Konferencja prasowa Franciszka na pokładzie samolotu w drodze powrotnej z Krakowa do Rzymu 31 lipca potwierdziła, jak wysoko ocenia on przebieg i klimat spotkania z ponad 1,5 mln młodych ludzi z całego świata.

Dziennikarze towarzyszący w podróży do Polski w tzw. locie papieskim byli zgodni co do tego, że papież wraca szczęśliwy i usatysfakcjonowany. Pytany w czasie konferencji o wrażenia, mówił, że Polska jest "piękna i specjalna", a Polacy to „szlachetny” naród.

Franciszek zażartował: "W Polsce była jeszcze jedna inwazja, ale tym razem dokonała jej młodzież".

"Kraków, z tego co widziałem, wydał mi się bardzo piękny, a Polacy bardzo entuzjastyczni" - zapewnił.

Reklama

Wspomniał, że kiedy był dzieckiem, poznał w miejscu, gdzie pracował jego ojciec, wielu Polaków w Argentynie, którzy przyjechali tam po wojnie. "To byli dobrzy ludzie i to pozostało w sercach. Odnalazłem na nowo tę waszą dobroć" - podkreślił papież z zadowoleniem.

Trzy dni później całą audiencję generalną i przemówienia tłumaczone na kilka języków poświęcił na przedstawienie obszernej relacji i osobistych refleksji z podróży do Polski, którą odwiedził po raz pierwszy w życiu.

Zwracając się do Polaków powiedział po włosku: "Bracia i siostry, za waszym pośrednictwem dziękuję narodowi polskiemu i Kościołowi w Polsce za to wielkie święto młodości, jakie mogliśmy przeżywać w Krakowie".

"Po raz kolejny wyrażam moją wdzięczność prezydentowi Polski, innym przedstawicielom władz, kardynałowi arcybiskupowi Krakowa i całemu Episkopatowi Polski oraz tym wszystkim, którzy na różne sposoby przygotowali i sprawili, że stało się możliwe to wydarzenie, które dało Polsce, Europie i światu znak żywej wiary, znak braterstwa i pokoju" - oświadczył Franciszek.

"Proszę Boga, aby ci młodzi ludzie, których spotkałem w Krakowie, zanieśli w swoich sercach iskrę Jego miłosierdzia całemu światu" - dodał.

W katechezie, wygłoszonej w czasie audiencji papież podkreślił, że krakowskie ŚDM odbyły się ćwierć wieku po spotkaniu zorganizowanym w Częstochowie, wkrótce - jak dodał - po upadku „żelaznej kurtyny”. W ciągu tych 25 lat - mówił - zmieniła się Polska, Europa i świat, a Światowy Dzień Młodzieży stały się dla nich "proroczym znakiem".

„Nowe pokolenie młodych, spadkobierców i kontynuatorów pielgrzymki rozpoczętej przez świętego Jana Pawła II dało odpowiedź na wyzwania dnia dzisiejszego, dało znak nadziei, a ten znak nosi imię braterstwo” - wskazał Franciszek.

Przypominał, że „w świecie znajdującym się w stanie wojny potrzebne są braterstwo, bliskość, dialog, przyjaźń”. „A kiedy jest braterstwo, to jest to znak nadziei” - mówił.

Światowe Dni Młodzieży papież nazwał „świętem kolorów, różnych twarzy, języków, różnych dziejów”.

O młodych ludziach powiedział: „Nie wiem, jak oni to robią. Mówią różnymi językami, ale udaje im się nawzajem zrozumieć, bo mają wolę, aby podążać razem, budować mosty, wolę braterstwa. Przybyli także ze swoimi ranami, ze swoimi pytaniami, ale przede wszystkim z radością spotkania”.

Zdaniem Franciszka ŚDM były „mozaiką braterstwa”.

„Symbolicznym obrazem Światowych Dni Młodzieży jest wielobarwne morze flag, powiewających w rękach młodzieży” - zaznaczył.

Następnie podkreślił: „Dziękuję wszystkim młodym, którzy przyjechali do Krakowa i dziękuję tym, którzy się z nami łączyli z każdego krańca Ziemi”.

Franciszek opowiedział wiernym także o swej wizycie w sanktuarium w Częstochowie, gdzie modlił się przed obrazem Matki Bożej. Jak zauważył, „jest ona przede wszystkim Matką narodu polskiego, tego szlachetnego narodu, który wiele wycierpiał, a który dzięki mocy wiary i Jej macierzyńskiej ręki zawsze podnosił się na nowo”.

