"Kommiersant" cytuje wypowiedź Marka Fejgina, adwokata dwóch wiceprzewodniczących Medżlisu, który w Kijowie spotkał się z liderami tej organizacji: jej obecnym szefem Refatem Czubarowem i legendarnym przywódcą Tatarów, dawnym dysydentem Mustafą Dżemilewem.

Czubarow i Dżemilew są objęci zakazem wjazdu na Krym, a Medżlis został zdelegalizowany i uznany w Rosji za organizację ekstremistyczną.

"Jeśli Kreml nie przestanie pociągać Tatarów do odpowiedzialności karnej, może zetknąć się z szeroką kampanią nieposłuszeństwa obywatelskiego na Krymie" - oświadczył Fejgin. Natomiast Czubarow powiedział "Kommiersantowi": "Będziemy prowadzić prace wyjaśniające, wzywając mieszkańców Krymu, by nie brali udziału w tych bezprawnych wyborach". Podkreślił, że Medżlis "nie przygotowuje metod siłowych".

Według wiceprzewodniczącego Medżlisu Narimana Dżelałowa organizacja nie podejmowała decyzji o bojkocie wyborów i nie wzywała do rezygnacji z udziału w głosowaniu. "Jednak na tle trwających nadal zatrzymań i rewizji u Tatarów krymskich, na tle naruszania praw narodu, ja osobiście nie pójdę na wybory i sądzę, że uczyni tak większość Tatarów krymskich" - dodał działacz.

Reklama

Zdaniem politologa Nikołaja Kuźmina, którego cytuje "Kommiersant", nadal jest wśród Tatarów krymskich grupa, która słucha wezwań liderów Medżlisu, jednak ci ludzie i tak nie poszliby na wybory.

Wiceprzewodniczący rady ekspertów przy szefie administracji Krymu Aleksandr Formanczuk powiedział "Kommiersantowi", że jeśli Tatarzy, stanowiący 10 proc. ludności półwyspu, nie pójdą na wybory, to nie odbije się to znacząco na ogólnej frekwencji. Wyraził przekonanie, że Tatarzy nie będą uczestniczyć w masowych akcjach protestu. "Wszyscy rozumieją, że władze i organy porządku publicznego mają wystarczające mechanizmy i zasoby, żeby do tego nie dopuścić" - powiedział Formanczuk.

Wybory do Dumy odbędą się 18 września. Frekwencja nie ma wpływu na uznanie wyborów za ważne. (PAP)