Według prognoz sprzed zaledwie kilku miesięcy miał to być rok kilkuprocentowego wzrostu w branży budowlano-montażowej. Półroczne dane GUS sygnalizują, że dojdzie do nawet ponad 10-proc. spadku wartości produkcji.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego – obejmujących przedsiębiorstwa zatrudniające powyżej dziewięciu osób – w pierwszych sześciu miesiącach roku produkcja budowlano-montażowa była o 11,9 proc. niższa niż przed rokiem. Spadki objęły wszystkie działy budownictwa, a największe były w firmach specjalizujących się w obiektach inżynierii lądowej i wodnej (o 17 proc.). W przedsiębiorstwach zajmujących się specjalistycznymi robotami budowlanymi zanotowano spadek o 11,2 proc., a w firmach stawiających budynki o 7,7 proc.

Branżowy pesymizm

Z prowadzonych przez GUS osobno badań koniunktury wynika, że wśród uczestniczących w nich przedsiębiorców budowlanych w lipcu utrzymywała się „niekorzystna ocena portfela zamówień, produkcji budowlano-montażowej i sytuacji finansowej”. GUS zwraca uwagę, że prognozy dotyczące portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej są mniej pozytywne od formułowanych w czerwcu. Informuje także, że „po oczekiwanej od kwietnia poprawie sytuacji finansowej w lipcu przedsiębiorcy przewidują, że w najbliższych trzech miesiącach może ona nie ulec zmianie”.

„Nadal sygnalizowany jest wzrost opóźnień płatności za wykonane roboty. Redukcje zatrudnienia mogą być nieco bardziej znaczące od planowanych w czerwcu” – twierdzi GUS na podstawie wyników badań koniunktury w branży budowlanej.

Reklama

Sytuację finansową jako niekorzystną oceniają zarówno firmy małe, średnio, jak i duże, a „prognozy są w większości przypadków mniej optymistyczne od formułowanych w ubiegłym miesiącu”. Z badań widać też, że w największych firmach – zatrudniających 250 i więcej osób – jest więcej optymizmu niż w najmniejszych (do 49 zatrudnionych). Dotyczy to zarówno ogólnego klimatu koniunktury, jak i portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej, a także oceny sytuacji finansowej.

Ostatnie dane GUS, które dotyczą pierwszych pięciu miesięcy 2016 roku, mówią, że praktycznie wszystkie ceny produkcji budowlano-montażowej są niższe niż w analogicznym okresie 2015 r. Branża sygnalizuje też narastające kłopoty ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników.

Obraz koniunktury – i tej bieżącej, i tej oczekiwanej – nie jest więc pozytywny. Dariusz Blocher, szef Budimeksu, ocenia, że w całym roku wartość produkcji budowlano-montażowej może spaść o 10 proc.

>>> Czytaj tez: Budowlanka zatrudnia na potęgę. Inwestycje w technologię muszą zaczekać

Brakuje dużych przetargów

W powszechnej opinii głównym powodem spadku sprzedaży jest sytuacja na rynku zamówień publicznych, w tym zwłaszcza na budownictwo drogowe i kolejowe. O trwającym od ubiegłorocznych jesiennych wyborów parlamentarnych zastoju w przetargach ogłaszanych przez takich zamawiających jak Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad czy PKP PLK mówią m.in. przedstawiciele firm budowlanych Skanska, Budimex i Strabag.

W dużych przetargach na budowę dróg ogłaszanych przez GDDKiA przerwa trwała pięć miesięcy. W tym roku pierwsze ogłoszenia pojawiły się dopiero w połowie marca. Do końca lipca ogłoszono ich sześć.

Zastój w zamówieniach publicznych wynika nie tylko z typowych dla zmiany rządu przetasowań kadrowych, co przekłada się na tempo podejmowania decyzji, lecz także ze zmiany prawa zamówień publicznych, która sprawiła, że ogłoszenie części przetargów zostało wstrzymane.

W danych publikowanych w biuletynie informacyjnym Urzędu Zamówień Publicznych spadków w wartości udzielonych zamówień publicznych na roboty budowlane na razie nie widać. Według niego udzielone w I półroczu 2016 r. zamówienia warte były niemal 10,3 mld zł, a więc niewiele mniej niż w tym samym okresie roku 2015 r. (blisko 10,5 mld zł). Zamówienia publiczne na roboty budowlane udzielone w całym 2015 roku warte były – według danych UZP – nieco ponad 23 mld zł.

Rozdźwięk między informacjami od wykonawców o zastoju w ogłaszaniu przetargów a widoczną w danych UZP stabilizacją wartości rozstrzygniętych postępowań spowodowany jest tym, że od ogłoszenia dużego przetargu do udzielenia zamówienia upływa zazwyczaj kilka, a czasami nawet kilkanaście miesięcy. Przykład: budowa odcinka drogi S7 od Naprawy do Skomielnej Białej. Przetarg ogłoszono 19 grudnia 2014 r., a wartego 968,8 mln zł zamówienia wybranemu wykonawcy udzielono 29 czerwca 2016 r. W ogłoszonym tego samego dnia przetargu na inny odcinek S7 zamówienia o wartości 615,0 mln zł udzielono 31 marca 2016 r. W przypadku trzeciego odcinka S7 przetarg ogłoszono z tą samą datą, a zamówienia – wartego 521,5 mln zł – udzielono 29 czerwca 2016 r.