Zwracając się do Polaków zapewnił: „Jesteście wspaniali”.

Przyznał, że na Jasnej Górze „można zrozumieć duchowy sens pielgrzymowania narodu, którego dzieje są nierozerwalnie związane z Krzyżem Chrystusa”.

„Tutaj dotyka się namacalnie wiary świętego wiernego ludu Boga, który strzeże nadziei wśród ciężkich prób i strzeże też mądrości, która stanowi równowagę między tradycją a innowacją, między przeszłością a przyszłością” - powiedział papież.

Watykaniści odnotowali, że w Częstochowie ogromne wrażenie zrobiła na nich religijność Polaków i hołd, jaki złożył jej Franciszek.

Potwierdzają to, jak zauważono, także papieskie słowa z audiencji generalnej: „Polska przypomina dziś całej Europie, że nie będzie przyszłości dla kontynentu bez jego wartości założycielskich, których centrum stanowi chrześcijańska wizja człowieka”.

Franciszek położył nacisk na to, że jego podróż miała też perspektywę globalną w świecie wezwanym do odpowiedzi na wyzwania związane z zagrażającą mu „wojną w kawałkach”.

Ocenił, że „wielkie milczenie wizyty w Auschwitz-Birkenau było bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa”.

Zaledwie kilkoro wybranych dziennikarzy, którzy mogli w tym przejmującym momencie z bliska obserwować papieża stojącego przy ścianie śmierci, przekonało się, jak ogromnym przeżyciem była dla niego wizyta na terenie niemieckiego obozu zagłady i przejście przez jego bramę.

Franciszek siedział w miejscu egzekucji pogrążony w modlitwie i pocałował słupek, który hitlerowcy wykorzystywali jako szubienicę. W każdej z tych chwil był sam, zgodnie ze swym życzeniem. Światowa prasa w relacjach z Auschwitz podkreślała, że milczenie papieża miało większą siłę niż krzyk.

Franciszek wyznał w trakcie audiencji w Watykanie: „W tym milczeniu słuchałem, czułem obecność ducha wszystkich, którzy zginęli, odczuwałem współczucie, miłosierdzie Boga, jakie niektóre święte dusze potrafiły wnieść i do tej otchłani”.

„W tym wielkim milczeniu modliłem się za wszystkie ofiary przemocy i wojny. I tam, w tym miejscu zdałem sobie sprawę bardziej niż kiedykolwiek z wartości pamięci nie tylko jako wspomnienia wydarzeń minionych, ale jako ostrzeżenia i odpowiedzialności za dziś i za jutro, aby ziarno nienawiści i przemocy nie zakorzeniło się w bruzdach historii” - oświadczył.

„W tej pamięci wojen, wielu ran i przeżytych cierpień jest też wielu mężczyzn i kobiet dnia dzisiejszego, którzy cierpią z powodu wojny, wielu naszych braci i sióstr. Patrząc na okrucieństwo w tym obozie koncentracyjnym, pomyślałem o okrucieństwie dnia dzisiejszego. Jest ono podobne, choć nie tak skoncentrowane jak w tym miejscu” - zaznaczył.

Watykaniści, wysłannicy największych mediów z kilkunastu krajów świata towarzyszący papieżowi w podróży byli pod wrażeniem znakomicie funkcjonującej machiny organizacyjnej i systemu bezpieczeństwa, które dostrzegali na każdym kroku. W relacjach zwracali uwagę na imponujące wręcz pod względem liczby rozmieszczenie sił porządkowych. Zdumienie tej grupy dziennikarzy było największe, gdy autokarem jechali z Krakowa do Częstochowy. Na poboczach na całej trasie, którą jechał też papież, stały setki policjantów, niekiedy w odległości kilku metrów od siebie.

Zwracano także uwagę na wyjątkowo skrupulatne kontrole, co dziennikarze przyjmowali ze zrozumieniem czy nawet podziwem dla pracy wszystkich zaangażowanych służb. Niewielka grupa wysłanników mediów została na przykład bardzo dokładnie sprawdzona przed wejściem do tramwaju, którym pojechała wraz z papieżem na krakowskie Błonia.

