymem zwiększenia naszej obecności na Wschodzie nie było w naszym planie" - oświadczył.

"Rosyjskie działania na Ukrainie podważyły bezpieczeństwo euroatlantyckie" - dodał Stoltenberg, wskazując przy tym, że obie strony "głęboko i trwale" nie zgadzają się w sprawie konfliktu ukraińskiego.

Reklama

Rosja mocno krytykuje decyzję o rozmieszczeniu czterech batalionowych grup bojowych liczących po ok. 1000 żołnierzy w Polsce, Estonii, na Litwie i Łotwie.

"Nie ma wątpliwości, że jest to coś, co stało się po Ukrainie. To rosyjskie działania na Ukrainie spowodowały, że zdecydowaliśmy się na naszą obecność" - uzasadniał szef Sojuszu.

Przypomniał, że państwa NATO nie uznają nielegalnej aneksji Krymu. Opowiedział się za dyplomatycznym rozwiązaniem konfliktu na wschodniej Ukrainie.

Stoltenberg przekonywał, że posiedzenie Rady NATO-Rosja było użyteczne. Jak tłumaczył, zwłaszcza przy braku zgody, gdy widać wzrost napięć i aktywności militarnych, a także zwiększone ryzyko występowania incydentów, ważny jest dialog i wymiana stanowisk.

Jednym z konkretów spotkania były ustalenia dotyczące zwiększenia przejrzystości i zmniejszenia ryzyka w czasie ćwiczeń wojskowych. Rosja zaproponowała kontakty na poziomie wojskowym, by unikać incydentów czy wypadków w trakcie manewrów.

"Rosja przedstawiła propozycję ws. bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim. Sojusznicy ją uważnie przeanalizują. Z zadowoleniem przyjmuję zasygnalizowanie przez Rosję podjęcia działań dotyczących zmniejszenia ryzyka" - mówił Stoltenberg.

Dyskusje mają dotyczyć m.in. transponderów, czyli urządzeń w samolotach, które pozwalają na ich identyfikację podczas lotu. Ich wyłączanie przez Rosję było przyczyną kilku niebezpiecznych incydentów nad Morzem Bałtyckim.

"Transpondery są oczywiście ważne, ale to tylko jeden z elementów w szerszym kontekście bezpieczeństwa i zmniejszania ryzyka. Podstawową sprawą jest bezpieczne zachowanie, latanie w bezpieczny sposób" - zwrócił uwagę szef NATO.

Jak poinformował, NATO zaprosi międzynarodowych obserwatorów, w tym rosyjskich, by obserwowali ćwiczenia Sojuszu, nawet jeśli nie będzie to wymagane porozumieniami międzynarodowymi.

Sekretarz generalny Sojuszu zapowiedział, że będą kolejne spotkania z Rosją. Nie ustalono jednak ani ich daty, ani formatu, w jakich miałby się odbywać. Środowa Rada NATO-Rosja była czwartym takim spotkaniem od czasu aneksji Krymu, ostatnie posiedzenie odbyło się w kwietniu bieżącego roku.

Rosyjski ambasador przy NATO Aleksandr Gruszko po posiedzeniu Rady oświadczył, że obszar państw bałtyckich i Polski "przekształca się w przyczółek nacisku wojskowo-politycznego na Rosję i przenosi relacje z tymi krajami w wymiar wojskowy".

Gruszko zarzucił NATO "konfrontacyjną politykę", która - według jego słów - "budowana jest wokół mitycznego zagrożenia ze strony Rosji". Przedstawiciel Rosji powiedział, że działania NATO na wschodniej flance Moskwa uważa za "nieuzasadnione, zbędne i przeciwskuteczne". "Mają one charakter konfrontacyjny, osłabiają bezpieczeństwo w regionie i całej Europie" - oświadczył.

Zapewnił, że rosyjskie lotnictwo jest gotowe latać na określonych trasach z włączonymi transponderami. Jak dodał, Rosja jest też gotowa do konsultacji na szczeblu wojskowym z przedstawicielami krajów NATO i innych państw, których lotnictwo jest aktywne w regionie Morza Bałtyckiego. "Jesteśmy otwarci na prowadzenie rozmów o tym, jak minimalizować ryzyko niebezpiecznych incydentów o charakterze wojskowym" - powiedział Gruszko.

Jak dodał, strona rosyjska przekazała na spotkaniu, że w jej ocenie wszelkie zwiększenie aktywności wojskowej w regionie Morza Czarnego destabilizuje sytuację.

W marcu 2014 roku w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainie NATO zerwało współpracę z Moskwą. Kanały rozmów pozostały jednak otwarte.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)