Dane z biuletynu UZP potwierdzają opinię przedsiębiorców budowlanych, że w walce o zamówienia publiczne na roboty budowlane utrzymuje się duża konkurencja. O ile w I połowie 2015 r. na jedno zamówienie przypadało średnio 5,14 ofert, to w pierwszych sześciu miesiącach tego roku jest to 5,34 ofert. O z informacji publikowanych przez GDDKiA wynika, że o duże kontrakty drogowe stara się zazwyczaj kilkunastu wykonawców.

>>> Czytaj też: Misja specjalna. Drogowe spółki dokończą budowę polskich autostrad

Nowy kryzys jest prawdopodobny

Przedstawiciele firm budowlanych twierdzą, że obserwowany przez nich głód zleceń może jeszcze bardziej zaostrzyć konkurencję i grozi niebezpieczną dla kondycji finansowej przedsiębiorstw ostrą wojną cenową w przetargach.

– Niepokoi nas brak nowych przetargów. To może spowodować sytuację, że firmy chcąc zbudować portfel oferować będą nierealne ceny – mówił dziennikarzom Dariusz Blocher.

Dodatkowo, jeśli dojdzie do kumulacji przetargów, to jest wielce prawdopodobne, że tak jak w poprzedniej fazie wzrostowej koniunktury budowlanej (związanej m.in. z inwestycjami infrastrukturalnymi dotyczącymi Euro 2012) może dojść do znaczącego wzrostu cen materiałów budowlanych. Połączenie tych dwóch czynników jest prostą receptą na kolejny kryzys finansowy w spółkach budowlanych, podobny do tego z lat 2012–2013.

Szef Budimeksu ostrzega, że jeśli w II połowie 2016 roku nie ruszą przetargi publiczne i nie będzie rozstrzygnięć ogłoszonych już postępowań, to firmy budowlane będą musiały skorygować plany na 2017 rok i nie można wykluczyć, że dojdzie do zwolnień.
Nie wszyscy już dziś czują problemy

Sytuacja branży jest jednak niejednorodna. Budimex, numer dwa na rynku budowlanym, ma rekordowy portfel zamówień (9,3 mld zł), a jego przychody w segmencie budowlanym w I półroczu były o 9,4 proc. wyższe niż rok wcześniej i wyniosły 2,4 mld zł. Tymczasem Skanska w lipcu ogłosiła zamiar zwolnienia do 1,15 tys. z nieco ponad 6,7 tys. pracowników, tłumacząc to spadkiem liczby pozyskiwanych zamówień oraz zmniejszaniem się rentowności kontraktów. Skanska w roku 2015 miała 4,7 mld zł przychodów. Po I półroczu jej portfel zamówień na ten rok wart był 3,2 mld zł.

Kłopotów nie widzi Jarosław Szczupak, szef Alstalu. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” twierdzi, że sytuacja z nowymi kontraktami jest niezła, oraz że „wróciła decyzyjność, której brakowało od połowy zeszłego roku, co wszystkim bardzo doskwierało”. W jego opinii, na rynku inwestycji ze środków publicznych „aktywne są przede wszystkim instytucje finansujące się z budżetu centralnego, czyli administracja, sądy, służba zdrowia, wyższe uczelnie, wojsko, archiwa państwowe”.

Dość pozytywnie oceniana jest koniunktura w budownictwie mieszkaniowym. Co prawda kontrakty mają stosunkowo niskie marże, ale przetargi na nowe inwestycje są i firmy specjalizujące się w tym typie budownictwa mają zajęcie.

Z danych GUS wynika, że w pierwszych sześciu miesiącach 2016 roku oddano do użytkowania 73 653 mieszkania, tj. o 15,1 proc. więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej. O 13,6 proc. (do 98 136) wzrosła liczba pozwoleń budowlanych lub zgłoszeń z projektem budowlanym, a liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto w pierwszych sześciu miesiącach zwiększyła się o 7,5 proc. (do 86 305).

Koniunktura wróciła do Europy

Warto zwrócić uwagę, że spadek przychodów budownictwa w I półroczu w Polsce zbiegł się w czasie ze stwierdzeniem, że unijna branża budowlana wyszła z kłopotów (wartość produkcji budowlano-montażowej w krajach Unii wzrosła o 2 proc., do 1,43 bln euro), oraz że w tym i przyszłym roku oczekiwane są wzrosty. Według firmy doradczej Deloitte wyniosą odpowiednio 2,4 proc. i 3,1 proc.

– Wzrosty są przede wszystkim zasługą spółek budowlanych z Wielkiej Brytanii, które poprawiły wyniki na skutek wzmocnienia się w 2015 roku funta wobec euro. W zestawieniu największych firm budowlanych w Europie są też jednak takie przedsiębiorstwa, które z roku na rok poprawiły swoje wyniki sprzedaży o ponad 10 proc. – mówi Maciej Krasoń, partner w dziale audytu Deloitte i lider zespołu nieruchomości i budownictwa w Polsce.

Koniunkturę za granicą starają się wykorzystać niektóre polskie firmy. W lipcu Budimex poinformował, że konsorcjum, w którym ma 48,5 proc. udziałów, wygrało wart 178,3 mln euro kontrakt na budowę spalarni na Litwie.

>>> Polecamy: Szykuje się zmiana przepisów. Czeka nas boom na mikromieszkania?

Autor: Tomasz Świderek