Jak podała w środę telewizja CNN, agenci Secret Service rozmawiali z przedstawicielami kampanii Trumpa. Ci ostatni wyjaśniali, że kandydat nie miał zamiaru podżegać do przemocy.

Sam Trump zaprzeczył na Twitterze jakoby doszło do takich spotkań.

Reklama

W wywiadzie dla telewizji Fox News nowojorski miliarder-celebryta powiedział, że chodziło mu tylko o zmobilizowanie właścicieli broni palnej przeciwko Clinton, która – jak twierdził – chce odebrać Amerykanom prawo do jej posiadania. Wynika ono z drugiej poprawki do konstytucji USA.

Wbrew sugestiom Trumpa, Hillary Clinton nigdy nie proponowała uchylenia drugiej poprawki do konstytucji.

Na spotkaniu z wyborcami we wtorek w Karolinie Północnej Trump utrzymywał, że jego demokratyczna oponentka zamierza odebrać Amerykanom prawo do posiadania broni palnej.

Jeśli Hillary zostanie wybrana w listopadowych wyborach - ostrzegł Trump - mianuje nowego sędziego Sądu Najwyższego, który w składzie tego sądu przeważy szalę na korzyść sędziów liberalnych i w konsekwencji sąd drastycznie ograniczy obywatelom dostęp do broni.

„Jak ona wybierze swoich sędziów, nic już nie będziecie mogli zrobić” - powiedział kandydat GOP. „Chociaż...może ludzie od drugiej poprawki będą mogli, nie wiem...” - dodał. Zwrot „ludzie od drugiej poprawki” powszechnie zrozumiano jako odnoszący się do właścicieli broni palnej.

W środę na wiecu w stanie Iowa Clinton ostro skrytykowała wypowiedź Trumpa. „Słowa się liczą. Jeśli ktoś się ubiega o prezydenturę, albo jest prezydentem USA, słowa mogą mieć ogromne konsekwencje. Wczoraj byliśmy świadkami najnowszych beztroskich komentarzy Donalda Trumpa, które przekraczają granice” - powiedziała.

Demokratyczni członkowie Kongresu uznali, że Trump wzywa do zabicia Clinton.

„Donald Trump zasugerował, żeby ktoś zastrzelił Hillary Clinton. Musimy poważnie traktować wypowiedziane słowa” - napisał na Twitterze kongresman Eric Swalwell z Kalifornii.

Z kolei senator Chris Murphy z Connecticut napisał: „To nie jest zabawa. To było wezwanie do morderstwa. Niezrównoważeni ludzie z bronią, żywiący nienawiść do Hillary słuchają cię, panie Trump”.

Rzecznik kampanii Clinton, Robby Mook, oświadczył, że Trump wzywa do przemocy. „To, co mówi Trump, jest niebezpieczne. Ktoś, kto stara się zostać prezydentem USA, nie powinien w żaden sposób sugerować przemocy” - napisał Mook w mailu wysłanym do mediów.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)