Najbardziej poszkodowane rejony to m.in. miejscowości w regionach Lacjum, Umbria i Marche: Accumoli, Amatrice i Pescara del Tronto.

W wypoczynkowej miejscowości Amatrice w regionie Lacjum, która leży w pobliżu epicentrum wstrząsów, prawie całkowicie zablokowana jest główna droga. Dojazd do szpitala jest utrudniony, pracowniczy służb medycznych opatrują rannych na ziemi. Jak powiedział telewizji RAI burmistrz Amatrice Sergio Pirozzi "nie ma połowy miasta".

"Pod gruzami było dwóch sześcioletnich bliźniaków - Simone udało się wydostać, ale stan jego zdrowia jest bardzo poważny. Wciąż trwają poszukiwania drugiego brata, Andrei" - informuje włoski dziennik "Corriere della Sera". Ratownicy "gołymi rękami kopią w gruzach, by znaleźć inne dziecko", którego płacz słychać pod gruzami.

W Amatrice trwają również poszukiwania dwóch Afganek, 26- i 27-latki, które należą do grupy przyjętych przez Włochy uchodźców. Z kolei - jak pisze "Corriere della Sera" - po siedmiu godzinach spod gruzów udało się wydostać żyjącą kobietę, która obecnie przebywa w szpitalu.

Reklama

Z powodu zagrożenia ewakuowano szpital w Amatrice. "To był strasznie długi wstrząs. Baliśmy się, byliśmy sparaliżowani ze strachu. Czułam, jak wszystko wokół mnie się wali" - opowiada 79-letnia pacjentka szpitala cytowana przez gazetę. Potem "nadjechała pierwsza karetka, nieśli rannego mężczyznę, był w szoku i cały we krwi. (...) Płakał i powtarzał: moja żona umarła, moja żona umarła, bo nasz dom się zawalił" - relacjonuje staruszka.

Z kolei w Accumoli, również niedaleko epicentrum wstrząsów, znaleziono zwłoki członków rodziny: matka, ojciec i 8-miesięczne dziecko leżeli przytuleni pod gruzami. Wciąż za zaginione uważa się wiele dzieci w tym miasteczku. Accumoli ma niespełna 700 mieszkańców, jednak szacuje się, że obecnie - w sezonie turystycznym - bez dachu nad głową pozostało tam 2,5 tys. osób - informuje "Corriere della Sera".

"Tutaj jest tragedia. Połowa miasteczka jest zniszczona, jesteśmy bez światła, bez telefonów, wciąż wielu ludzi jest pod gruzami, nie jesteśmy w stanie ocenić, ilu ich jest" - mówi burmistrz Accumoli Stefano Petrucci. Jak pisze "Corriere della Sera", wydaje się, że w żadnym z budynków w Accumoli właściwie nie da się już mieszkać.

Według ratowników, którzy jako pierwsi przybyli do Pescary del Tronto w Marche, z miejscowości pozostał "jeden zwał gruzu". Zginęło tam co najmniej troje dzieci, w tym kilkumiesięczna dziewczynka, której rodzice przebywają w szpitalu. Z kolei dwóch braci, 4- i 7-letniego chłopca, ocaliła babcia, która kazała wnukom wejść pod łóżko. Sama kobieta również żyje, jednak wciąż pozostaje pod gruzami. Inny mężczyzna i jego córka uratowali się, wyskakując z domu przez okno.

Według szefa służb włoskiej obrony cywilnej Fabrizia Curcio cytowanego przez dziennik "La Stampa" środowa katastrofa jest "porównywalna do tej w L'Aquili" w Abruzji w 2009 roku, gdy zginęło ponad 300 osób, a kilka tysięcy odniosło rany.

Wstrząsy były odczuwalne również w Bolonii, Rzymie i Neapolu, jednak tam nie było żadnych ofiar i nie odnotowano szkód. (PAP)

ulb/ ro/