Stolica, od czasu prezydentury Lecha Kaczyńskiego, to dla PiS niemalże ostatni niezdobyty bastion Platformy Obywatelskiej (której prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz jest jednocześnie wiceszefową). Jako że urząd Warszawy od dawna ma na pieńku z partią Jarosława Kaczyńskiego, lokalni urzędnicy patrzą na każdy ruch działaczy PiS z podejrzliwością. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi ewentualna próba przejęcia władzy w stolicy jeszcze przed wyborami, które odbędą się dopiero za ponad dwa lata.

Tym razem pojawiła się nowa teoria dotycząca walki o największe miasto w Polsce. Chodzi o sprawę ustawy metropolitalnej. Przypomnijmy: rząd PiS wyrzucił do kosza ustawę o związkach metropolitalnych przygotowaną jeszcze przez poprzednią ekipę rządzącą i przygotował swoją, przewidzianą wyłącznie dla Górnego Śląska. Jednocześnie szef MSWiA Mariusz Błaszczak pod koniec kwietnia zapowiedział podobny ruch w stosunku do aglomeracji warszawskiej. Z tą różnicą, że nie będzie przygotowana nowa ustawa. – Jeśli chodzi o Warszawę, mamy ustawę o ustroju miasta stołecznego Warszawy. Ona będzie poprawiana, będą propozycje w tej dziedzinie – mówił pod koniec kwietnia minister Błaszczak. Pytane niedawno przez nas o szczegóły MSWiA na razie ucina temat, twierdząc, że prace nad nowelizacją ustawy się nie toczą.

Mimo to ratusz podejrzewa fortel. – Taką ustawę można przepchnąć w kilka dni, podobnie jak inne. W zależności od tego, jak głęboko PiS rozgrzebie obecne prawo, nie można wykluczyć sytuacji, w której przeprowadzić trzeba będzie nowe wybory lokalne – mówi nam jeden z urzędników stołecznego magistratu.

Taki scenariusz dopuszcza nawet część ekspertów. – Wszystko można sobie wyobrazić. Wcześniej rząd był gotów podzielić województwo, by niejako przy okazji przejąć stolicę – wskazuje prof. Hubert Izdebski, ekspert samorządowy, autor projektu drugiej ustawy samorządowej dla Warszawy z 1994 r. Zwraca uwagę, że konstytucyjnie do końca nie wiadomo, jak rozumieć termin „miasto stołeczne Warszawa”, np. pod kątem terytorialnym. – To daje ustawodawcy sporą swobodę działania – przekonuje i dodaje: – Pytanie, jak zdefiniowane zostanie sformułowanie „miasto stołeczne Warszawa”. Jeśli obejmie większy obszar niż dziś, np. przez włączanie sąsiednich gmin jako dzielnice, gdzie ludnościowo będzie np. prawie dwa razy więcej mieszkańców, pojawi się problem, że „nowe” miasto stołeczne nie jest takim prostym następcą „starego” miasta stołecznego. A to teoretycznie rodzi problem ewentualnych nowych wyborów. Osobną kwestią byłoby wówczas to, jak takim tworem można zarządzać – mówi prof. Izdebski.

Reklama

Tak zwany scenariusz metropolitalny dodatkowo wzmacnia krążąca w ratuszu plotka o badaniach poparcia wśród mieszkańców, jakie zamierza zlecić partia Jarosława Kaczyńskiego. Jej przedstawiciele w rozmowach z nami nie komentują tych doniesień. Ale z drugiej strony trudno byłoby sobie wyobrazić PiS idący na całość w sprawie nowelizacji ustawy warszawskiej, nie mając pewności, czy ma szansę zdobyć głosy mieszkańców. – Wizja wyborów w Warszawie, nawet przedwczesnych, nie jest dla nas do końca atrakcyjna. Wciąż możemy nie uzyskać wystarczającego poparcia – mówi nam jeden z działaczy PiS.

Z tego powodu aktualny pozostaje scenariusz komisarza, który na jesieni miałby wkroczyć do ratusza i przejąć stery po Hannie Gronkiewicz-Waltz. Pretekstem do tego miałyby być serie kontroli prowadzonych obecnie przez CBA przy pl. Bankowym. Agenci sprawdzają decyzje reprywatyzacyjne, prawidłowość działania systemu wagowego odbioru odpadów oraz informacje dotyczące realizacji obowiązku składania oświadczeń majątkowych przez dyrektorów i zastępców dyrektorów biur w ratuszu. Zalet takiego rozwiązania, z punktu widzenia PiS, jest co najmniej kilka. Po pierwsze, daje ono możliwość odsunięcia od stanowisk obecnej ekipy ratusza w atmosferze kompromitacji. Po drugie, unika się przedwczesnych wyborów lokalnych, które PiS niekoniecznie musi wygrać. Pierwszym nieudanym testem było referendum odwoławcze z 2013 r., w którym pomimo ogromnej mobilizacji sił i środków nie udało się zakończyć kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz. Po trzecie, zmiana taka mogłaby nastąpić stosunkowo szybko. Zgodnie z art. 96 ustawy o samorządzie gminnym „w razie powtarzającego się naruszenia konstytucji lub ustaw” Sejm, na wniosek premiera, może rozwiązać radę gminy. Wówczas zostanie wyznaczona osoba, która do czasu wyboru nowej rady będzie ją zastępować. Jeśli naruszeń dopuszcza się wójt (burmistrz, prezydent miasta), wojewoda może wystąpić do premiera z wnioskiem o jego odwołanie. Wówczas premier wyznaczy osobę, która będzie pełnić funkcję wójta do czasu wyboru nowego. W wolnej Polsce stolica miała dwóch prezydentów-komisarzy: Mirosława Kochalskiego (od 9 lutego do 20 lipca 2006 r.) i Kazimierza Marcinkiewicza (od 20 lipca do 2 grudnia 2006 r.).

– Są określone sytuacje, w których komisarz może wkroczyć do samorządu. Jeżeli doszłoby do jakichś nieprawidłowości, oczywiście nie można tego wykluczyć – przyznaje Łukasz Schreiber (PiS), wiceprzewodniczący parlamentarnego zespołu ds. miast polskich. – Ale nie ma w partii planów, by robić jakiś skok na Warszawę z powodów politycznych – zapewnia.
Trzeci scenariusz, o którym wspominał prof. Hubert Izdebski, tj. administracyjne wyodrębnienie Warszawy z woj. mazowieckiego, do niedawna wydawał się bardzo prawdopodobny. Dziś jednak wiadomo, że byłaby to zbyt rewolucyjna zmiana, nawet dla PiS. W grę wchodziłyby daleko idące zmiany administracyjne (podział kompetencji, nowe władze woj. warszawskiego), zagrożenie dla stabilności finansowej Mazowsza (władzom terenów wokół wyodrębnionej Warszawy zostałoby niecałe 12 proc. wpływów z CIT i jednocześnie 76 proc. kilometrów dróg do utrzymania) czy wreszcie zagrożenie dla europejskich funduszy (konieczność renegocjacji z Komisją Europejską, co opóźniłoby wdrażanie unijnych programów nawet o kolejne dwa lata). Mówiąc krótko – byłaby to zbyt wygórowana cena za spełnienie politycznych ambicji.

>>> Czytaj też: Gronkiewicz-Waltz: PiS doprowadzi do tego, że kolejnych wyborów za 3,5 roku nie będzie [WYWIAD]