Bieżący tydzień na rynku ropy naftowej rozpoczął się spadkiem i te negatywne nastroje nie opuszczają inwestorów także obecnie. W środę cena europejskiej ropy Brent spadła o ponad procent do okolic 49 USD za baryłkę, natomiast notowania amerykańskiej ropy West Texas Intermediate zniżkowały o 1,8 proc., przekraczając w dół poziom 47 USD za baryłkę.

Nieprzypadkowo to właśnie cena ropy w Stanach Zjednoczonych radziła sobie gorzej od swojego europejskiego odpowiednika. W USA pojawiły się w środę zaskakująco słabe dane dotyczące zapasów ropy naftowej. Amerykański Departament Energii podał, że w minionym tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły o 2,5 mln baryłek, podczas gdy oczekiwano ich spadku o pół miliona baryłek. W rejonie Wschodniego Wybrzeża USA wzrost ten wyniósł 3,1 mln baryłek i była to największa zwyżka od lutego 2015 r. Z kolei zapasy benzyny w USA w minionym tygodniu wzrosły o 36 tysięcy baryłek, podczas gdy spodziewano się ich spadku o 1,2 mln baryłek. Natomiast zapasy destylatów w tym samym czasie wzrosły o 120 tys. baryłek, przy oczekiwaniach ich większego wzrostu, bo o około 400 tysięcy baryłek.

Powyższe dane wynikały w dużej mierze z większego importu paliw do USA, a także z mniejszej aktywności rafinerii. Jednak nawet biorąc te czynniki pod uwagę, ogólny wydźwięk danych amerykańskiego Departamentu Energii można uznać za niedźwiedzi. Pokazują one, że mimo pewnego ograniczania produkcji ropy naftowej w USA, problemem w tym kraju pozostają wysokie zapasy.

Duża podaż ropy naftowej jest zresztą głównym czynnikiem, który ogranicza potencjał wzrostowy cen tego surowca na globalnym rynku - wielu kluczowych producentów ropy nie tylko nie ograniczało wydobycia w ostatnim czasie, lecz nawet je zwiększało (Arabia Saudyjska, Rosja, Iran). Obawy inwestorów budzi także popyt w Azji, który w tym roku wyraźnie wyhamował - w tym przypadku istotny jest przede wszystkim spadek zapotrzebowania na ten surowiec ze strony Chin, które znacząco zwiększyły swoje rezerwy ropy w ubiegłym roku.

>>> Czytaj też: Ruszają prace nad planem finansowym na 2017 rok. Oto szczegóły projektu budżetu

Reklama

Autor: Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI