Resort zdrowia przygotował dla lekarzy bardzo jasne wytyczne, którymi mają się kierować, wypisując nieodpłatne produkty dla osób 75 plus. Przede wszystkim zamiana leku musi być uzasadniona medycznie, a nie wynikać np. ze złej sytuacji finansowej pacjenta. Lekarzy, którzy nie będą przestrzegać resortowych wytycznych, czekają kontrole, a za nadużycia grozi im kara finansowa.

W efekcie specjaliści mogą niechętnie zamieniać starszym osobom leki płatne na darmowe. Na takim działaniu skorzysta budżet państwa, który zapewnia pieniądze na program nieodpłatnych medykamentów dla seniorów. Tylko w tym roku zamierza na ten cel przeznaczyć ponad 120 mln zł. Gdyby się okazało, że lekarze przepiszą darmowe leki na wyższą kwotę, resort będzie zmuszony ograniczyć do nich dostęp.

Program 75 plus: resort zdrowia przeciw zmianom terapii

Już za tydzień seniorzy będą mogli pobrać pierwsze recepty na darmowe leki i udać się z nimi do aptek. Jednak większość z nich może się bardzo rozczarować.

Reklama
Na wykazie darmowych leków znalazło się 1129 preparatów i 68 substancji czynnych.
– To najczęściej przepisywane seniorom lekarstwa, m.in. kardiologiczne czy neurologiczne, ale z wielu grup terapeutycznych – podkreślał wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz.
Lekarze i eksperci są zgodni – nowe przepisy poprawią jakość życia najstarszych pacjentów, których nie zawsze stać było na wykupienie recept. Przy czym resort już w ustawie wprowadził pewne ograniczenia. Otóż recepty na takie medykamenty wystawią tylko lekarze i pielęgniarki podstawowej opieki zdrowotnej, u których pacjent jest na stałe zapisany (w przypadku jego nieobecności zrobi to inny lekarz POZ z tej samej placówki). To oznacza, że lekarstwa nie zostaną także wystawione np. podczas wizyt nocnych i świątecznych, a także przez specjalistów, np. kardiologów i geriatrów.
Niestety to nie wszystkie obostrzenia. Resort w szczegółowych wytycznych ostrzega medyków, że zmiana terapii, czyli zastąpienie leku płatnego bezpłatnym, musi mieć uzasadnienie medyczne, a nie tylko cenowe. – Sytuacja, w której lekarz rekomenduje zmianę zasad leczenia, a pacjent w sposób skuteczny był leczony lekami tzw. pierwszej linii leczenia, i zgodnie z wiedzą medyczną leczenie to nadal byłoby skuteczne, może stać się podstawą kontroli prowadzonej ordynacji leków – stwierdza minister Tombarkiewicz.

Część widzi pozytywy

Choć wytyczne ministerstwa wiążą medykom ręce, to część z nich uważa je za konieczne. Seniorzy mają często kilka chorób równocześnie i ustawienie dla nich odpowiedniej terapii, m.in. w zakresie braku interakcji między różnymi lekami, bywa skomplikowane.
– Prosiliśmy o szczegółowe ministerialne instrukcje i dla lekarzy, i dla pacjentów. W ten sposób chcemy oszczędzić czas niezbędny na wyjaśnienie zasad działania programu darmowych leków dla seniorów – wyjaśnia Jacek Krajewski, szef Porozumienia Zielonogórskiego, zrzeszającego lekarzy rodzinnych. – Lekarze obawiali się nacisków pacjentów, bo zostało obudzone wiele nadziei na to, że wszyscy dostaną darmowe leki, tymczasem tylko część z nich będzie z dopłatami z budżetu – dodaje.
Medycy chcieli też jasnej informacji, w jakich sytuacjach wystawione przez nich recepty mogą zostać podważone i kiedy będzie im grozić kara za nadużycie uprawnień.
Jasne postawienie sprawy przez MZ doceniają też organizacje pacjenckie, choć same obostrzenia już mniej się im podobają. – Im środowiska lekarzy i farmaceutów będą lepiej poinformowane o zachodzących zmianach, tym więcej starszych pacjentów będzie beneficjentami darmowych leków. Dobrze, że resort rozumie, iż nie wystarczy wprowadzić zmiany, ale należy je także zakomunikować – mówi Ewa Borek, prezes Fundacji MY Pacjenci. I dodaje, że takiej instrukcji bardzo brakowało, gdy w 2012 r. wchodziła w życie ustawa refundacyjna.

Wytyczne będą martwe?

Eksperci zgadzają się z tym, że zmiana leków powinna następować z przyczyn medycznych, a nie ekonomicznych. Ale równocześnie nie podoba im się ingerencja w kompetencje medyków. – To lekarz jest odpowiedzialny za wybór najlepszej terapii i nie powinno się tej kwestii regulować administracyjnie. Jeżeli on uważa, że dla pacjenta zmiana jest korzystna, to nie powinno się tego kwestionować – wyjaśnia dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.
I dodaje, że będzie trudno zweryfikować w praktyce stosowanie się do resortowych wytycznych. – Moim zdaniem będzie to zapis martwy, bo trudno udowodnić, że nie było wskazań terapeutycznych do zmiany leku na inny o podobnym działaniu – dodaje ekspertka.
Kolejną sprawą, która budzić może rozgoryczenie pacjentów, jest to, że jeśli lek jest na liście darmowych, wcale nie oznacza, że otrzymają go za darmo, czyli z dopłatą budżetu państwa. Będzie się ona bowiem należała tylko wtedy, gdy pacjent ma dokładnie takie schorzenie, które jest wpisane w charakterystyce produktu leczniczego lub decyzji refundacyjnej. – Brak takiej choroby, nawet przy stosowaniu leku znajdującego się w wykazie bezpłatnych, nie będzie skutkował bezpłatną receptą dla pacjenta – podkreśla Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia. Obawia się, że spowoduje to napięcia na linii lekarz – pacjent.

>>> Czytaj też: Drogie zdrowie Polaków. Ile przeciętna rodzina wydaje na leki i usługi medyczne?