"Hiszpania potrzebuje rządu od teraz" - powiedział dziennikarzom Rajoy po środowym spotkaniu z Ciudadanos; polityczny impas trwa w Hiszpanii od ośmiu miesięcy.

Podczas rozmów z Ciudadanos omawiano sześciopunktowy plan reform politycznych sformułowany przez liberalną formację, dla której przyjęcie tego projektu jest warunkiem udzielenia poparcia urzędującemu premierowi.

Rajoy przyznał jednak, że sformowanie nowego gabinetu bez udziału socjalistów może się okazać niemożliwe, a wkrótce po jego wystąpieniu przywódca Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) Pedro Sanchez oświadczył, że jej deputowani zagłosują przeciw utworzeniu konserwatywnego rządu Rajoya.

Socjaliści zapowiadali zresztą od dawna, że będą blokować próby utworzenia nowego gabinetu przez lidera PP, Rajoy ostrzegał tymczasem, że może to doprowadzić do sytuacji, w której w kraju mogą być konieczne trzecie w ciągu roku wybory.

Reklama

Negocjacje w sprawie utworzenia rządu ciągną się od wyborów z 26 czerwca. Król Filip VI pod koniec lipca, po kolejnej rundzie takich rozmów, zobowiązał Rajoya do podjęcia rozmów z liderami partii politycznych, aby szukać ewentualnych koalicjantów.

Filip VI uznał wówczas, że choć żadne z głównych ugrupowań politycznych nie dysponuje wystarczającym poparciem w Kongresie, należy jednak podjąć próbę skonstruowania rządu koalicyjnego, bądź - w ostateczności - mniejszościowego, aby zakończyć trwającą od grudnia 2015 roku sytuację, w której krajem rządzą władze tymczasowe.

Liderzy Ciudadanos po rozmowach z królem oznajmili, że są gotowi wejść do rządu z udziałem PP i socjalistów.

Alternatywną propozycją liberałów jest wstrzymanie się od głosu przez wszystkie partie, co miałoby umożliwić powołanie nowego gabinetu rządzącej obecnie PP.

Według niedawnego sondażu hiszpańskiego ośrodka badań społecznych CIS gdyby w kraju doszło do trzecich w ciągu roku wyborów, to i tak nie zakończyłyby one trwającego od ośmiu miesięcy kryzysu politycznego.

PP znów wygrałaby głosowanie, jednak tak jak w grudniu i czerwcu nie uzyskałaby większości parlamentarnej. Badanie wykazało, że obecnie na PP zagłosowałoby 32,5 proc. wyborców - o pół punktu procentowego mniej niż w czerwcu.

Kandydat, któremu król powierzył próbę sformowania nowego rządu, powinien uzyskać w pierwszym głosowaniu w 350-osobowym Kongresie absolutną większość (głosy 176 deputowanych) lub w drugim - zwykłą większość.

W czerwcowych wyborach PP uzyskała w Kongresie 137 mandatów, PSOE - 85, lewicowy Podemos - 71 i Ciudadanos - 32. Pozostałych pięć mniejszych ugrupowań wprowadziło w sumie 25 deputowanych.(PAP)