Odradzająca się przyjaźń pomiędzy rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem a Recepem Tayyipem Erdoganem to dziwna sprawa: Putin wie, czego chce od Erdogana, udało mu się nawet już coś uzyskać, ale w najważniejszej kwestii wciąż trwa impas - pisze Leonid Bershidsky.

Putin i Erdogan żyli wcześniej na dobrej stopie. Punktem zwrotnym było zestrzelenie rosyjskiego samolotu, który wleciał w przestrzeń powietrzną Turcji przy granicy z Syrią. Władimir Putin domagał się przeprosin, ale turecki prezydent początkowo odmawiał. W efekcie relacje między tymi krajami uległy pogorszeniu do tego stopnia, że można było mówić o zimnej wojnie. Rosja bowiem wprowadziła sankcje uderzające w turecki przemysł turystyczny, rolniczy i firmy budowlane. Erdogan nie miał wielu przyjaciół na arenie międzynarodowej, więc ostatecznie znalazł okazję, aby naprawić relacje z Moskwą.

Turecki dziennik Hurriyet relacjonował, że szef sztabu generalnego Turcji pracował z mającym znajomości tureckim biznesmenem, który robił interesy w rosyjskim regionie Dagestanu. Biznesmen miał zasygnalizować Rosjanom gotowość Erdogana do pojednania. Wiadomość ostatecznie dotarła do Kremla. Odpowiedź Rosji także nadeszła drogą okrężną. Ambasador Kazachstanu w Ankarze poinformował tureckiego prezydenta, że w czasie rozmowy kazachskiego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa z Putinem, rosyjski prezydent stwierdził, że zaakceptuje tureckie przeprosiny, jeśli te nadejdą drogą listową. Nazarbajew zaakceptował ostateczny tekst listu, zanim trafił on do Putina.

Wydaje się, że Putin odpowiedział Erdoganowi z równymi pokładami dobrej woli. Nie tylko bowiem zaakceptował przeprosiny, ale też jako pierwszy zadzwonił do Erdogana po tym, jak w Turcji próbowano przeprowadzić zamach stanu. Podobno – czemu nigdy oficjalnie nie zaprzeczono – rosyjski wywiad ostrzegał Ergodana przed zamachem stanu.

W czasie ostatniego spotkania prezydentów Putina i Erdogana w Petersburgu obserwatorzy zauważyli istotną różnicę w tonie rozmów dwóch przywódców. Erdogan nazwał Putina swoim „drogim przyjacielem” co najmniej 4 razy.
Powrót rosyjskich turystów do Turcji jest ważny dla Erdogana. Jego kraj, według rosyjskich szacunków, stracił ok. 840 mln dol. w ciągu sześciu pierwszych miesięcy 2016 roku ze względu na utratę rosyjskich turystów. Zawieszono także embargo na pomidory i cytryny z Turcji. Dodatkowo Rosja wybuduje elektrownię atomową w Turcji i odnowi rozmowy na temat gazociągu Turkish Stream, dzięki któremu będzie mogła dostarczać gaz do Europy Południowej. O wszystkich tych sprawach dyskutowano w Petersburgu. To wszystko ważne kwestie, ale najważniejsza kwestia pozostała jednak w głowie Putina. Chodzi o sytuację w Syrii.

Reklama

Na dzień przed spotkaniem z Erdoganem, Putin spotkał się z kluczowym sojusznikiem w kwestii syryjskiego konfliktu – z prezydentem Iranu Hassanem Rouhanim. Szczegóły rozmów nie zostały ujawnione, ale na pewno nie uniknięto tematu oblężenia Aleppo, gdzie irańskie siły oraz rosyjskie samoloty pomagały wojskom prezydenta Bashara Al-Assada w walce z rebeliantami.

Tymczasem rebelianci odnieśli pewne sukcesy w osłabieniu oblężenia sił syryjskich, wspomaganych przez Rosję. Mówi się także, że udało im się ustanowić stabilny korytarz dostaw z Turcji, skąd pochodzą broń i zaopatrzenie rebeliantów. Udane ataki na syryjskie siły rządowe, prowadzone przez Jabhat Fatah Al-Shama, były możliwe dzięki wsparciu Arabii Saudyjskiej i Kataru, ale poprzez terytorium Turcji. Konwoje zaopatrzenia, które szły przez tureckie terytorium, pozostały nienaruszone, nawet po tym, jak Erdogan przeprosił Putina, a turecki prezydent otrzymał ostrzeżenie od Rosji przed zamachem stanu.

„Drogi przyjaciel” Erdogana – Władimir Putin - musiał mieć twardy orzech do zgryzienia, biorąc pod uwagę wcześniejszą wylewność i skłonność do kontaktu tureckiego prezydenta.

Siły rebeliantów w Aleppo nie byłby w stanie pokonać połączonych sił Assada, Iranu, Libanu i Rosji, gdyby rebeliancka Fatah Al-Sham, wcześniej znana jako Al-Nusra, nie otrzymywała międzynarodowego wsparcia. Grupa wykorzystuje zamachowców samobójców, aby atakować pozycje rządowe. Ostatnie sukcesy Fatah Al-Sham sprawiają, że Putinowi coraz trudniej jest utrzymać tezę, jakoby nie było dobrej alternatywy dla Assada.

W czasie spotkania w Petersburgu Putin musiał powiedzieć Erdoganowi, że Assad był legalnym przywódcą Syrii i popieranie go było takie jak popieranie Erdogana w obliczu puczu. Ale żaden z przywódców nie oczekiwał przełomu w rozmowach na temat Syrii. Dyskusja na ten temat została przewidziana po konferencji prasowej, obaj przywódcy bowiem nie mieliby tu nic do powiedzenia mediom.

Przy całej antyzachodniej retoryce Erdogana, napędzanej przez niechęć USA do wydania Ankarze Fethullaha Gulena i odmowie UE, aby przyspieszyć zniesienie wiz, interesy tureckiego prezydenta są odmienne niż interesy Putina w Turcji. Erdogan bowiem chciałby zwycięstwa rebelii przeciw Assadowi i zwycięstwa nad Kurdami w Syrii, których zwalcza Fatah Al-Sham.

Antyzachodnia retoryka może zjednoczyć Putina i Erdogana jako dwóch ambitnych i autorytarnych przywódców, ale to za mało, aby powstała platforma porozumienia, dzięki której udałoby się zbudować nowy sojusz i zniszczyć turecką afiliację przy NATO.

Władimir Putin chciałby, aby Erdogan odciął wsparcie dla rebeliantów, ale to może być już więcej niż to, co Erdogan jest w stanie zrobić dla swojego “drogiego przyjaciela”. Za to można mieć pewność, że tureckie pomidory będą płynęły na rosyjskie stoły, a rosyjscy turyści pozwolą Turcji dobrze zamknąć sezon.

>>> Czytaj też: Reżim Putina wszedł w nową fazę. Rosyjski prezydent atakuje już nawet swoich przyjaciół