Przeprowadzone w całej UE przez Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) i szwedzką agencję nadzoru branży usług finansowych (Finansinspektionen, FI) testy stresu, których wyniki opublikowano 29 lipca, wykazały, że cztery największe banki szwedzkie należą do najodporniejszych firm tego sektora, a pod względem średniego wskaźnika kapitałów własnych znacznie wyprzedzają kredytodawców europejskich.

Te banki wypadły jednak gorzej, jeśli chodzi o stosunek kapitałów własnych do łącznych aktywów nieważonych ryzykiem. Z powodu zagrożeń występujących w sektorze usług finansowych przez wysokie wskaźniki zadłużenia gospodarstw domowych szwedzka agencja regulująca zamierza podjąć dalsze działania mające zapewnić stabilność systemu finansowego.

Szwedzkie banki należą do kredytodawców najodporniejszych na stres

W przyjmowanym przez EBA złym scenariuszu (zakładającym trwające trzy lata spowolnienie makroekonomiczne, w którym realny PKB w UE w 2018 r. jest ostatecznie niższy o 7,1 pkt proc. od wielkości wyjściowej) wskaźniki podstawowych kapitałów własnych Tier 1 (CET1) czterech największych banków Szwecji wyniosłyby średnio 16,5 proc. pod koniec 2018 r.. To mniej niż pod koniec 2015 r., kiedy było to 18,9 proc.

Reklama

Przewyższa to wskaźniki obliczone dla innych skandynawskich banków (fińskich, norweskich i duńskich – nieco ponad 14 proc.), oraz banków niemieckich, polskich, belgijskich i holenderskich (od 9,5 proc. do 11,5 proc.). Średni wskaźnik kapitałowy CET1 dla banków z pozostałych krajów europejskich poddanych testom był niższy od unijnej średniej wynoszącej 9,4 proc. Najniższy był w Austrii (7,3 proc.).

Po kryzysie finansowym z lat 2008-2009 zaostrzono przepisy, co przyczyniło się do zwiększenia odporności szwedzkiego sektora bankowego. Bardziej rygorystyczne wymogi dotyczące płynności i kapitałów, zgodne z zaleceniami wydanymi przez Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego (BCBS), zapewniły, że szwedzcy kredytodawcy utrzymują duże bufory kapitałowe. Wyciągnąwszy wnioski z kryzysu bankowego w Skandynawii na początku lat 90. ubiegłego wieku, szwedzkie banki również na ogół bardziej unikają ryzyka. Odsetek niespłacanych terminowo kredytów w łącznej sumie kredytów udzielonych przez szwedzkie banki należy do najniższych w Europie, przekraczając zaledwie 1 proc.

Do tego szwedzkie banki, np. Handelsbanken, drugi w Szwecji pod względem wartości aktywów, zwiększyły w ostatnich latach rentowność przez rozwój działalności w innych krajach, a to wzmocniło tendencję wzrostu zyskowności sektora bankowego odnotowywaną od 1999 r.

Wielkość dźwigni ujawnia słaby punkt

W złym scenariuszu stresu wskaźnik kapitałowy CET1 szwedzkich banków (określający stosunek kapitałów własnych do aktywów ważonych ryzykiem) był najwyższy w Europie.

Należy jednak zwrócić uwagę, że pod względem stosunku kapitałów do aktywów łącznych, czyli nieważonych ryzykiem – to tzw. wskaźnik dźwigni (leverage ratio) – szwedzkie banki wypadły znacznie gorzej, gdyż na liście banków o największych buforach kapitałowych znalazły się dopiero na siódmym miejscu, za Polską, Norwegią, Finlandią, Węgrami, Belgią i Irlandią.

