Po audytach w spółkach węglowych resort zna sytuację podległych mu firm. – To, że tego nie pokazujemy, nie znaczy, że nic nie robimy – usłyszeliśmy w ministerstwie. Część kopalń uznano za nieperspektywiczne (inwestycje w nie się nie zwrócą ze względu na trudne warunki geologiczne, zagrożenia albo słabe złoża), w części kończą się złoża. Lista nie ma statusu formalnego dokumentu i nie oznacza, że decyzja już zapadła. – PiS szedł do wyborów z hasłem „Nie będzie zamykania kopalń” i musi się zastanowić, jak to zamykanie ogłosić – mówi DGP osoba znająca sprawę.

>>> Czytaj też: Exodus w branży. Tysiące pracowników opuszczą śląskie kopalnie

Temat dotyczy zwłaszcza Polskiej Grupy Górniczej, która mimo dokapitalizowania kwotą 1,8 mld zł musi szykować kolejne cięcia. UE wciąż nie zatwierdziła jej planu naprawczego, a Bruksela dopuszcza pomoc publiczną tylko na zamykanie kopalń. Najgorszymi kopalniami PGG w 2015 r. były Sośnica, Rydułtowy-Anna (to dziś część kopalni ROW), Pokój, Bielszowice i Halemba-Wirek (te trzy to dziś kopalnia Ruda). W radykalnym scenariuszu z tego zestawu pozostaną tylko Bielszowice. Plan restrukturyzacji KHW zakłada z kolei zamknięcie kopalni Wujek (a przynajmniej ruchu Śląsk, czyli część tej kopalni), a Wieczorkowi kończy się złoże. W JSW porozumienie z bankami, które ma być podpisane do końca sierpnia, zakłada likwidację Krupińskiego.

To wszystko to plan maksimum, mało prawdopodobny ze względu na polityczną niepopularność. – Spodziewam się mniej odważnych działań doraźnych, nie długofalowych – mówi DGP szef instytutu WiseEuropa Maciej Bukowski.

Reklama

>>> Czytaj też: Kopalnia otoczona hienami. Wywiad z byłym prezesem Bogdanki