W sobotę, po raz drugi w lipcu, Wenezuela otworzyła na 12 godzin granicę z Kolumbią.

Według szacunków kolumbijskich władz tego dnia przekroczyło ją 35 tys. Wenezuelczyków, a w niedzielę dodatkowe 88 tys. osób. Niektórzy przybyli z miast oddalonych nawet o dziesięć godzin drogi od przejścia granicznego.

Porządku na granicy pilnowały oddziały wenezuelskiego wojska. Jak podała agencja AP, pomimo ogólnego podekscytowania, obyło się bez poważnych incydentów.

Granica między oboma krajami pozostaje zamknięta od sierpnia 2015 roku. Decyzję tę podjął prezydent Wenezueli Nicolas Maduro w następstwie ataku byłych kolumbijskich sił paramilitarnych na wenezuelski patrol wojskowy, w wyniku którego trzech wenezuelskich żołnierzy zostało rannych.

Reklama

Wenezuela przechodzi poważny kryzys ekonomiczny od czasu, gdy na świecie spadły ceny ropy naftowej, której eksport był jednym z głównych źródeł dochodów kraju. Ok. 80 proc. towarów pierwszej potrzeby, takich jak ryż, cukier czy papier toaletowy, jest praktycznie nie do zdobycia.

Kraj jest również pogrążony w głębokim kryzysie politycznym. Opozycja, która od poprzednich wyborów parlamentarnych ma większość w parlamencie, domaga się przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania Maduro.

>>> Czytaj też: Warta 35 mld dol. bomba emerytalna pokazuje, kto tak naprawdę rządzi Polską