"Wchodzimy dziś w nowy etap, który wymaga od nas wysiłków, poświęceń, dzielności, odwagi, samozaparcia i ponadstandardowych rozwiązań" - oświadczył Szahid dziennikarzom po wyjściu z pałacu prezydenckiego w Kartaginie, gdzie został desygnowany na nowego premiera.

W Tunezji zmienia się rząd, gdyż w sobotę dotychczasowy premier Habib Essid nie uzyskał wotum zaufania w parlamencie. Essid sprawował urząd premiera przez półtora roku. W tym czasie niejednokrotnie krytykowany był za opieszałość we wdrażaniu reform finansowych, które miały przyczynić się do wzrostu gospodarczego i umożliwić stworzenie nowych miejsc pracy. Bedżi Kaid Essebsi wielokrotnie nawoływał go do ustąpienia z urzędu i zwolnienia miejsca rządowi jedności narodowej.

Szahid ma 30 dni na sformowanie gabinetu. Powiedział, że będzie to "rząd polityczny, rząd kompetencji, rząd młodych". Obiecał także lepszą reprezentację kobiet.

"Wygranie bitwy z terroryzmem, wypowiedzenie wojny korupcji i ludziom skorumpowanym, podwyższenie wzrostu gospodarczego w celu tworzenia miejsc pracy, równowaga finansowa, a także czystość i środowisko" - wyliczał priorytety swojego przyszłego rządu.

Reklama

Tunezja, gdzie doszło do kilku krwawych zamachów dżihadystycznych, boryka się z kryzysem gospodarczym, kłopotami branży turystycznej, a także ogromnym bezrobociem, szczególnie wśród młodych.

Pod adresem tych ostatnich Szahid powiedział: "Nie traćcie nadziei. Przyszłość będzie lepsza niż czas obecny".

Szahid od kilku dni był wymieniany jako potencjalny następca Essida, który odchodzi w aurze porażki. Zwolennicy nowego premiera podkreślają jego młody wiek, natomiast krytycy - że należał do rządu, którego dorobek oceniany jest krytycznie. (PAP)