Świat nie jest przygotowany na szybkie rozprzestrzenianie się wirusów, co tłumaczy rosnące na świecie obawy o Zikę. Coraz większa liczba osób stoi w obliczu tego niebezpieczeństwa. W Stanach Zjednoczonych trwają debaty nad znalezieniem 1,1 miliarda dolarów na walkę z tym konkretnym wirusem. Niektórzy wzywają do mobilizacji miliardów na ustanowienie funduszu zdrowotnych sytuacji nadzwyczajnych.

Działania Stanów Zjednoczonych w tym zakresie są nie do przecenienia. Trzeba jednak pamiętać, że tak jak Zika, Ebola, ptasia grypa, świńska grypa czy inne wirusy dotknęły w ostatniej dekadzie Stany Zjednoczone, tak ognisko kolejnej pandemii może wybuchnąć w kraju rozwijającym się. W takich państwach, słabsze systemy ochrony zdrowia i brak inwestycji w środki zapobiegawcze powodują, że wszyscy – nie ważne gdzie mieszkamy – stoimy w obliczu zagrożenia śmiertelną pandemią. Pandemie to problem o skali globalnej i dlatego też wymagają rzeczywiście globalnej odpowiedzi. Na szczęście udało się już ją znaleźć.

Teraz świat będzie mógł teraz natychmiastowo wysłać pieniądze, zespoły medyczne i ratujące życie leki do 77 najbiedniejszych krajów świata, aby zapobiec wybuchowi i rozprzestrzenianiu się epidemii. Utworzony niedawno specjalny fundusz przeznaczony do walki z pandemią (Pandemic Emergency Financing Facility) będzie miał dostęp do środków pochodzących z bogatych krajów, rynków finansowych i sektora ubezpieczeń, które to środki będą mogły zostać wykorzystane jako natychmiastowa odpowiedź na ryzyko wybuchu potencjalnej pandemii. Ograniczy to koszty spóźnionej reakcji.

Fundusz, który zacznie działać jeszcze w tym roku, będzie w stanie wypłacać środki na dwa sposoby.

Po pierwsze, powstanie zupełnie nowy rynek ubezpieczeniowy dla ryzyka pandemii. Biedne kraje będą zabezpieczone przed ryzykiem rozprzestrzeniania się epidemii pewnych najbardziej groźnych na danym terenie wirusów, jak na przykład Ebola. Kiedy epidemia osiągnie więc określone wcześniej kryteria w zakresie rozmiaru, skali i tempa rozwoju, pieniądze zaczną napływać do dotkniętych krajów oraz międzynarodowych partnerów. Podobnie jak z innymi rodzajami ubezpieczeń, niewielka kwota uiszczana przed wystąpieniem potencjalnej szkody pozwoli krajom uzyskać dostęp do znacznie większej pomocy wtedy, kiedy będzie ona potrzebna.

Reklama

Po drugie, w momencie wystąpienia bardziej nieprzewidywalnych przypadków epidemii, na temat których nie uda się pozyskać wystarczających danych, jak na przykład przy okazji Ziki, fundusz może użyć gotówki, aby rozpocząć natychmiastowe działania. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku, oznacza to, że nie będziemy musieli polegać na bezproduktywnych i nieprzewidywalnych politycznych dysputach czy też robionych naprędce zrzutek, które są zwykle zbyt małe i spóźnione.

Gdyby taki fundusz istniałby w roku 2014, kiedy wybuchła epidemia Eboli w Afryce Zachodniej, do lipca tamtego roku bylibyśmy w stanie uruchomić 100 milionów dolarów w celu przyspieszenia działań pomocowych. Zamiast tego, taka skala pieniędzy nie napłynęła jeszcze przez trzy miesiące od tego czasu. W konsekwencji, liczba przypadków Eboli wzrosła dziesięciokrotnie, a finalny koszt poniesiony przez podatników na całym świecie osiągnął 10 miliardów dolarów wyrządzając realne gospodarcze szkody dotkniętym krajom.

Ponadto, fundusz nie tylko załata istniejącą dziurę finansową, ale również posłuży, jako kamień węgielny pod budowę lepszego globalnego systemu walki z ryzykiem pandemii.

Fundusz Pandemic Emergency Financing Facility doskonale uzupełni działania Światowej Organizacji Zdrowia w obszarze wczesnego reagowania. Sprawi również, że kraje będą musiały opracować plany działań, co z kolei może przyczynić się do większych inwestycji na poziomie światowym i krajowym w działania zapobiegawcze, w tym w bardziej sprawne krajowe systemy zdrowia, w nadzór czy wykrywanie. Pozwoli to nam wyjść poza ramy bardziej kosztownego i nieskutecznego zarządzania kryzysowego, i zmierzać w kierunku mądrzejszych, szybszych czy lepiej skoordynowanych reakcji.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że w ciągu najbliższych 10-15 lat pojawi się gdzieś nowe, poważne ognisko epidemii. Ostatnie analizy ekonomiczne pokazują, że roczny koszt umiarkowanie silnej bądź silnej epidemii szacuje się na 570 miliardów dolarów lub 0,7 procent światowego dochodu. Całkowity zaś koszt pojedynczej dużej pandemii może wynieść nawet 4 biliony dolarów, czyli 5 procent światowego PKB.

Świat dysponuje obecnie wysoce zaawansowanymi systemami pozwalającymi szybko reagować na różne zagrożenia, od klęsk naturalnych po kryzysy gospodarcze. Pandemie były zaś jednymi z największych, niekontrolowanych zagrożeń współczesnego świata. Do teraz.

Nie możemy zmienić prędkości huraganu ani siły trzęsienia ziemi. Możemy natomiast starać się zareagować zaraz na początku wystąpienia problemu. Mając możliwość natychmiastowego dostępu do środków finansowych we właściwym miejscu o właściwym czasie, możemy uratować tysiące, jeśli nie miliony ludzkich istnień i chronić światową gospodarkę przed bilionowymi stratami.

Jim Yong Kim
Prezes Banku Światowego

>>> Polecamy: Brexit to duże zagrożenie dla polskich producentów słodyczy