W lipcu świadczenie dla poszukujących pracy otrzymywały 763 tys. osób, o 8,6 tys. mniej niż w czerwcu, co jest pierwszym spadkiem od lutego br. Ekonomiści spodziewali się blisko 10 tys. wzrostu.

Jak komentują brytyjskie media, odnotowany spadek - pomimo osłabienia waluty i negatywnych konsekwencji ekonomicznych związanych z niepewnością dotyczących Brexitu - może oznaczać, że wbrew wcześniejszym ostrzeżeniom natychmiastowy wpływ referendum na postawy pracodawców jest niewielki.

Według udostępnionych danych za drugi kwartał br. stopa zatrudnienia jest najwyższa od rozpoczęcia porównywalnych pomiarów w 1971 roku i wynosi 74,5 proc. Ponad 23,2 miliona osób pracuje na etatach, a 8,53 miliona - na umowach o niepełnym wymiarze czasu pracy. Liczba zatrudnionych wzrosła w ciągu trzech miesięcy o 172 tys. osób.

Eksperci są jednak ostrożni w swoich ocenach.

Reklama

"Co frustrujące, większość ujawnionych dzisiaj danych kończy się niemal dokładnie w momencie, kiedy Wielka Brytania podjęła decyzję o zmianie politycznego i gospodarczego kierunku rozwoju" - podkreślił John Philpott, dyrektor firmy The Job Economist.

"W efekcie jest zbyt wcześnie, aby jednoznacznie powiedzieć, czy rynek pracy poradził sobie z szokiem związanym z Brexitem, czy po prostu te liczby pokazują ciszę przed burzą, którego obawia się wielu ekonomistów" - dodał.

Z kolei Chris Hare, ekonomista firmy inwestycyjnej Investec, podkreślił, że pomimo pozytywnych danych nadal spodziewa się w najbliższych miesiącach wzrostu bezrobocia ze względu na związane z Brexitem spowolnienie gospodarcze.

"Jeśli mamy rację, ta nowa dynamika może sprawić, że dzisiejsze dane będą wyglądały na relikt minionej epoki" - ocenił.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)