Minister obrony Ukrainy Stepan Połtorak podkreślił, że ćwiczenia mają szczególne znaczenie dla armii jego kraju w warunkach nasilenia się działań bojowych ze strony wspieranych przez Rosję separatystów.

„Widzimy tendencję do zaostrzania się sytuacji na wschodzie Ukrainy. Każdego dnia do Doniecka i Ługańska przybywają (z Rosji) transporty z paliwem, amunicją i bronią. Świadczy to o agresji Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie. Dlatego takie manewry jak te, są potrzebne. Uczymy się na nich bronić swej ziemi i życia naszych żołnierzy” – mówił w niedzielę w Odessie

Skala tegorocznych manewrów Sea Breeze jest większa, niż w latach ubiegłych. Poza USA i Ukrainą uczestniczy w nich jeszcze 14 państw: Bułgaria, Finlandia, Grecja, Gruzja, Hiszpania, Litwa, Mołdawia, Norwegia, Polska, Rumunia, Turcja, Szwecja, Wielka Brytania i Włochy. Ćwiczenia, które odbywają się w północno-zachodniej części Morza Czarnego, w obwodach odeskim i mikołajowskim, potrwają do 30 lipca.

W manewrach bierze udział do 4 tys. ludzi, ok. 25 okrętów, 20 samolotów i śmigłowców, a także ok. 140 samochodów i pojazdów opancerzonych. Żołnierze m.in. ćwiczą walki na linii brzegowej, doskonalą działania desantowe z morza i powietrza oraz prowadzą prace inżynieryjne.

Reklama

>>> Czytaj też: NATO rozstanie się z Turcją? Ekspert: Im szybciej to nastąpi, tym lepiej