Ta przejażdżka była dla Franciszka wielkim przeżyciem i zarazem niezwykłą atrakcją, która sprawiła mu radość. Mówiono, że uśmiechnięty, zadowolony papież mógł przez chwilę znów poczuć się tak, jak jeszcze kilka lat temu w Buenos Aires, gdzie chętnie jako metropolita stolicy korzystał ze środków komunikacji miejskiej.

Widać było, że siedząc w tramwaju, który przejeżdżał wśród tysięcy wiwatujących młodych ludzi, pozdrawiających go piskiem i krzykiem, ale i wzruszeniem, Franciszek był szczęśliwy. Wcześniej, zanim wygodnie usiadł na siedzeniu, długo i serdecznie witał się z podróżującymi pojazdem chorymi i niepełnosprawnymi oraz ich opiekunami. To był jeden z tych momentów wizyty o wyjątkowo dużym natężeniu emocji; radości ze zwykłej - dla papieża niedostępnej - przejażdżki, a także spotkania z cierpieniem i chorobą.

Papież wzruszał swymi gestami i słowami, zachęcał do refleksji, rozśmieszał i podbijał serca swym prostym językiem, przemawiał jak wychowawca, radził.

"Rozmawiał z nami jak ojciec z dziećmi przy stole" - tak obiad z Franciszkiem w siedzibie krakowskiej kurii na ulicy Franciszkańskiej podsumowała jedna z trzynaściorga jego uczestniczek Małgorzata Krupnik.

Niemal na każdym kroku Jorge Bergoglio musiał zmierzyć się z postacią Jana Pawła II, kochanego bezgranicznie w swym mieście - podkreślali wysłannicy mediów.

Najbardziej wymownym symbolem tej swoistej konfrontacji były spontaniczne przemówienia, jakie wygłaszał z okna na ulicy Franciszkańskiej. Jak zauważono, nie obawiał się stanąć w miejscu, z którego wiele razy przemawiał papież Polak.

Jak mówiono przed pielgrzymką, z okna , z którego Jan Paweł II przemawiał przede wszystkim do Polaków, Franciszek kierował przemówienia do całego świata i był entuzjastycznie przyjmowany.

Podróż do Polski była dla papieża mozaiką uczuć i bardzo dużym emocjonalnym wyzwaniem, także ze względu na kontekst wydarzeń na świecie.

Podczas lotu z Rzymu do Krakowa Franciszek stanął przed dziennikarzami zasmucony i poruszony po śmierci sędziwego proboszcza, zamordowanego w Normandii. Wiele mówił wtedy o "stanie wojny" na świecie przestrzegając zarazem, że nie mówi o wojnie religijnej. Dodawał, że ufa, iż nadzieję dadzą młodzi ludzie, na spotkanie z którymi jechał.

Uważnie przyglądano się oficjalnym spotkaniom, które zagraniczni dziennikarze niekiedy postrzegali jako konfrontację z władzami kraju, mającymi inne spojrzenie na problem kryzysu migracyjnego w Europie. Duże zainteresowanie wywołała też rozmowa z polskimi biskupami, przy okazji której zwracano uwagę nie tylko na różnice uwydatnione w czasie synodu biskupów na temat rodziny, ale i na to, że episkopat Polski podobnie, jak wielu innych krajów, niekiedy "nie nadąża" za głową Kościoła.

Papież zaskakiwał od pierwszych chwil wizyty w Polsce, a gospodarzy ujmował znaną wszystkim z Watykanu skromnością i bezpośredniością. Radosne chwile spotkań z młodzieżą i przemówień wygłaszanych doskonale trafiającym do niej nowoczesnym językiem łączył z poruszającymi duszpasterskimi gestami miłosierdzia. Już na początku wizyty odwiedził umierającego wówczas kardynała Franciszka Macharskiego. Złożył też wizytę w szpitalu pediatrycznym, gdzie stanął w obliczu cierpienia najmłodszych.

Wśród watykanistów, którzy polecieli z papieżem do Krakowa byli i ci pamiętający podróże z Janem Pawłem II. Była w tej grupie wysłanniczka meksykańskiej telewizji Valentina Alazraki. To ona w czasie pierwszej podróży polskiego papieża do Meksyku w 1979 roku podarowała mu sombrero.

W czasie lotu do Krakowa Franciszek dostał typowy kapelusz polskich górali, zaś wracając do Rzymu - panamę, co było nawiązaniem do miejsca następnych Światowych Dni Młodzieży.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)