Pod koniec 2018 r. wskaźnik CET1 Swedbanku, najodporniejszego szwedzkiego kredytodawcy, powinien wynosić 22,3 proc. przy obliczaniu go na podstawie wartości aktywów ważonych ryzykiem, co zapewnia mu drugie miejsce na liście 51 banków europejskich poddanych testom. Pierwszy będzie NRW.BANK, największy spośród banków rozwoju działających w niemieckich krajach związkowych. Przy obliczaniu stosunku kapitałów własnych do łącznych aktywów ten wskaźnik wyniesie już tylko 4,8 proc., przez co Swedbank będzie dopiero na piętnastym miejscu.

W najnowszym sprawozdaniu o stabilności finansowej opublikowanym przez Riksbank (szwedzki bank centralny) wspomniano, że bank centralny od dawna dostrzega potrzebę uzupełnienia wymogów kapitałowych ustalanych na podstawie aktywów ważonych ryzykiem minimalnymi wymogami co do wskaźnika dźwigni finansowej.

Od kryzysu finansowego szwedzkie banki poprawiły swoje wskaźniki kapitałowe. Zrobiły to przez zwiększenie kapitałów własnych i zmniejszenie wartości aktywów ważonych ryzykiem. Zmniejszenie to osiągnęły nie tylko przez rezygnację z przedsięwzięć obarczonych wysokim ryzykiem, lecz także w wyniku zmiany klasyfikacji pewnych obszarów z ich portfeli kredytowych, które uznano za obszary mniej ryzykowne na podstawie wewnętrznych modeli stosowanych w bankach. Te modele mogą dawać wagi ryzyka mniejsze od wielkości uzyskiwanych przy zastosowaniu modeli standaryzowanych, przez co wzrasta prawdopodobieństwo, że ryzyko kredytowe jest zaniżone.

Dlatego właśnie w porównaniach z bankami z innych krajów, kiedy bierze się pod uwagę stosunek kapitałów do aktywów nieważonych ryzykiem, okazuje się, że szwedzkie banki charakteryzują się stosunkowo słabą kapitalizacją. W 2010 r. w trzecim porozumieniu bazylejskim (zwanym Bazyleą III) do wymogów dotyczących adekwatności kapitałowej dodano wielkość dźwigni. Banki muszą ją ujmować w sprawozdaniach i publikować informacje o niej od stycznia 2015 r., ale dopiero w styczniu 2018 r. ustalona zostanie wiążąca minimalna wielkość tego wskaźnika.

Dane z marca 2016 r. dowodzą, że płynność i adekwatność kapitałowa największych szwedzkich banków przekraczają wielkości wymagane przez Komitet Bazylejski oraz FI, ale wskaźnik dźwigni będzie musiał zostać zwiększony z 4,3 proc. obecnie do 5 proc., które mają obowiązywać od 2018 r. zgodnie z zaleceniami Riksbanku.

Inne słabe punkty systemu finansowego

To nie jedyny słaby punkt szwedzkiego systemu finansowego. Płynność szwedzkich banków przewyższa wymagane wielkości minimalne, ale przy rozbiciu na poszczególne waluty okazuje się, że współczynnik pokrycia w szwedzkich koronach jest mały w porównaniu ze współczynnikiem dla euro czy dolara. Widać też większe ryzyko refinansowania papierów wartościowych o terminie zapadalności przekraczającym rok, co ukazuje nierównowagę aktywów i zobowiązań.

Chociaż szwedzkie banki mają dostęp do wielu funduszów, płacąc przy tym niewiele za zaciągane kredyty, mogą być narażone na skutki nagłego ograniczenia finansowania na rynkach przez to, że potrzebują wielkich sum. Szwedzki system bankowy jest olbrzymi (pod względem stosunku jego aktywów do PKB jest na trzecim miejscu w Europie, a przed Szwecją są jedynie Szwajcaria i Holandia) oraz cechuje się znacznym stopniem wzajemnych powiązań, przez co jest narażony na turbulencje na międzynarodowym rynku finansowym lub skutki wolnego tempa rozwoju gospodarki w innych krajach.

