Komisja Europejska zaproponowała przepisy mające wprowadzić centralny rejestr użytkowników korzystających z wirtualnych pieniędzy.

Do tej pory kryptowaluty takie jak np. Bitcoin (BTC) zdobywały serca użytkowników głównie ze względu na brak centralnego podmiotu sprawującego pieczę nad tymi walutami oraz faktem, że transakcje finansowe dokonane przy ich użyciu były znacznie bardziej anonimowe, niż standardowe przelewy bankowe. Ale to może się wkrótce zmienić. Zaproponowane przez Komisję Europejską nowe regulacje miałyby być uzupełnieniem dyrektywy w sprawie zapobiegania wykorzystywaniu systemu finansowego do prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu (Dyrektywa 2015/849). Regulacje zakładają nałożenie na państwa członkowskie stworzenia wewnętrznych rejestrów osób, które płacą kryptowalutami takimi jak np. Bitcoin (BTC).

Komisja Europejska mówi o konieczności uregulowania elektronicznych pieniędzy głównie z powodu faktu, iż anonimowe transakcje mogą służyć do wspierania terroryzmu oraz ogólnie działań przestępczych. Już dziś większość kryptowalut pozostawia po sobie ślady w internecie i rejestruje wszystkie dokonane nimi transakcje, jednak wyśledzenie użytkowników stojących po obu stronach transferu pieniędzy jest w praktyce bardzo problemowe. Zgodnie z zaproponowanymi przepisami państwa członkowskie musiałyby stworzyć własne rejestry, które mogłyby jednak wymieniać między sobą dane w przypadku, jeżeli transakcja walutowa odbywałaby się między jednym krajem a drugim. Według organu UE dostęp do rejestru miałyby jednostki analityki finansowej. Rzecz w tym, że eksperci i entuzjaści kryptowalut podchodzą do tych pomysłów z dużą rezerwą.

- Osoby chcące zachować anonimowość i tak bardzo łatwo będą mogły to zrobić przy użyciu tzw. mikserów mieszających Bitcoiny różnych użytkowników, przelewając pieniądze na serwisy zagraniczne lub europejskie spółki zarejestrowane poza UE – twierdzi Piotr Zaręba, redaktor naczelny cryptonews.pl. Wtóruje mu Filip Godecki, przedstawiciel giełdy Bitcurex.

- KE błędnie analizuje sektor kryptowalut, co może w praktyce skutkować stworzeniem martwych przepisów, których nikt nie będzie musiał przestrzegać, albo nawet będzie musiał, ale okażą się nieskuteczne – mówi Godecki.

Reklama

Kto byłby kontrolowany i jak? Dyrektywa zakłada sprawdzanie nie tylko samych użytkowników, lecz również tzw. gatekeeperów, czyli giełd walutowych, dzięki którym można wymienić standardową gotówkę na kryptowalutę i odwrotnie. Czyli giełda musiałaby weryfikować użytkownika oraz jego dane osobowe. Te wysyłane byłyby do rejestru użytkowników. A zatem późniejsze transakcje między dwoma zarejestrowanymi użytkownikami byłyby wprost jawne i łatwe do odszukania przez służby, które nawet nie musiałyby informować tych osób o fakcie, że ich przelewy są sprawdzane. Póki co, Komisja Europejska nie precyzuje jednak, na jakich zasadach byłaby sprawdzana tożsamość użytkowników, jednak sugeruje, że mogłoby to się odbywać podobnie jak w przypadku telefonicznych kart prepaid. W Polsce od kilku dni, zgodnie z ustawą antyterrorystyczną trzeba aktywować takie karty u operatorów sieci komórkowych, przedkładając dowód osobisty.

- Urzędnicy mają problemy z regulacją nowych technologii, czego przykładem jest chociażby archaiczna rejestracja kart prepaid. Kryptowaluty są jeszcze bardziej skomplikowane i jeśli urzędnicy sobie z nimi nie poradzą, to pewnie będą dążyć do ich zakazania - mówi Piotr Zaręba.

Rejestr miałby ruszyć w 2019 r. Jak podaje branżowy portal bitcoin.pl, do tego czasu może się jeszcze jednak dużo zmienić w samej technologii krytpowalut. Już teraz pojawiają się bowiem propozycje anonimizacji transakcji bitcoinowych przy pomocy tzw. TRR (Transaction Remote Release). Ponadto inna kryptowaluta – DASH – zyskuje popularność, przy okazji zapewniając wysoki poziom anonimowości. Warto jednak wspomnieć, że już teraz coraz więcej giełd samodzielnie podporządkowała się dyrektywie AML i decyduje się na większą kontrolę użytkowników, np. poprzez wprowadzenie konieczności okazania skanu dowodu osobistego.

Jakie mogą być efekty nowych regulacji? Z nowymi przepisami problem mogłyby mieć sklepy, które już teraz przyjmują płatności w BTC.

- Trudno oczekiwać, żeby sklepikarze musieli weryfikować, czy płacący na pewno został zarejestrowany w rejestrze centralnym, potrzebowałby mieć do niego dostęp – komentuje Filip Godecki. Z kolei zdaniem Piotra Zaręby społeczność osób używających kryptowalut zacznie robić zakupy poza UE. Może też ucierpieć rodzima branża Fintech (technologii finansowych).

>>> Polecamy: Rosyjscy hakerzy włamali się na komputery Demokratów? FBI bada sprawę