Nieuwzględnieni przez statystyków i nieuchwytni dla poborców podatkowych. W rosyjskiej szarej strefie znajduje się ok. 40 proc. siły roboczej. Zjawisko to jest nazywane „garażową gospodarką”.

Pracownicy takich zawodów jak mechanik, budowlaniec, dentysta czy lekarzy weterynarii prowadzą swoje biznesy poza oficjalnym obiegiem i z wyłącznym wykorzystaniem gotówki. Właśnie znaleźli się pod obserwacją Władimira Putina, który zamierza rozprawić się z tym procederem.

To działalność policji, prokuratorów oraz podatki prowadzą ich „pod ziemię”. Rząd zastanawia się, w jaki sposób zwiększyć skuteczność tropienia oraz zachęcania „podziemnych” firm do legalizacji działalności. Szacuje się, że szara strefa może wytwarzać nawet 25 proc. PKB kraju. Nie wystawia to najlepszego świadectwa Kremlowi. Jak Rosja ma przezwyciężyć trwającą od kilku lat recesję, skoro poza niskimi cenami ropy i zachodnimi sankcjami musi się także zmagać z tak wielkim nielegalnym procederem?

Wzrost szarej strefy ma w dużej mierze związek ze złą polityką Kremla, który nie oferuje wystarczającego socjalnego wsparcia dla osób najmocniej dotkniętych kryzysem. Ich reakcją na zaistniałą sytuację jest ucieczka z oficjalnych państwowych struktur. Z przeprowadzonego przez Russian Presidential Academy of National Economy and Public Administration badania wynika, że do gospodarki „cienia” należy ok. 30 mln osób, czyli 40 proc. zawodowo aktywnej populacji (liczącej 76,5 mln osób).

Chociaż szacunki te mogą być niedokładne, liczba aktywnych zawodowo osób była od 2001 roku (od początku prowadzenia tego typu pomiarów) względnie stabilna. Demontaż zawodowego „podziemia” nie wchodzi więc w grę. – Jeżeli zaczniesz majstrować przy szarej strefie, to dojdzie do rewolucji – przekazała Putinowi Swietłana Orlowa, gubernator obwodu Vladimir.

Reklama

Rosja to nie jest kraj dla małych przedsiębiorców. Chociaż awansowała od 2013 roku w rankingu łatwości prowadzenia biznesu „Doing Business” Banku Światowego aż o 61 pozycji (obecnie zajmuje 51. miejsce), ciągle wyraźnie odstaje od światowej czołówki pod względem przydzielania pozwoleń budowlanych, niezależności sądownictwa oraz dotyczących prowadzenia firm rządowych regulacji.

Zalegalizowanie działalności osób pracujących w szarej strefie od razu zwiększyłoby PKB kraju o jeden punkt procentowy – wynika z szacunków ekonomicznego doradcy Kremla Borisa Titowa.

>>> Polecamy: „To jest jak wojna”. Moskwa przypomina wielki plac budowy