„Stwierdziliśmy ognisko tej choroby w gospodarstwie, gdzie gospodarz miał tylko jedną świnię. Jest to już 14. ognisko ASF w Polsce” – powiedział w piątek w Lublinie prof. Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, w którym badane są próbki pobierane od zwierząt.

Chora świnia była w gospodarstwie w miejscowości Droblin, w gminie Leśna Podlaska, położonym niedaleko od gospodarstwa, w którym poprzednio wykryto ognisko ASF. Przed tygodniem Główny Inspektorat Weterynarii poinformował o wykryciu ogniska ASF w gminie Janów Podlaski. Świnie w tych trzech gospodarstwach zostały uśpione i zutylizowane - łącznie 62 sztuki.

„W województwie lubelskim potwierdzone są obecnie trzy ogniska ASF, w bliskiej odległości, w granicach 15 km od siebie. Wszystkie spowodowane były prawdopodobnie przemieszczaniem nielegalnych (nieoznakowanych - PAP), chorych świń albo mięsa z chorych zwierząt” – powiedział lubelski wojewódzki lekarz weterynarii Paweł Piotrowski.

Zgodnie z procedurami w miejscu wykrycia ASF wyznaczane są strefy - zapowietrzona obejmująca obszar o promieniu 3 km od ogniska ASF oraz strefa zagrożenia o promieniu 7 km – w których obowiązują ograniczenia m.in. świnie nie mogą być wywożone z gospodarstw; zwierzęta w gospodarstwach na terenie tych stref zostaną policzone, pobrane będą od nich próbki do badań.

Reklama

Od początku występowania afrykańskiego pomoru świń w Polsce - czyli od lutego 2014 r.- dotychczas stwierdzono 14 ognisk tej choroby u świń. Zdecydowaną większość odnotowano w województwie podlaskim.

Z inicjatywy wicewojewody lubelskiego Roberta Gmitruczuka zorganizowano w piątek w Lublinie spotkanie poświęcone problematyce ochrony hodowli świń przed zarażeniem chorobą ASF. Uczestniczyli w nim m.in. samorządowcy, przedstawiciele grup producenckich, służb weterynaryjnych i sanitarnych.

Zdaniem prof. Pejsaka świadomość rolników w zakresie zabezpieczenia przed rozprzestrzenianiem się wirusa ASF jest wciąż niewystarczająca, bo wszystkie wykryte w Polsce ogniska ASF są związane z nieprzestrzeganiem podstawowych zasad bioasekuracaji. „Najczęściej było to wprowadzenie do chlewni świń nieznanego pochodzenia, które były chore na ASF” – zaznaczył.

Jak dodał, takie nieoznakowane świnie, nieznanego pochodzenia są często sprzedawane tanio, czasem w systemie handlu obwoźnego lub na targowiskach.

Do rozprzestrzeniania się wirusa przyczynia się także wyrób wędlin z mięsa zakażonych świń lub dzików. Jeśli np. resztkami takiego jedzenia karmione są świnie w gospodarstwie, to zarażają się chorobą.

„Wszędzie ten pomór powstał dlatego, że ktoś popełnił błąd. W każdym przypadku był to czynnik ludzki. To czynnik ludzki powoduje przemieszczanie się wirusa pomoru na duże odległości. Chory dzik przeniesie wirusa na odległość kilkuset metrów, ale człowiek może przewieźć chorą świnię czy zanieczyszczoną wędlinę na odległość tysięcy kilometrów” – mówił prof. Pejsak.

Prof. Pejsak przypomniał, że ognisko ASF wykryte w jednym miejscu - nawet jak to było ostatnio u jedynej świni w gospodarstwie – przynosi restrykcje i związane z tym problemy ze zbytem mięsa dla wszystkich sąsiednich gospodarstw, w których świnie są zdrowe. „Wszystko to rodzi ogromne koszty i ogromne utrudnienia” – zaznaczył.

Służby weterynaryjne apelują do rolników, by nie kupowali świń o niewiadomym pochodzeniu, zwłaszcza od pośredników i handlarzy oraz by w gospodarstwach wdrożyli zasady bioasekuracji. W szczególności, by utrzymywali świnie w sposób wykluczający kontakt z dzikami, karmili je paszą zabezpieczoną przed dostępem zwierząt wolno żyjących oraz zwracali uwagę na bezpieczeństwo i sposób przechowywania słomy. Przed wjazdami i wyjazdami z gospodarstw oraz przed wejściami do pomieszczeń, w których utrzymywane są świnie mają być wyłożone maty dezynfekcyjne.(PAP)