Stare powiedzenie mówi, że kto nie jest w stanie czerpać nauki z historii, to jest zmuszony ją powtarzać. W dzisiejszych Chinach bardziej adekwatne byłoby inne powiedzenie: ci, którzy uczą się tylko z wybranej części historii, są skazani na klęskę.

Powyższe stwierdzenie może być odpowiedzią na chińską reakcję na orzeczenie Trybunału Arbitrażowego w Hadze, który odrzucił znaczną część roszczeń Chin wobec Morza Południowochińskiego. Chińskie elity i państwowe media kwitowały rozprawę mianem „farsy” i „brutalnego naruszenia” prawa międzynarodowego.

Taka postawa to namiastka narracji historycznej, która była propagowana przez Chińską Partię Komunistyczną. I choć narracja ta może być dziś politycznie przekonująca, to ostatecznie zagraża wzrostowi Państwa Środka.

W myśl tej narracji Chiny przez długi czas były wykorzystywane i upokarzane przez drapieżnych imperialistów z Zachodu, którzy do dziś nie chcą dać Państwu Środka należnego mu miejsca na arenie międzynarodowej. Narracja ta ma swój początek jeszcze w XIX wieku, gdy ostatnia dynastia Qing przegrała z agresywnymi państwami Zachodu, a później Chiny stały się obiektem jeszcze bardziej upokarzającej inwazji Japonii w czasie II wojny światowej.

Reklama

Prezydent Xi Jinping lubi przypominać Chińczykom te skandaliczne wydarzenia. Ubiegłorocznym obchodom 70 rocznicy zakończenia II wojny światowej towarzyszyła antyjapońska propaganda. W swoim przemówieniu chiński prezydent zaznaczał, że to zwycięstwo „doprowadziło do końca upokorzenie Chin, które w nowożytnych czasach były regularnie pokonywane przez zagranicznych agresorów”.

Taka sama narracja jest dziś wykorzystywana przy okazji sporu o Morze Południowochińskie. Na początku lipca w tekście redakcyjnym państwowego „China Daily” pod tytułem „Chiny nie połkną gorzkiej pigułki upokorzenia” połączono dzisiejsze spory o ten region z wcześniejszymi upokorzeniami, jakich Chiny zaznały od Zachodu.

“Minęły już dni, kiedy nasz kraj był postrzegany jako chory człowiek Azji Wschodniej, a jego los zależał od łaski zachodnich potęg” – czytamy w tekście. Trybunał w Hadze – według gazety – „uległ degeneracji i przekształcił się w polityczne narzędzie zewnętrznych potęg”.

Nikt nie zaprzecza, że Chiny doświadczyły złego traktowania w ciągu ostatnich dekad. Niemniej narracja ta nie jest jedyną, jaką dysponuje Państwo Środka w czasach nowożytności. Istnieje także inna, która jest również aktualna, a o której Chiny dziś nie mówią. Być może ta inna narracja nie idzie w parze z nacjonalistycznym ferworem, ale biorąc pod uwagę chińską historię, pozwoliłaby skorzystać Państwu Środka w długiej perspektywie.

Według tej innej narracji współpraca z USA i ich sojusznikami pozwoliła Chinom na transformację i awans do pozycji drugiej największej gospodarki świata. Ten szybki awans nie miałby miejsca, gdyby USA nie otworzyły swojego rynku na import z Chin. Firmy z USA, Japonii i Europy inwestowały w Państwie Środka, tworząc miejsca pracy i przenosząc know-how. Wojskowa obecność USA w regionie, postrzegana przez Chiny jako przeszkoda – generalnie doprowadziła do utrzymywania pokoju i pozwoliła Chinom na bogacenie się.

Jeśli Pekin wybrałby właśnie tę narrację, wówczas podejście Państwa Środka do Morza Południowochińskiego wyglądałoby dziś inaczej. Chiny skupiałyby się wówczas na pokojowych negocjacjach z sąsiadami oraz na współpracy z USA, Japonią i innymi krajami, a nie określaniu ich jako tych, którzy sabotują chińskie interesy.

To samo dotyczyłoby innych sporów terytorialnych, np. z Japonią czy Indiami. Ekonomicznie zaś Chiny mogłyby zyskać więcej, gdyby były otwarte i traktowały bardziej sprawiedliwie zagraniczne firmy na swoim rynku. Postawa taka pomogłaby zahamować antychiński protekcjonizm, który wzrasta dziś w krajach Zachodu.

Problemem prezydenta Xi jest to, że na narracji ofiary korzysta on znacznie bardziej. Sprzeciwiając się zagranicznym agresorom, prezentuje się jako obrońca chińskich interesów, człowiek, który chce naprawić błędy ostatnich 200 lat historii. Szerokie poparcie dla rządu w mediach społecznościowych i w prasie pokazuje jedynie, jak dobrze działa ta strategia.

Ale fiksacja prezydenta Xi na punkcie chińskich upokorzeń zagraża historii chińskiej współpracy. W końcu historia staje się tym, czym chcemy, aby się stała. W zależności od tego, jaką narrację wybiorą Chiny, tak mogą potoczyć się przyszłe losy tego kraju.

>>> Czytaj też: Jaki kraj Europy będzie centrum logistycznym na Nowym Jedwabnym Szlaku? Chiny zabrały głos