„W świetle trwałego umacniania się sytuacji na rynku pracy i naszej prognozy aktywności gospodarczej i inflacji, jestem przekonana, że podstawy do podwyżki stóp federalnych umocniły się w ostatnich miesiącach” – z długiego na prawie 4000 wyrazów wystąpienia Janet Yellen w piątek rynki zareagowały tylko na to zdanie.

No może jeszcze na wcześniejszy akapit, w którym szefowa Fed tłumaczyła, że choć wzrost gospodarczy nie jest szybki, to wystarczający aby w ostatnich trzech miesiącach przybywało średnio 190 tysięcy miejsc pracy.

Wynika z tego, że to dane o amerykańskim zatrudnieniu będą pilnie śledzone przez posiedzeniem Fed 20-21 września. Jeśli będą dobre druga podwyżka stóp w tym cyklu jest możliwa już w przyszłym miesiącu. Jeśli będą kiepskie to posiedzenie z konferencją prasową zaplanowano jeszcze na 13-14 grudnia. Przed Jackson Hole rynki spodziewały się drugiej podwyżki dopiero w 2017 roku.

>>> Czytaj też: Długotrwała stagnacja. Jest kiepsko i lepiej nie będzie

Reklama

Żyjemy oczywiście w czasach, w których nic nie jest pewne, a Fed chcąc nie chcąc pełni rolę banku centralnego całego świata. Już pierwsza podwyżka stóp z grudnia 2015 roku pokazała zagrożenia – duży napływ pieniędzy do USA, załamanie na rynkach wschodzących (szczególnie tych gdzie zadłużenie dolarowe jest istotne) i rozważania jak to wpłynie na zyski eksportujących amerykańskich korporacji.

Amerykanie pierwsi wpadli w kryzys w 2008 roku i pierwsi z niego mozolnie wychodzą, ale w otoczeniu, w którym inne duże banki centralne mają zerowe albo ujemne stopy procentowe. W takich warunkach szybkie podwyżki stóp oznaczają nieproporcjonalnie silne umocnienie dolara i przegraną w wojnie walutowej, którą wszyscy toczą, choć nikt się do niej nie przyznaje.

Pewnie dlatego Janet Yellen w tym samym wystąpieniu chwaliła „forward guidance”, czyli politykę informowania rynków z dużym wyprzedzeniem o zamiarach Fed, ale jednocześnie przedstawiła tabelkę, z której wynika, że z 70 proc. prawdopodobieństwem stopy procentowe będą na poziomie od 0 do 3,25 proc. do końca przyszłego roku. Tak szeroki przedział jest w istocie bardziej dyplomatycznym powiedzeniem: „możemy zrobić ze stopami wszystko, ale sami nie wiemy jak bardzo może się popsuć światowa gospodarka”.

Sam temat tegorocznemu sympozjum w Jackson Hole – „Projektowanie ram elastycznej polityki monetarnej przyszłości”, sprzyjał rozważaniom czy narzędzia, jakie mają bankierzy centralni wystarczą do zwalczania kolejnej recesji.

I w tym przypadku Janet Yellen była optymistką. Jej zdaniem nie potrzeba zwiększać celu inflacyjnego, tak aby pole do obniżek stóp w przyszłości było większe. Co prawda sama podkreśliła, że przy ostatnich dziewięciu recesjach Fed obniżał stopy średnio o 5,5 punktu procentowego, co teoretycznie oznaczałoby brak około 2,5 punktu procentowego żeby zmierzyć się ze średniej wielkości recesją, ale po pierwsze zdaniem Yellen to wtedy stopy były za wysokie, po drugie Fed potwierdził skuteczność dwóch nowych instrumentów.

– Badania wykazały, że nasze zakupy aktywów i forward guidance wywarły znaczną presję na obniżenie długoterminowych stóp procentowych i w efekcie pomogły pobudzić wzrost popytu na towary i usługi, obniżyć stopę bezrobocia, a także zapobiec spadkowi inflacji poniżej naszego 2 procentowego celu – mówiła Yellen.

Jej zdaniem w przyszłości trzeba trzymać się tej polityki, ewentualnie rozszerzając katalog aktywów objętych skupem. Tyle, że to ostatnie musiałoby być naprawdę ekstremalne. W przypisach szefowa Fed powołuje się na badanie, z którego wynika, że przezwyciężenie skutków zerowych stóp procentowych podczas silnej recesji wymagałoby zakupu aktywów aż za 4 bln dolarów i obietnicy utrzymywania zerowych stóp przez bardzo długi czas.

Zdaniem Marvina Goodfienda, byłego ekonomisty Fed w Richmond, to tylko półśrodki – przy następnej recesji należy myśleć o prawdziwie ujemnych stopach procentowych i aby te zadziałały konieczne byłoby zakazanie gotówki i przejście na pieniądz elektroniczny, na którym ujemne stopy można byłoby ustanowić.

Miejmy nadzieję, że ani gigantyczny skup aktywów grożący bańkami spekulacyjnymi, ani zakazanie gotówki nie staną się faktem, nawet w odległej przyszłości. Jest bowiem jeszcze trzecia droga – odkrycia techniczne, albo wzrost produktywności, który zwiększyłby PKB, inflację i dał Fed tą upragnioną przestrzeń do walki z recesją za kilka lat.

Przemówienia na stronie Fed Kansas City

Autor: Marek Pielach

>>> Polecamy: Cała prawda o bezrobociu. Mocny rynek pracy to mit, bez zatrudnienia jest 32 proc. Polaków