W kraju jest już ponad 12 tys. zagranicznych żołnierzy i ani jeden więcej nie zostanie zaakceptowany - powiedział Kiir południowosudańskim mediom.

Krótko przed przypadającą w ubiegły piątek 5. rocznicą ogłoszenia niepodległości Sudanu Południowego w jego stolicy Dżubie wybuchły ponownie walki między wojskami lojalnymi wobec Kiira i siłami podległymi byłemu przywódcy rebeliantów, a obecnie wiceprezydentowi Riekowi Macharowi. Według źródeł rządowych w starciach tych zginęło co najmniej 270 ludzi.

Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła w sobotę gotowość rozbudowania sił pokojowych ONZ w Sudanie Południowym (UNMISS) w reakcji na najpoważniejszy kryzys w tym państwie od czasu zawarcia przez Kiira i Machara w sierpniu 2015 roku porozumienia, kończącego dwuletnią wojnę domową. W konflikcie tym zginęły tysiące ludzi, a ponad 2,5 mln musiało opuścić swe dotychczasowe miejsca zamieszkania. Porozumienie nie zapobiegło jednak sporadycznemu wznawianiu walk.

W Dżubie panuje od poniedziałku wieczorem spokój, ale napięcie jest tam wyczuwalne i wielu cudzoziemców skorzystało z ewakuacji.

Reklama

Kiir i Machar byli od dawna politycznymi i wojskowymi rywalami jako reprezentanci odrębnych plemion Dinka i Nuer. Na mocy porozumienia pokojowego Machar powrócił w kwietniu do Dżuby i ponownie objął sprawowany przed konfliktem urząd wiceprezydenta, ale integracja podległych obu przywódcom formacji zbrojnych utknęła w miejscu.

Sudan Południowy odłączył się od Sudanu - poprzednio największego pod względem powierzchni państwa Afryki - w 2011 roku na mocy traktatu kończącego wojnę domową, prowadzoną przez dziesięciolecia z dominującymi w północnej części kraju Arabami. (PAP)