Analityk domu maklerskiego mBanku Rafał Sadoch zauważył, że czwartek był kolejnym dniem, kiedy notowania złotego nie uległy znaczącym wahaniom. Za euro i dolara płaciliśmy podobnie, jak w środę, nieznacznie podrożał frank, ale o kilka groszy potaniał funt, co wynika z dalszego osłabienia brytyjskiej waluty.

"Cały obecny tydzień upłynął pod znakiem stabilizacji notowań polskiej waluty. Piątek może jednak zmienić ten obraz. Opublikowany bowiem zostanie szereg danych ze świata, jak i z polskiej gospodarki" - zwrócił uwagę Sadoch.

Wskazał na dane GUS dotyczące wzrostu gospodarczego w drugim kwartale 2016 roku oraz lipcowe dane o inflacji. Zdaniem analityka szczególnie te pierwsze będą miały wpływ na notowania złotego.

"Z danych ze świata opublikowane zostaną natomiast te o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej w Chinach, o PKB strefy euro, czy lipcowy wskaźnik sprzedaży detalicznej z USA. W przeciwieństwie do pierwszej części tygodnia kalendarium makroekonomiczne jest zatem dość bogate, co może wpłynąć na sentyment rynkowy, który od tygodnia jest bardzo dobry i sprzyja notowaniom polskiej waluty" - zauważył.

Reklama

Jego zdaniem w przypadku pozytywnych odczytów i dalszego wzrostu popytu na ryzykowne aktywa notowania EUR/PLN mogłyby obniżyć się nawet do poziomu 4,22. Gdyby natomiast piątkowe wskaźniki okazałyby się mocno rozczarowujące i spowodowałyby wzrost awersji do ryzyka na globalnych rynkach finansowych, złoty podążyłby w kierunku poziomu 4,30 za euro.

Także analityk z DM BOŚ Konrad Ryczko ocenił, że czwartkowy handel nie przyniósł większych zmian na wycenie złotego, który „kosmetycznie” tracił na większości zestawień.

"Najmocniejszy ruch (0,3 proc.) obserwowaliśmy na zestawieniu z CHF/PLN, gdzie frank nieznacznie zyskiwał na szerokim rynku (spadek EUR/CHF). Brak istotniejszych danych makro oraz impulsów do handlu nie sprzyjał ani zmienności ani aktywności inwestorów. Również rentowności krajowego długu stabilizowały się blisko 2,68 proc. w przypadku papierów 10-letnich" - wskazał Ryczko.

Według niego rynek czeka już na piątkowe wskazania dotyczące tempa PKB za II kw. (oczekuje się wzrostu o 3,3 proc. r/r) oraz danych dotyczących inflacji CPI za lipiec. Ryczko uważa, że najprawdopodobniej od tych danych oraz wskazań z USA zależeć będzie zamknięcie tygodnia na rynku walutowym oraz obligacji. (PAP)