Zdaniem rzecznika, Bourgeois, stojący na czele jednego z autonomicznych rządów Belgii, jest w "doskonałych relacjach" z Gulenem. A to - uznał turecki dyplomata - sprowadza się do popierania terroryzmu.

Premier Charles Michel uznał te uwagi za "całkowicie niedopuszczalne". "Poprosiliśmy tureckiego ambasadora, by przybył do ministerstwa spraw zagranicznych" - powiedział w środę w parlamencie. Dodał, że "to pierwszy krok", a następnie rząd rozważy dalsze działania.

Wydarzenia w Turcji były w środę tematem debaty belgijskiego parlamentu. Opozycja zarzucała Michelowi "zbyt miękką reakcję" na czystki, jakie odbywają się w następstwie próby puczu, do której doszło w ub. piątek. Posłanka Meyrem Almaci z partii Zielonych, która ma tureckie korzenie, mówiła o "krępującym milczeniu", z jakim belgijskie władze przyjmują reakcję rządu w Ankarze na wojskowy przewrót.

Jak podaje agencja Reutera, do tej pory zawieszono w obowiązkach, zwolniono z pracy, zatrzymano lub oskarżono ok. 60 tys. osób - głównie wojskowych, policjantów, sędziów, urzędników i nauczycieli.

Reklama

Żyjący na emigracji w USA islamski kaznodzieja Gulen, prowadzący sieć szkół, fundacji i firm w Turcji oraz innych krajach świata, jest oskarżany przez tureckie władze o to, że stoi na czele "organizacji terrorystycznej", która przeprowadziła nieudaną próbą zamachu stanu. On sam odrzucił te oskarżenia i potępił przewrót.(PAP)