Po tym jak z największych funduszy inwestycyjnych - Franklin Templeton, Fidelity, Schroders, M&G i Invesco w ciągu kilku dni po Brexit klienci wycofali kilka miliardów euro, a fundusze nieruchomości zawiesiły wypłaty rynek spodziewał się, że następny cios spadnie na sektor firm technologicznych (fintech). Kapitał wysokiego ryzyka – venture capital – zachował się jednak inaczej – potwierdzają to badania firmy Pitchbook. Londyńskie technologiczne startup-y w ciągu miesiąca od 23 czerwca otrzymały wsparcie od inwestorów w wysokości ponad 200 mln dolarów. Największa inwestycja – 65 mln – dotyczyła firmy oferującej rozwiązania z zakresu cyberbezpieczeństwa – Darktrace. Wartość inwestycji w sektorze jest co prawda mniejsza niż w analogicznym okresie ubiegłego roku – 338 mln dolarów, ale nie uwzględnia transakcji M&A – czyli połączeń i przejęć.

Komentując powyższe dane burmistrz Londynu – Sadiq Khan – stwierdził, że „aktywność kapitałowa pokazuje, że Londyn jest otwarty na biznes, nowe idee i powita z radością talenty z całego świata”. Badania organizacji Tech City UK potwierdzają, że większość startup-owych przedsiębiorców pozostaje optymistyczna, jednak jedna czwarta z 1200 badanych firm bierze pod uwagę konieczność ograniczenia skali biznesu.

Konkurenci Londynu jako stolicy technologicznego, europejskiego hubu nie ustają jednak w wysiłkach przyciągnięcia fintechów na swoje podwórko. Okazją do tego był London Fintech Week, który zakończył się 22 lipca w Londynie. W czasie jego trwania jako dobre miejsce do rozwoju fintechów promował się Berlin pod hasłem 3T – technologia, talenty, tolerancja. Kornelia Yzer odpowiedzialna w berlińskim senacie za gospodarkę i technologię poinformowała, że ilość zapytań o możliwości działania w niemieckiej stolicy ze strony firm londyńskich przekroczyła 100. Biorąc jednak pod uwagę, że liczbę londyńskich startup-ów szacuje się na nawet 4 tys. to widać, że na tym rynku trudno mówić o zwijaniu się technologicznych biznesów. W Berlinie wskazują jednak, że londyńskie firmy mogą wkrótce stracić finansowanie wspierane przez fundusze unijne. Zaangażowanie instytucjonalnych inwestorów takich jak Europejski Fundusz Inwestycyjny będący częścią Europejskiego Banku Inwestycyjnego zawsze przyciąga do nowych firm kapitał prywatny. Berlin również proponuje fundusze wsparcia dla nowych firm finansowane m.in. przez państwowy bank IBB - dlatego dostępność kapitału finansującego przedsięwzięcia podwyższonego ryzyka w Berlinie będzie większa. Władze Berlina oferują też relokującym się tu fintechom miękkie lądowanie – działająca non stop agencja poprowadzi przedsiębiorców przez cały proces administracyjny i ułatwia rejestrację firm.

Do tej pory jednak Berlin jako europejski hub technologicznych startup-ów znajdował się w cieniu Londynu, mimo że w zeszłym roku przyciągnął do sektora inwestycje w wysokości 2,2 mld euro, o 0,4 mld więcej od brytyjskiego konkurenta. Berliński hub jak na razie to około 300 firm, a cały niemiecki sektor technologiczny (Berlin, Frankfurt, Monachium) to przychody w wysokości zaledwie 1,8 mld funtów wobec 6,6 mld w W. Brytanii. Poza tym niemieckie rozwiązania w zakresie technologii finansowej bardziej skupiały się na przewagach kosztowych, a nie funkcjonalnych, stąd uważane były za bardziej zachowawcze.

Reklama

Londyn również stara się zwiększyć listę swoich atutów. Właśnie ogłoszono otwarcie kolejnego mostu technologicznego z Koreą Południową, który ma harmonizować regulacje dotyczące firm technologicznych, klika miesięcy wcześniej podobną umowę zawarto z kluczowym hubem technologicznym Azji jakim jest Singapur. Wcześniej regulatorzy brytyjscy stworzyli Wydział ds. Startup-ów Bankowych, którego zadaniem jest ochrona lokalnych firm – bez unijnej kontroli i ograniczeń możliwości wsparcia startup-ów będą więc większe. Jeszcze w czerwcu Gubernator Banku Anglii ogłosił też powstanie Fintech Accelerator zapraszając firmy technologiczne do współpracy przy projektach IT banku centralnego. Można się też spodziewać dalszych ułatwień i budowy kolejnych regulacyjnych mostów, w tym najistotniejszego - z USA. Szansę na realizację mają też postulaty zmiany polityki wizowej, której celem będzie przyciągniecie talentów z Azji i USA.

Po szoku wywołanym decyzją wyborców o Brexicie wzrasta więc w Londynie optymizm dotyczący przyszłości sektora fintech. Jak mówi Michael Jackson partner w Mangrowe Capital, a poprzednio dyrektor operacyjny Skype prawdziwi przedsiębiorcy żywili się na kryzysach i załamaniach rynku. Skype i Google wypłynęły po pęknięciu dotcom-owej bańki, a czas fintechów nastał po kryzysie kojarzonym z upadkiem Lehman Brothers. Dla samych inwestorów przecież kryzys i przecena aktywów to okazja do tańszych zakupów. Może więc dla wielu przedsiębiorców i inwestorów coraz wiarygodniej brzmią słowa nowej brytyjskiej premier – co prawda wychodzimy z Unii, ale przyłączamy się do reszty świata.