Trójkąt Weimarski - nieformalna płaszczyzna współpracy Polski, Niemiec i Francji - powstał 29 sierpnia 1991 r. Trójkąt powołali do życia ówcześni ministrowie spraw zagranicznych Francji, Niemiec i Polski - Roland Dumas, Hans-Dietrich Genscher oraz Krzysztof Skubiszewski. Głównym celem tego forum było wspieranie przez Berlin i Paryż integracji Polski ze strukturami europejskimi. Od czasu wejścia Polski do UE w 2004 roku Trójkąt poszukuje nowych celów swojej działalności. Z okazji 25. rocznicy powstania Trójkąta, w najbliższą niedzielę w Weimarze spotkają się ministrowie spraw zagranicznych weimarskiej trójki.

Obecną sytuację Trójkąta Weimarskiego i perspektywy na przyszłość ocenił w rozmowie z PAP analityk doradzającego rządowi renomowanego niemieckiego think tanku Fundacja Nauki i Polityki (SWP) Kai-Olaf Lang.

PAP: W obecnym kryzysie UE głos Trójkąta Weimarskiego jest mało słyszalny. Ostatnie spotkanie na szczycie przywódców trzech państw odbyło się niemal pięć lat temu - w lutym 2012 roku. Czy Trójkąt jest jeszcze potrzebny, czy też istnieje tylko dlatego, że nikt nie miał odwagi powiedzieć po 2004 roku, że należy go rozwiązać?

Lang: Likwidacja Trójkąta Weimarskiego po 2004 roku, czy podjęcie takiej decyzji teraz nie byłyby dobrym sygnałem. W jego ocenie potrzebne są jednak realizm i skromność, a nie wygórowane ambicje.

Reklama

PAP: Po wejściu Polski do UE nie brakowało polityków i ekspertów, którzy twierdzili, że Trójkąt Weimarski stanie się motorem rozszerzonej Wspólnoty. Co zostało z tych planów?

Lang: Trójkąt jako motor całej rozszerzonej Unii to był program maksymalny. Uważam, że czasy, gdy żywiono nadzieję, że Berlin, Paryż i Warszawa będą w sposób istotny wpływać na kształt Unii definitywnie minęły.

Patrząc wstecz musimy przyznać, że po 2004 roku Trójkąt nigdy nie odgrywał takiej centralnej roli. Trójstronny format ma jednak swoje miejsce, może być pożyteczny jako platforma inicjująca sensowne europejskie pomysły.

PAP: Gdzie widziałby Pan pole do działania?

Lang: Widziałbym cztery pożyteczne funkcje. Po pierwsze, gremium to mogłoby być "warsztatem pomysłów" proponującym rozwiązania dla całej Unii. Takie pomysły pojawiały się także w przeszłości, lecz brakowało politycznej woli ich wdrażania.

Drugą funkcją mogłoby być ucieranie kompromisów, uczestniczenie w procesie wyjaśniania problemów. Mocną stroną jest fakt, iż mamy do czynienia z trzema bardzo różnymi krajami, które są reprezentatywne dla szerokiego spektrum poglądów w UE.

Trójkąt może ponadto pełnić funkcję koła zamachowego w wybranych dziedzinach istotnych dla trzech krajów, ale i całej Unii. A po czwarte mógłby stać się symboliczną i rzeczywistą klamrą przyczyniającą się do utrzymania jedności UE w czasie, gdy coraz silniejsze stają się siły odśrodkowe.

PAP: Czy w przeszłości kraje Trójkąta spełniały te zadania? Czy można wymienić jakieś przykłady?

Lang: Jeżeli porównamy potencjalne możliwości z rzeczywistością, to trzeba przyznać, że Trójkąt właściwie nie spełniał w przeszłości żadnej z tych funkcji. Były sporadyczne wyjątki, inicjatywy w polityce obrony i bezpieczeństwa, czy polityka sąsiedztwa na wschodzie Europy.

PAP: Czy misję trzech ministrów spraw zagranicznych w lutym 2014 roku w Kijowie można uznać za przykład skutecznego działania Trójkąta?

Lang: Tak, to była mała chwila przełomowa i dowód na to, że Trójkąt może funkcjonować i rozwiązywać problemy. Niestety nie utrwalono tych zdobyczy. Aktualne pozostaje to, co mówiono już 5 lat temu i jeszcze wcześniej: "duży potencjał, niewykorzystane szanse - zasadniczo pożyteczna struktura". Trójkątowi nie brak pomysłów, lecz politycznej woli ich wdrażania.

PAP: Czy najnowsze propozycje ministra Witolda Waszczykowskiego przedstawione w wywiadzie dla agencji dpa mogą ożywić działalność Trójkąta?

Lang: Propozycja realistycznego "upgrade" jest całkiem rozsądna. Konsultacje na szczeblu roboczym przed ważnymi spotkaniami unijnymi, wspólne propozycje, pełnomocnicy w MSZ - to może przyczynić się do wzmocnienie Trójkąta.

PAP: Czy Trójkąt Weimarski przetrwa obecny kryzys Unii?

Lang: UE jest obecnie na etapie poszukiwań - zarówno merytorycznych, jak i form współpracy. Na razie nie istnieje jeden dominujący format. Trwają poszukiwania najwłaściwszej formy. Sprawdzamy, co jest możliwe, a co nie.

Przyszłość Trójkąta zależy od tego, czy będzie on aktywny tylko w niektórych wybranych dziedzinach, czy też stanie się platformą będącą w stanie wnieść wkład w przyszły kształt Unii.

PAP: Słabym punktem Trójkąta była od początku Francja. Czy to się zmieniło?

Lang: Mówi się żartobliwie, że Trójkąt funkcjonuje najlepiej z Polską i Niemcami, a bez Francji. Politycy francuscy, szczególnie podczas wizyt w Warszawie, chwalą Trójkąt, jednak w praktyce niewiele z tego wynika.

PAP: Dlaczego?

Lang: Paryż boi się rozwodnienia jego specjalnych ekskluzywnych relacji z Berlinem. Francuzi zdają sobie sprawę, że w wielu kwestiach Niemcom bliżej do Warszawy niż do Paryża. Klucz do umocnienia Trójkąta Weimarskiego znajduje się w Paryżu.

PAP: A jakie znaczenie ma Trójkąt dla Niemców?

Lang: Trójstronna współpraca jest dla Berlina istotna, lecz nie jest uważana za priorytetową. Jest tylko jednym z wielu narzędzi w skrzynce z dyplomatycznym ekwipunkiem.

PAP: Czy zmiana władzy w Polsce utrudniła działania Trójkąta, czy może raczej umożliwiła nowe otwarcie?

Lang: Zaraz po objęciu władzy przez PiS wydawało się, że relacje będą znacznie trudniejsze niż za poprzedniego rządu PO. Wiele wypowiedzi polityków PiS wskazywało na to, że Niemcy będą głównym celem krytyki. Wraz z upływem czasu jednak widać, że podejście do Niemiec jest ostrożne i pragmatyczne, a Niemcy są postrzegane jako ważny kraj, z którym trzeba współpracować. Politycy PiS odłożyli na bok ideologiczne klapki na oczy.

lep/ az/ mal/ woj/