Jordania wyczerpała możliwości dalszego przyjmowania uchodźców z Syrii - powiedział król Abdullah II w wywiadzie opublikowanym w poniedziałek w prorządowym dzienniku "al-Dustur". W kraju jest co najmniej kilkaset tysięcy syryjskich uchodźców.

"Jordania ma poczucie wielkiej odpowiedzialności wobec syryjskich uchodźców w regionie. Niemniej doszliśmy już do granic (naszych możliwości) - powiedział monarcha.

"Jordania robi wszystko, by pomagać uchodźcom, ale nie może się to odbywać jedynie kosztem Jordańczyków i ich bezpieczeństwa" - podkreślił.

Według ONZ Jordania przyjęła ok. 630 tys. uchodźców z Syrii (tylu jest zarejestrowanych w Biurze Wysokiego Komisarza ds. Uchodźców). Władze w Ammanie szacują ich liczbę na 1,3 mln.

>>> Polecamy: Ankara stawia Unii ultimatum. "Europejczycy upokarzają Turków, zamiast im pomóc"

Reklama

Abdullah II wezwał wspólnotę międzynarodową, by wzięła na siebie część odpowiedzialności za los uchodźców, podkreślając, że chodzi o "kryzysy humanitarny". Ubolewał, że pomoc, jaką Jordania dostała w związku z napływem Syryjczyków, sięgnęła zaledwie 35 proc. kosztów ich zakwaterowania i utrzymania. Resztę pokrył jordański budżet.

Szczególnie zła sytuacja panuje na granicy jordańsko-syryjskiej, gdzie od blisko dwóch miesięcy koczują dziesiątki tysięcy Syryjczyków. Abdullah II tłumaczy, że ustanowienie tam "zamkniętej strefy wojskowej" w celu niewpuszczenia Syryjczyków było spowodowane informacjami o tym, że wśród nich są "elementy ekstremistyczne". Tylko raz - 4 sierpnia - do uchodźców dotarła pomoc humanitarna ONZ.

"Bezpieczeństwo narodowe pozostaje naszym priorytetem" - powiedział Abdullah II, deklarując pomoc krajom, które będą chciałby przyjąć zablokowanych uchodźców.

>>> Czytaj też: Suma wszystkich strachów. Już cały świat boi się imigrantów