Jak pisze wydawany w Hamburgu tygodnik, na krótko przed końcem swojej kadencji Obama zdecydował o wdrożeniu ostatniego etapu realizacji projektu nowej wersji bomb atomowych. Bomby B61-12 mają być od 2020 roku produkowane seryjnie i znajdą się na wyposażeniu jednostki lotniczej w Buechel. W przypadku wojny zadaniem stacjonującej w tej bazie eskadry samolotów Tornado będzie zrzucanie bomb na cele przeciwnika. Według mediów nowa broń ma przeszło czterokrotnie większą moc rażenia niż bomba zrzucona na Hiroszimę.

Według "Spiegla" Waszyngton chce ponadto unowocześnić swoją strategiczną broń jądrową. Amerykańska armia domaga się od przemysłu zbrojeniowego przedstawienia w przyszłym roku propozycji budowy rakiet dalekiego zasięgu nowej generacji.

>>> Czytaj też: USA sprzedadzą 130 czołgów Arabii Saudyjskiej

Redakcja niemieckiego tygodnika pisze, że za wzmocnieniem nuklearnego odstraszania NATO opowiadają się od lat przede wszystkim Polacy i kraje bałtyckie. Zwolennicy nuklearnego odstraszania odnieśli "częściowy sukces" podczas szczytu NATO w lipcu w Warszawie, gdzie zarzucono Moskwie "nieodpowiedzialną, agresywną propagandę nuklearną" i wezwano do "dopasowania strategii" - ocenia gazeta.

Reklama

"Spiegel" przypomina, że Obama, obejmując w 2009 roku po raz pierwszy stanowisko prezydenta USA, zapowiadał redukcję arsenału jądrowego.

Niemiecka opozycja - Lewica, Zieloni, będąca w tej kadencji poza parlamentem liberalna FDP oraz prawicowa antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec - domaga się usunięcia amerykańskiej broni atomowej z terytorium Niemiec.

>>> Czytaj też: "FT": Wojskowy teatrzyk Putina. Ukraina i Rosja stoją na progu otwartej wojny