. Stanieć mogą zarówno zwykłe domy, jak i najdroższe apartamenty. Problemów trudno też będzie uniknąć na rynku komercyjnym (biura) jak i w segmencie gruntów rolnych. Trudno więc się dziwić, że brytyjscy inwestorzy ruszyli wydobyć pieniądze z funduszy inwestujących w nieruchomości. Efekt? Większość z nich zablokowało wypłaty lub obcięło wyceny jednostek o kilkanaście procent.

Tak właśnie formułowane na gorąco prognozy szybko stały się namacalną rzeczywistością. Inwestorzy, którzy szukając bezpieczeństwa ulokowali swoje oszczędności w funduszach nieruchomościowych, nie mają dostępu do swoich pieniędzy.

Można jednak powiedzieć, że inwestorzy przeważnie działają szybko i niejednokrotnie na wyrost, podczas gdy na konkretne twarde dane rynek nieruchomości każe czekać. Niestety w miesiąc po referendum można już znaleźć informacje, które potwierdzają, że Brexit był złą wiadomością dla właścicieli brytyjskich nieruchomości.

Szerokim echem odbiła się na przykład publikacja przygotowana przez największy portal ogłoszeniowy - Rightmove. Wynika z niej, że domy, których sprzedaż ogłoszono w lipcu wyceniane były niżej niż oferty z czerwca. Spadek cen oszacowano na 0,9%. To sporo nawet biorąc pod uwagę sezonową wakacyjną przecenę. Przy czym trzeba podkreślić, że autorzy raportu zauważają, że zarówno liczba kupujących jak i sprzedających nie zmieniła się znacząco w poreferendalnej Brytanii.

Reklama

Do katalogu złych informacji dodać można jeszcze raport przygotowany przez RICS. Wynika z niego, że popyt na powierzchnię biurową nie wzrósł po raz pierwszy od 2012 roku. Wyraźnie mniej jest też inwestorów chętnych do inwestycji w nieruchomości komercyjne. Grono zagranicznych inwestorów zmalało o 27%, a w samym Londynie zanotowano aż o 41% zapytań mniej.