Analityk z DM mBanku Rafał Sadoch zwrócił uwagę, że "największe zmiany możemy zaobserwować na parze USD/PLN". Co, jak tłumaczył, było wynikiem rozczarowujących danych o wzroście gospodarczym w Stanach Zjednoczonych w II kw. br., które spowodowały przecenę dolara amerykańskiego.

"Wraz z poprawą nastrojów na rynkach od brytyjskiego referendum, polska waluta wyraźnie zyskuje, zatem kolejnym elementem, który może zaszkodzić notowaniom złotego, jest korekta na globalnych rynkach finansowych" - ocenił analityk. "W dalszym ciągu spodziewamy się wzrostu EUR/PLN do 4,40 i USD/PLN do poziomu 4,00" - podsumował.

Z kolei analityk z DM BOŚ Konrad Ryczko podkreślił, że "dzisiejsze wstępne dane GUS o pogłębiającej się deflacji dóbr konsumpcyjnych w lipcu, nie miały większego wpływu na notowania złotego". "Oczekiwania co do stabilizacji stóp procentowych w Polsce są dość mocno zakotwiczone. Wolniejszy powrót wzrostu cen nie jest czynnikiem, który mógłby skłonić RPP do cięć stóp procentowych. Mogłoby nim być ryzyko silniejszego spowolnienia gospodarczego, na które póki co się nie zanosi" - wyjaśnił.

Ryczko również wskazywał na efekt publikacji w Stanach Zjednoczonych wstępnych danych dot. PKB za II kw. br., dzięki czemu złoty zyskiwał blisko 1,0 proc. wobec amerykańskiego dolara. Analityk DM BOŚ zwracał także uwagę, na wzrost wyceny złotego względem brytyjskiego funta o 0,6 proc. "GBP tracił na bazie oczekiwań na luzowanie ze strony BoE" - wyjaśnił.

Reklama

"Wskazanie to informuje nas o utrzymującej się deflacji, która wynikała głównie z cen paliw. W szerszym ujęciu ostatnia sesja tego tygodnia przyniosła nam lekki odwrót od ryzyka na bazie zawiedzenia rynkowych oczekiwań co do mocniejszego luzowania ze strony BoJ" - podsumował Ryczko. (PAP)