Najistotniejsze jest być może to, że ryzyko związane z coraz większym zadłużeniem szwedzkich gospodarstw domowych z tytułu kredytów hipotecznych stwarza zagrożenie dla stabilności finansowej. Dane publikowane przez FI dowodzą, że to zadłużenie gospodarstw domowych szybko wzrasta. Pod koniec lat 90. wynosiło poniżej 100 proc. dochodu rozporządzalnego, obecnie jest to prawie 180 proc. Ten wzrost jest w znacznym stopniu powiązany z podobnie szybkim wzrostem wskaźnika cen szwedzkich nieruchomości mieszkalnych w ujęciu realnym.

Bardziej niepokoi to, że wzrósł również odsetek kredytobiorców spłacających kredyty hipoteczne o przekraczającym 50 proc. stosunku pożyczonej sumy do wartości nieruchomości – z 68 proc. kredytów zaciągniętych na zakup nieruchomości mieszkalnej w 2011 r. do szacunkowych 76 proc. w 2015 r.

Szwedzka gospodarka jest przez to bardziej narażona na skutki wstrząsu gospodarczego, np. gwałtownego spadku cen nieruchomości. Szwecja wprawdzie cechuje się wysoką stopą oszczędności, co świadczy o tym, że gospodarstwa domowe mają bufor chroniący je przed konsekwencjami spowolnienia gospodarczego, ale i tak gospodarstwa spłacające duże zadłużenie z większym prawdopodobieństwem znacznie ograniczą konsumpcję, jeżeli napotkają problemy przy spłacie zobowiązań.

Wskutek tego z kolei może zmaleć stabilność szwedzkiego systemu finansowego, gdyż przez dużą liczbę nabytych domów i mieszkań wzrosła ekspozycja banków na rynek nieruchomości mieszkalnych. W Szwecji odsetek kredytów hipotecznych w portfelach kredytowych banków jest stosunkowo wysoki. W Swedbanku wynosił 48 proc. pod koniec drugiego kwartału 2016 r.

Zdecydowana reakcja agencji regulujących

Szwedzka agencja regulująca sektor usług finansowych już podjęła działania, które mają rozwiązać problem części wymienionych zagrożeń. W latach 2013-2014 FI podwyższyła dolny limit wagi ryzyka dla kredytów hipotecznych z 5 proc. do 25 proc., a później postanowiła zaostrzać wymogi adekwatności kapitałowej obowiązujące banki, które stosują modele wewnętrzne do obliczania aktywów ważonych ryzykiem w przypadku ekspozycji na sektor przedsiębiorstw.

Niedawno FI podniosła wymaganą od banków wielkość przeciwcyklicznego bufora kapitałowego do 1,5 proc., aby zwiększyć odporność systemu finansowego. Do 2 proc. ten bufor zostanie zwiększony w marcu 2017 r.

W czerwcu 2016 r. zaczął ponadto obowiązywać wymóg amortyzacji w przypadku nowych kredytobiorców zaciągających kredyty hipoteczne. Ten nowy wymóg ma ograniczyć wzrost odsetka nowych kredytów o wysokim stosunku pożyczonej kwoty do wartości nieruchomości.

W następstwie tych inicjatyw prawdopodobnie zmaleją ryzyka zagrażające stabilności finansowej, ale w sprawozdaniu opublikowanym w maju 2016 r. agencja regulująca twierdziła, że potrzebne będą dalsze działania, które obecnie pozostają poza zakresem obowiązków tej instytucji.

Agencja uważa, że zakres jej kompetencji powinien zostać poszerzony. Wśród proponowanych dodatkowych rozwiązań znalazł się pomysł wprowadzenia dopuszczalnej wielkości stosunku kwoty kredytu do dochodów, która obowiązywałaby w przypadku kredytowania gospodarstw domowych, co pomogłoby ograniczyć możliwe problemy ze spłacaniem zobowiązań.